Nobel dla solidarności
Tunezyjski Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Ośmiu milionów szwedzkich koron i złotego medalu nie dostali w tym roku faworyci bukmacherów – Angela Merkel czy papież Franciszek. Decyzja norweskiego Komitetu przyznającego Pokojową Nagrodę Nobla była niespodzianką dla wszystkich. Spośród 227 osób i 49 organizacji zgłoszonych do najbardziej prestiżowego wyróżnienia na świecie wybrano Tunezyjski Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego, o którym w kuluarach konkursu nie mówiło się w ogóle.
Wystarczy spojrzeć na mapę Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, by zrozumieć decyzję Komitetu – pisze brytyjski „The Independent”. Syria, Jemen, Egipt i Libia, kraje, w których w 2011 roku wybuchły rewolucje obalające dyktatorów, są dziś na krawędzi przepaści. Tunezja, kolebka Arabskiej Wiosny, cztery lata po rozpoczęciu demokratycznego przełomu, jest wśród nich jedynym niezdestabilizowanym państwem, choć dwa lata temu była o krok od upadku. Gdy po dyktaturze Ben Alego do władzy doszła islamistyczna partia próbująca przeforsować nową konstytucję uznającą islam za religię państwową i ograniczającą obywatelskie swobody, ludzie znów wyszli na ulice. Mogło skończyć się to równie krwawo jak w Egipcie. Tunezyjczyków uratowały wówczas cztery organizacje: związki zawodowe, konfederacja przedsię- biorców, Liga Praw Człowieka oraz zrzeszenie prawników. Kwartet ten opracował plan działania i wezwał rząd do dymisji. Do ostatniej chwili efekt tych zabiegów był bardzo niepewny. Pomogły międzynarodowe naciski oraz efekt zaskoczenia. Kwartet zaprosił przedstawicieli rządzącej partii i 19 innych ugrupowań politycznych na sobotnie popołudnie 5 października 2013 roku do sali kongresowej w stolicy i podsunął im gotową „mapę drogową”. Niektórzy politycy byli w szoku, gdy dowiedzieli się po przyjeździe, że zostaną zmuszeni do podpisania dokumentu przed telewizyjnymi kamerami, a więc zobowiążą się do jej przestrzegania (…). Szef rządzącej partii islamistycznej protestował. Jego zdaniem „mapa” była tylko podstawą do dyskusji – pisała obserwująca te wydarzenia przedstawicielka amerykańskiej organizacji pokojowej. Wreszcie po trzech godzinach przywódca związków zawodowych przekonał ówczesnego premiera Ghannouchiego do oddania władzy. Cztery miesiące później uchwalono konstytucję będącą wyrazem kompromisu pomiędzy świecką i religijną częścią społeczeństwa i gwarantującą prawa obywatelskie wszystkim bez względu na płeć, wyznanie czy przekonania polityczne.
Najsilniejszą organizacją spośród wszystkich stowarzyszeń tworzących Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego jest założony w 1946 roku związek zawodowy UGTT. Należy do niego około 700 tysięcy spośród 11 milionów Tunezyjczyków. Odegrał wielką rolę w wyzwoleniu kraju spod francu- skiego kolonializmu, uczestniczył w Arabskiej Wiośnie. W 2014 roku, kiedy cztery tunezyjskie wyższe uczelnie zgłosiły kandydaturę całego Kwartetu do Pokojowej Nagrody Nobla, amerykańska telewizja Equal Times na swoim portalu internetowym najwięcej uwagi poświęciła właśnie UGTT, pisząc: Nie możemy przewidzieć jego szans na wygraną, ale jego kluczowy wkład w proces transformacji w Tunezji może skłonić noblowskie jury do oddania hołdu ruchowi związkowemu za rolę, jaką odegrał w promowaniu pokoju i postępu na świecie. Już raz to zrobiono w 1983 roku, kiedy nagrodę otrzymał przywódca „Solidarności”, Lech Wałęsa. Dziś Tunezja, mimo że jest najspokojniejszym państwem w regionie, znów znalazła się na rozdrożu. Marcowe zamachy na plaży w Susie, w których zginęło 15 obcokrajowców, zniszczyły turystykę, podstawę gospodarki kraju, a ekonomiczna niepewność panująca w społeczeństwie otwiera furtkę islamskim radykałom. Do władzy pchają się przedrewolucyjne, skorumpowane elity. Tunezyjczycy znów protestują. Czy uhonorowany Noblem Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego będzie w stanie raz jeszcze ocalić kraj? Czy Pokojowy Nobel zwróci uwagę świata na mały turystyczny raj, który potrzebuje wsparcia? – Ludzie tutaj mają nadzieję, że nagroda przyniesie Tunezji realną pomoc – mówi Amna Guellali, dyrektor tunezyjskiego oddziału Human Rights Watch. (EW)