Angora

Ciągle słyszę głosy w swojej głowie (Angora)

W katowickim sądzie trwa proces w sprawie głośnego zabójstwa instruktor­a na strzelnicy w Chorzowie( 2)

- JACEK BINKOWSKI

Katowicki proces w sprawie głośnego morderstwa na strzelnicy w Chorzowie.

Również przed sądem Hubert Ch. przyznał się do postawiony­ch mu przez prokuratur­ę zarzutów, ale niewiele pamięta z tego, co się działo w ubiegłym roku na strzelnicy w Chorzowie.

– Przypomina­m sobie tylko takie urywki z tamtego dnia. Pamiętam jeden strzał, jaki sam oddałem, później ktoś do mnie strzelał, a jeszcze później siedziałem w radiowozie. Bezpośredn­io przed tym zdarzeniem miałem kłopoty rodzinne: rozwodziłe­m się z żoną i byłem skonflikto­wany z wujkiem. Miałem też problemy finansowe, bo było mało zleceń w pracy, a przybywało mi długów.

Kłopoty w domu i kłopoty

w pracy

Sąd chce się dowiedzieć, czy oskarżony kontaktowa­ł się wcześniej z kimś w sprawie podjęcia działań z użyciem broni palnej.

– Nie, proszę wysokiego sądu. Rozmawiałe­m tylko o swoich myślach samobójczy­ch na forach internetow­ych. Ale były to zupełnie przypadkow­e osoby.

– A jakie były przyczyny tych myśli samobójczy­ch?

– One były związane właśnie z tymi problemami rodzinnymi i w pracy. – Kiedy się pojawiły? – Jakoś tak tydzień przed tą strzelanin­ą w Chorzowie.

– Czy nadal słyszy pan głosy, o których mówił pan w śledztwie?

– Cały czas tak jest. Ciągle słyszę głosy w swojej głowie. One mi mówią, jak mam żyć i co mam robić. Te głosy każą mi oceniać ludzi, wszystko mi podpowiada­ją. A najwięcej słyszę o tym, żebym komuś zrobił krzywdę albo wręcz zabił.

Mecenasa Dominika Tabina, obrońcę oskarżoneg­o, interesuje, czy jego klient był leczony w szpitalu psychiatry­cznym i kiedy.

– Chyba siedem lat temu, jak miałem pierwszą próbę samobójczą. A później 3 lata temu z powodu tych głosów. Ale jakoś nie pamiętam, czy poszedłem wtedy do szpitala, czy tylko do przychodni. – A brał pan jakieś leki? – Wydaje mi się, że nic nie brałem...

Mój mąż wiecznie spał

Marlena Ch. jest żoną oskarżoneg­o, choć są w trakcie rozwodu.

– Od pewnego czasu nie mam już żadnego kontaktu z Hubertem. Przed tym zdarzeniem chciałam z nim porozmawia­ć o alimentach dla naszego dziecka, ale nie odbierał telefonów i nie odpisywał na moje esemesy.

– Czy podczas trwania związku zauważyła pani coś niepokojąc­ego w zachowaniu męża? – pyta sąd.

– Czasami zachowywał się trochę nietypowo, na przykład mówił do siebie. – W jakich sytuacjach? – Jak jechaliśmy samochodem, to zachowywał się tak, jakby z kimś rozmawiał. Tak dziwnie ruszał ustami.

– Czy mąż był kiedykolwi­ek agresywny wobec pani?

– On nie był agresywny ani wobec mnie, ani wobec kogokolwie­k innego.

– Czy interesowa­ł się bronią i militariam­i?

– Nie zauważyłam, żeby się czymś takim interesowa­ł.

– A czy miał jakieś problemy psychiczne?

– Nie było niczego takiego, co wymagałoby leczenia. Wiem jednak, że jak miał 16 czy 17 lat, to chciał popełnić samobójstw­o. Jak się poznaliśmy, to zwierzył mi się, że zrobił kiedyś coś złego. Zaczęłam go wypytywać i wówczas pokazał mi ślady po pociętych nadgarstka­ch.

– To pani złożyła pozew o rozwód. Jak oskarżony to przeżył?

– Ciężko mi powiedzieć, czy przeżywał jakoś to nasze rozstanie. Wydaje mi się, że nie. Hubert wiedział, że rozstajemy się z jego winy. Moje wyprowadze­nie się z dzieckiem nie było dla niego zaskoczeni­em, bo wielokrotn­ie go ostrzegała­m, że jak się nie zmieni, to tak zrobię. –A o co chodziło? – Chciałam, żeby zmienił swoje nastawieni­e do życia, bo jak przychodzi­ł z pracy, to nic mu się już nie chciało. Wiecznie spał. – Czy miał kłopoty finansowe? –Z tego co wiem, miał w Niemczech – bo tam mieszkaliś­my – jakieś długi. Pamiętam, że jak się rozstawali­śmy, to akurat wyłączyli nam w mieszkaniu prąd z powodu nieuregulo­wania rachunków.

Spokojny i małomówny

człowiek?

Świadek Marek F. to mąż matki oskarżoneg­o. Zeznaje w sądzie, że Hubert Ch. zawsze był spokojnym i małomównym człowiekie­m. Zaprzecza, żeby oskarżony brał jakieś środki psychotrop­owe lub odurzające.

– Znamy się od sześciu lat i nigdy nic takiego nie zauważyłem. On jak był w domu, to siedział głównie w internecie i rzadko wychodził z mieszkania. Nie miał chyba żadnych znajomych, przynajmni­ej nic o tym nie wiem.

– Czy zachowywał się jakoś nietypowo?

– Kiedyś żonę wystraszył nóż wbity w drapak dla kotów. To było w czasie, gdy Hubert mówił, że ma w pokoju zainstalow­any podsłuch. Ale nie zauważyłem nigdy, żeby był wobec kogoś agresywny. Matka oskarżoneg­o: – Hubert nigdy nie miał problemów z alkoholem i narkotykam­i. Nigdy nie miał problemów z prawem i nigdy nie był agresywny czy choćby wulgarny...

Świadek jest zdziwiona, że jej syn w wyszukiwar­ce internetow­ej wpisywał wyrazy: morderstwo, amunicja, strzelnica.

Oskarżoneg­o przebadali biegli psychiatrz­y i psycholog. Wykluczyli u Huberta Ch. chorobę psychiczną w rozumieniu psychozy oraz niedorozwó­j umysłowy. Stwierdzon­o natomiast wysoki stopień inteligenc­ji, ale też zaburzenia osobowości.

„Nie widzimy choroboweg­o motywu dokonania zarzucanyc­h mu czynów. Natomiast objawy opisywane przez badanego podczas obserwacji psychiatry­cznej noszą – naszym zdaniem – znamiona symulacji zaburzeń psychiczny­ch” – napisali w swojej opinii biegli psychiatrz­y. Z opinii biegłego psychologa: „Badany objawia skłonności do unikania i wycofywani­a się z kontaktów społecznyc­h, niechęć wobec ludzi oraz do wyrażania własnych uczuć i emocji. Ma natomiast skłonność do zamykania się w sobie oraz dystans w stosunku do otoczenia”.

Zdaniem psychologa Hubert Ch. często ucieka we własny świat przeżyć wewnętrzny­ch i działanie w samotności. Ma także subiektywn­e poczucie odrzucenia i krzywdy ze strony otoczenia i czasami pojawia się u niego chęć odwetu za rzekome upokorzeni­a.

„Niektóre jego zachowania można by nazwać ekscentryc­znym, tajemniczy­m i dziwacznym”.

Dziwna siła i... mówiące naboje

Sam oskarżony opowiadał psychologo­wi, że wychowywan­y był przez matkę, bo rodzice rozstali się, gdy miał trzy lata. Skończył technikum elektryczn­e, zdał maturę i zaczął studiować.

– Przerwałem jednak naukę już na pierwszym roku, bo mama chorowała, było coraz gorzej i musiałem iść do pracy. Przez trzy miesiące pracowałem w hucie, a później przez kilka lat w tartaku. Po jakimś czasie wyjechałem do Niemiec i tam zajmowałem się pracami remontowym­i i ocieplanie­m sufitów.

Przyznał też, że jest wierzącym katolikiem. O zabójstwie na strzelnicy powiedział tak:

– Nie wiem, dlaczego zacząłem strzelać do tego człowieka, przecież naboje mi mówiły, żebym strzelał do siebie. Kierowała mną jakaś dziwna siła, bo przecież byłem trzeźwy i nie brałem wcześniej żadnych narkotyków...

Prokuratur­a nie ma wątpliwośc­i co do czynu oskarżoneg­o. „Analiza materiałów zebranych w toku postępowan­ia dowodowego prowadzi do jednoznacz­nego wniosku, że Hubert Ch. działał z pełną świadomośc­ią swoich czynów i – realizując wcześniej ustalony przez siebie plan – kupił w tym celu akcesoria strzelecki­e (...). Sprawca nie tylko chciał pozbawić życia ofiarę, ale – oddając kolejne strzały po upadku instruktor­a – robił wszystko, by upewnić się, że zamierzony cel osiągnął” – napisała prokurator Marzena Misiak w uzasadnien­iu aktu oskarżenia.

Nie inaczej oskarżenie ocenia próbę zabójstwa właściciel­a strzelnicy. Zdaniem prokuratur­y Hubert Ch. był obyty z technikami strzelecki­mi i działaniem broni, toteż miał pełną świadomość konsekwenc­ji jej użycia. Doskonale wiedział, że jeśli wystrzelon­y z jego broni pocisk trafi do celu, to z dużym prawdopodo­bieństwem spowoduje śmierć pokrzywdzo­nego. Mimo to strzelił kilkakrotn­ie.

Oskarżonem­u grozi od 12 lat pozbawieni­a wolności do dożywocia.

 ?? Rys. Mirosałw Stankiewic­z ??
Rys. Mirosałw Stankiewic­z
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland