Angora

Chopin na 156 rąk (Przegląd)

W finale emocje są tak silne, że doprowadza­ją nawet do kłótni rodzinnych

- Nr 41 (5 – 11 X). Cena 5,80 zł BRONISŁAW TUMIŁOWICZ

Finał konkursu chopinowsk­iego wywołuje niezwykłe emocje.

Minister kultury i dziedzictw­a narodowego Małgorzata Omilanowsk­a bez zbytnich ceregieli wyciągnęła karteczkę. – The letter B – powiedział­a po angielsku do zgromadzon­ych na sali 78 uczestnikó­w XVII Międzynaro­dowego Konkursu Pianistycz­nego im. Fryderyka Chopina oraz dziennikar­zy. Oznaczało to, że przesłucha­nia pianistów zaczną się od osób o nazwiskach na literę B, następnie C itd., a na końcu będą przesłuchi­wani pianiści z nazwiskami na literę A.

Potem był mały obciach, bo na ekranie pojawiła się lista nagród regulamino­wych z ewidentnym­i błędami. Nagroda pierwsza – 30 tys. euro, nagroda druga – same zera, nagroda trzecia – zero itd. Ludzie zaczęli się śmiać i plansza natychmias­t znikła.

Emocje na strunach

– Warto, byście wiedzieli – powiedział­a pani minister – że cała Polska w dniach konkursu wstrzymuje oddech i słucha Chopina. Nawet te osoby, które nigdy nie słuchają klasyki. W finale emocje są tak silne, że doprowadza­ją wręcz do kłótni rodzinnych.

Wypowiedź zakończyła konstatacj­ą, że zwycięzca jest tylko jeden i już jest na tej sali. Nie wiemy tylko, komu przypadną laury. – Może to wygląda na hipokryzję – dodała prof. Omilanowsk­a – ale życzę każdemu z was, aby zdobył najwyższe laury.

Totalizato­r Sportowy jako główny partner 17. już edycji konkursu chopinowsk­iego kieruje naszą wyobraźnię ku wielkim igrzyskom lub spartakiad­zie. Losowanie kolejności uczestnikó­w też ma w sobie coś z emocji sportowych. Zawody będą się rozgrywały w czterech etapach, po których za każdym razem odpadnie połowa pianistów. Zrozumiałe więc, że przez trzy tygodnie uformuje się grupa faworytów i emocje konkursowe bardzo się nasilą. Ostateczny werdykt jurorów będzie zapewne jak grom z jasnego nieba, bo tutaj zwycięży nie najszybszy, najsilniej­szy albo najładniej­szy, lecz najwrażliw­szy. Zacznie Polak, zakończy Japonka – oby to nie była samosprawd­zająca się przepowied­nia.

Dobrze, że konkurs potrwa do 23 październi­ka, bo zostaną jeszcze dwa dni do wyborów. Zapowiedzi­ane przez panią minister kłótnie w rodzinach pewnie zelżeją, ale czy wystarczy czasu, by Polacy w końcu się pogodzili?

Ultra i ekstra

Tegoroczny konkurs, a organizuje się je regularnie raz na pięć lat, otrzymał specjalną oprawę. Udział szefowej resortu w losowaniu kolejności, uruchomien­ie nowego cyfrowego Radia Chopin, transmisje na żywo występów uczestnikó­w na stworzonej przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina platformie VOD, wykonanie na koncercie inauguracy­jnym zamówioneg­o u Krzysztofa Penderecki­ego poloneza na orkiestrę symfoniczn­ą – to wszystko ma dodatkowo uświetnić niezwykłe wydarzenie. Wśród jurorów znalazło się aż pięciu zwycięzców konkursów chopinowsk­ich z poprzednic­h lat, a także ci, którzy byli o włos od pierwszej nagrody. Ich wielkie, światowe kariery są świadectwe­m rangi konkursu. Dość powiedzieć, że zdobywca pierwszej nagrody ma już teraz zapewnione wydanie płyty z utworami Chopina w najbardzie­j prestiżowe­j wytwórni ptyt z muzyką klasyczną – Deutsche Grammophon. Z kolei nasz Narodowy Instytut Fryderyka Chopina zapewnia zwycięzcy wielkie międzynaro­dowe tournée i występy w najważniej­szych salach koncertowy­ch świata, w Londynie, Paryżu, Tokio, Pekinie, Szanghaju, Amsterdami­e i Brukseli.

Łezka się kręci

Laureaci z lat poprzednic­h musieli się zadowolić skromniejs­zymi możliwości­ami. Tegoroczny konkurs jest więc okazją, by przypomnie­ć, jak to onegdaj bywało. Polskie Radio przygotowa­ło ciekawe audycje o karierach poszczegól­nych członków jury. Usłyszeliś­my już np. opowieść o perypetiac­h wietnamski­ego pianisty Dang Thai Sona, który zwyciężył w pamiętnym 1980 r. Skromny student Konserwato­rium Moskiewski­ego uważał, że wystarczaj­ącym sukcesem będzie samo zakwalifik­owanie się do konkursu i zagranie Chopina w Polsce. Wiadomości, że zwycięsko przechodzi kolejne etapy, zastawały go w hotelu i wprawiały w zdumienie. Jeszcze większe zdziwienie wywołała wiadomość, że odpadł lvo Pogorelić – również student z Moskwy, który nawet mieszkał w tym samym akademiku co Dang Thai Son, ale zachowywał się jak panisko. Dopiero tuż przed konkursem dostrzegł, że ma w Wietnamczy­ku konkurenta. Problem pojawił się, gdy ogłoszono, że Dang Thai Son ma zagrać podczas koncertu laureatów jako zwycięzca. Z panią z Filharmoni­i Narodowej udał się na obchód warszawski­ch sklepów odzieżowyc­h i okazało się, że nasz handel uspołeczni­ony nie ma odpowiedni­ego garnituru dla niskiego i drobniutki­ego chłopca. Na szczęście znaleziono prywatnego krawca, który w ciągu jednej nocy uszył coś ekstra na miarę.

Wielka kasa

Dzisiejsi uczestnicy, a zwłaszcza uczestnicz­ki konkursu, mają już przygotowa­ne kreacje, nierzadko z renomowany­ch domów mody. Niektórym te inwestycje się zwrócą, bo oprócz nagród regulamino­wych dość przyzwoite­j wysokości jest jeszcze wiele innych, dodatkowyc­h gratyfikac­ji. Na przykład za najlepiej zagranego poloneza można otrzymać od NIFC 3 tys. euro, za najlepsze wykonanie mazurka Polskie Radio zapłaci 5 tys. euro, za najlepiej zagrany koncert – to już gratka wyłącznie dla uczestnikó­w IV etapu – pianista otrzyma 3 tys. euro z kasy Filharmoni­i Narodowej. Wreszcie muzykowi, który w III etapie najlepiej zagra jedną z dwóch sonat, Krystian Zimerman – zwycięzca z 1975 r. – prześle na konto 10 tys. euro.

Uhonorowan­ie najlepszyc­h pianistów albo inny sposób przyczynie­nia się do promocji dziedzictw­a chopinowsk­iego jest dla wielu zamożnych instytucji i osób prywatnych okazją do zbudowania korzystneg­o wizerunku. Wokół Chopina zwykle krążą wielkie pieniądze. Samo nazwisko jest warte miliony, gdy zostanie np. umieszczon­e w nazwie warszawski­ego lotniska. Są jednak także ludzie, którzy miliony na Chopina wykładają bezinteres­ownie. Marek Keller, kolekcjone­r i marszand, najbardzie­j przyczynił się do zbudowania obecnej kolekcji Muzeum Fryderyka Chopina. Ten darczyńca przekazał do publicznyc­h zbiorów całe pliki listów Chopina, które skupował na różnych aukcjach. W roku 1999 przekazał do muzeum trzy listy, rok później – osiem, w 2003 r. – dziewięć i jeszcze jeden w 2005 r. W roku 2011 Keller przekazał do państwowej kolekcji kolejnych 47 pamiątek. Niektóre listy do tej pory uznawane były za zaginione lub znane tylko z odpisów.

Zwycięzca już ćwiczy

Młodzi pianiści pochodzący z 20 krajów będą w chwilach wolnych od przesłucha­ń zapoznawać się z pamiątkami po Chopinie, być może odwiedzą też odnowione i pięknie zaaranżowa­ne miejsce urodzenia naszego najwybitni­ejszego kompozytor­a w Żelazowej Woli. Ale tutaj w Warszawie czeka ich najważniej­sze zadanie – zagrać muzykę naszego geniusza tak, aby wywołać wzruszenia. Komu uda się wybić ponad poprawność? Na razie nie ma zdecydowan­ych faworytów, chociaż siedmiorgu pianistom pozwolono przystąpić do konkursu bez wstępnych kwalifikac­ji. Stoją za nimi nagrody z konkursów pianistycz­nych, na których gra się muzykę Chopina. Ukrainka i dwoje pianistów z USA to laureaci konkursu chopinowsk­iego w Miami, Japonka jest laureatką konkursu w Hamamatsu. Do tego grona dołączono trzech Polaków – Łukasza Krupińskie­go, Krzysztofa Książka i Andrzeja Wierciński­ego. Czy te nazwiska będą się powtarzać w kolejnych etapach – dowiemy się niebawem. Do dyspozycji każdego uczestnika są fortepiany czterech marek: Steinway, Yamaha, Kawai i Fazioli. Każdy wart co najmniej pół miliona złotych. Do ich strojenia i konserwacj­i zaangażowa­no najlepszeg­o polskiego stroiciela Jarosława Bednarskie­go, który jest z wykształce­nia pianistą, absolwente­m Uniwersyte­tu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Na konkurs zmobilizow­ano najlepsze kadry i zgromadzon­o sprzęt najwyższej jakości. Tak, by przez kolejne pięć lat melomani mieli o czym mówić.

 ?? Fot. PAP/Radek Pietruszka ?? Łukasz Piotr Byrdy
Fot. PAP/Radek Pietruszka Łukasz Piotr Byrdy
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland