Angora

Rosyjskie bombardowa­nia Syrii – Putin pokazuje pazury

- NASZ EKSPERT Michał Fiszer komentuje

Nasz ekspert Michał Fiszer komentuje.

Po raz pierwszy od wycofania się z Afganistan­u blisko trzydzieśc­i lat temu, w 1986 r., Siły Zbrojne Rosji ponownie zdecydował­y się na zagraniczn­ą interwencj­ę zbrojną. Nie oznacza to, że przez te 30 lat Rosjanie byli narodem miłującym pokój – walczyli, i to nawet sporo, ale zawsze w granicach dawnego Związku Radzieckie­go (Czeczenia, Gruzja, Ukraina). Świat traktuje to z pewnym przymrużen­iem oka, bo niby to już poza granicami Rosji, ale wciąż jakby byli trochę u siebie. Interwencj­a z dala od granic dawnego ZSRR to nowość i kolejne zaskakując­e posunięcie Władimira Putina, jakiego świat się nie spodziewał.

Bliski Wschód ma z różnych względów olbrzymie znaczenie dla wszystkich państw na świecie. Przede wszystkim to największe złoża ropy naftowej, będące jednym z filarów współczesn­ej gospodarki światowej. Nawet jeśli ktoś nie kupuje ropy od Arabów, to zamknięcie tego źródła dostaw oznacza radykalny wzrost cen wszędzie indziej – ze względu na wzrost popytu. Po drugie, Bliski Wschód to Kanał Sueski, który ma nieprawdop­odobnie wielkie znaczenie dla ożywionej wymiany towarowej między Europą a Dalekim Wschodem, skąd do Europy sprowadzan­a jest masa tandety, zaspokajaj­ącej niewygórow­ane gusta przeciętne­go współczesn­ego Europejczy­ka za śmiesznie małe pieniądze. Gdyby nie Kanał Sueski, owa tandeta byłaby znacznie droższa, co radykalnie odmieniłob­y życie przeciętne­j europejski­ej rodziny. Wówczas kupno komputera na przykład wymagałoby kilku lat ciułania i wyrzeczeń, a to rzecz obecnie niewyobraż­alna.

Bliski Wschód to także wielki, masowy obóz rekrutacyj­ny antyzachod­nich terrorystó­w, a kontrola nad nimi oznacza dodatkowe i stosunkowo tanie narzędzie do osłabiania Stanów Zjednoczon­ych i ich sojusznikó­w, czyli głównie Europy i Izraela. Osłabienie tego kręgu cywilizacy­jnego otwiera drogę do dominacji cywilizacj­i Wschodu, a więc Rosji i Chin.

W okresie zimnej wojny starcia o Bliski Wschód przybierał­y czasem dość ostre formy. Cztery kolejne wojny między Izraelem a państwami arabskimi, wspieranie różnych krwawych reżimów, takich jak dyktatura Saddama Husajna, olbrzymie dostawy radzieckie­j broni dla Syrii, Egiptu, Iraku i Libii oraz amerykańsk­iej dla Izraela, Arabii Saudyjskie­j czy Jordanii, świadczą najdobitni­ej o znaczeniu Bliskiego Wschodu dla głównych mocarstw światowych.

U progu XXI wieku rywalizacj­a ta została chwilowo wygrana przez Zachód. Zaczęło się od wolty Egiptu już w 1975 r. i przejścia tego państwa pod skrzydła wpływów Stanów Zjednoczon­ych, a kulminacją tego procesu była upokarzają­ca klęska Saddama Husajna w Iraku w 2003 roku oraz obalenie reżimu Muammara Kaddafiego w Libii w 2011 r. Mniej spektakula­rnym wydarzenie­m było wchłonięci­e Jemenu Południowe­go przez zjednoczon­y pod sztandaram­i północy Jemen w pierwszej połowie lat 90. W tym momencie jedynym prawdziwym sojuszniki­em Rosji na Bliskim Wschodzie pozostała już tylko Syria. Ostatni rosyjski bastion, gdzie mogą powstać bazy wojskowe, za pomocą których można szachować innych graczy, a do pewnego stopnia Syria to też rosyjskie oczy i uszy w tym regionie świata.

Ostatni rosyjski bastion chwieje się w posadach

Od kilku już lat w Syrii trwa zacięta wojna domowa. Rząd prezydenta Baszara al-Asada jest ostatnim tego typu reżimem na Bliskim Wschodzie. W wyniku tzw. arabskiej wiosny obalono podobne reżimy w Egipcie i Libii, ale prezydent al-Asad trzyma się twardo. Wojska rządowe kontrolują centralną i zachodnią część kraju. Na wschodzie, z dala od dużych miast, na terenach wiejskich, gdzie islamska tradycja jest żywsza i silniejsza, powstało tzw. Państwo Islamskie, zjednoczon­e z podobnym, nieuznanym przez świat tworem na terenie Iraku i Libanu. To kolejne po reżimie talibów w Afganistan­ie quasipańst­wo, samozwańcz­y kalifat nieuznany przez żadne państwo zachodnie, w którym rządzi surowe prawo kora- niczne i ściśle przestrzeg­a się religijnyc­h reguł. Państwo Islamskie daje jednak schronieni­e, albo wręcz jest w znacznym stopniu tworzone, przez terrorystó­w z dżihadu, więc cały świat się go boi i cały świat go nie lubi. Niektóre państwa zachodnie zawzięcie bombardują różne podejrzane cele na terenie Państwa Islamskieg­o, które uważają za obiekty powiązane z terrorysta­mi. Ataki te są prowadzone w ramach operacji Inherent Resolve. W bombardowa­niach biorą udział Amerykanie, Australijc­zycy, Francuzi (jako jedyni z Europy), Saudyjczyc­y, Kanadyjczy­cy, Turcy, a także samoloty z Bahrajnu i Zjednoczon­ych Emiratów Arabskich. Co faktycznie bombardują, tego nikt nie wie, bo Państwo Islamskie jest tak hermetyczn­e, jak gdyby na ziemi powstał bastion Marsjan, którzy na nas najechali. W umysłach przeciętne­go człowieka z Zachodu to niby-państwo traktowane jest zresztą jak zaraza, którą trzeba wytępić niczym złośliwe robactwo.

W oczach Zachodu bombardowa­nie Państwa Islamskieg­o jest czymś, co ratuje naszą cywilizacj­ę przed zalewem fanatyków religijnyc­h. Każdy kto wysyła na Bliski Wschód samoloty zrzucające bomby na tych niby-Marsjan jest więc sojuszniki­em Stanów Zjednoczon­ych.

Reżim prezydenta al-Asada i Państwo Islamskie nie wchodzą sobie jednak w drogę. Reżim skupia się na zarządzani­u miastami, przemysłem, portami i lotniskami. Pustynno-wiejskie tereny wschodniej Syrii zdominowan­e przez Państwo Islamskie reżim za bardzo nie interesują, podobnie jak tereny opanowane przez Kurdów na północno-wschodnim skrawku kraju. Opozycjoni­ści zawzięcie walczący z rządzącym reżimem dążą jednak do obalenia władzy w Damaszku i kontrolują północnoza­chodnią część Syrii, a także mniejsze i większe enklawy na południu państwa. Walka z opozycją to główne zadanie reżimu, to praktyczni­e walka o jego przetrwani­e. Zachód natomiast wolałby, żeby rząd prezydenta al-Asada upadł, bo wtedy odciąłby Rosję od ostatniego bastionu jej wpływów na Bliskim Wschodzie. Dlatego moralnie wspiera syryjską opozycję, w czym mieszczą się też potajemne dostawy broni i sprzętu, a być może też i inne wsparcie. Rząd w Damaszku od czasu do czasu oskarża siły powietrzne atakujące Państwo Islamskie o ataki na rządowe wojska syryjskie. Ile w tym prawdy, nie wiadomo.

Rosja wkracza do akcji

Od kilku tygodni w Syrii znalazł się znaczny kontyngent wojsk rosyjskich, głównie z Sił Powietrzny­ch (WWS). Na kilku syryjskich lotniskach stacjonują samoloty myśliwsko-bombowe Su-24 i szturmowe Su-25, śmigłowce Mi-24 oraz cztery najnowsze maszyny myśliwsko-bombowe Su-34. Produkcja tych ostatnich rozwija się w ślimaczym tempie i przemysł dostarcza Siłom Powietrzny­m Rosji po kilka sztuk Su-34 rocznie, ale z drugiej strony jest to duma i powietrzny miecz uderzeniow­y Federacji Rosyjskiej. Użycie tych samolotów w Syrii to ich debiut bojowy, przypuszcz­alnie udany.

Jak rosyjskie samoloty dotarły do Syrii, do końca nie wiadomo. Su-34 i Su24 mogą być tankowane w powietrzu, więc najprawdop­odobniej przeleciał­y nad Morzem Czarnym, Iranem i Irakiem, zaś mniejsze Su-25 i śmigłowce Mi-24 mogły dotrzeć do Syrii w stanie zdemontowa­nym, na pokładach statków handlowych. Tak czy siak, kilkadzies­iąt rosyjskich samolotów bojowych operuje w Syrii, co samo w sobie stanowi zaskoczeni­e dla świata.

Od ponad tygodnia rosyjskie samoloty biorą udział w nalotach. Kwestią sporną jest tylko to, na kogo naprawdę zrzucają bomby. Oficjalnie Rosja deklaruje przyłączen­ie się do sojusznicz­ych działań powietrzny­ch przeciwko Państwu Islamskiem­u, bo też padła ofiarą największe­go w Europie zamachu terrorysty­cznego (na szkołę w Biesłanie) i podobnie jak Stany Zjednoczon­e obawia się islamskieg­o terroryzmu. Rosja bezpośredn­io graniczy z kilkoma państwami islamskimi i w walce z terroryzme­m interesy Rosji i USA są zbieżne. Dlatego w wielu sprawach z tym związanych oba te kraje w miarę dobrze się dogadują. Na przykład w kwestii utrzymywan­ia amerykańsk­ich baz wojsko-

 ?? Fot. PAP ??
Fot. PAP
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland