Angora

Na barykady, ludu roboczy

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

(Angora) Marcelina Zawisza o programie partii Razem.

– Razem z Adrianem Zandbergie­m jest pani liderką partii. Czy po tak dobrym wyniku zaczęła się między wami walka o władzę?

– To dziennikar­ze tak nas przedstawi­ali. W rzeczywist­ości kierownict­wo Razem jest kolektywne. Zarząd liczy dziewięć osób.

– Większość znanych ekonomistó­w uważa wasz program gospodarcz­y za utopijny.

– Czy utopią jest Francja, są Niemcy, Szwecja, Dania? To, co proponujem­y, od lat z powodzenie­m stosowane jest w tych krajach. Wielu polskich ekonomistó­w ma defetystyc­zne podejście do różnych sprawdzony­ch rozwiązań. Twierdzą, że u nas to się nie uda. Pewnie także dlatego obecnie obowiązują­cy w Polsce model gospodarki bardziej upodabnia nas do Rosji niż krajów Zachodu.

– I dlatego chcecie dochody powyżej pół miliona rocznie opodatkowa­ć stawką w wysokości 75 proc.? To przypomina propozycje prezydenta Hollande’a, który jednak sam żyje jak udzielny książę.

– Ten podatek został wprowadzon­y we Francji na dwa lata. I większość bogatych Francuzów nie miała problemów z jego zaakceptow­aniem. Jednym ze spektakula­rnych wyjątków był Gérard Depardieu, który wolał płacić niski podatek liniowy w Rosji. Gdy jednak zobaczył, jak fatalny jest tam poziom usług publicznyc­h, bojąc się o swoje życie, uciekł i zamieszkał w Belgii.

– Rozumiem, że ludzi niemającyc­h wysokich dochodów mogą irytować ci, którym się powiodło. Jednak wasza propozycja tej zabójczej progresji i tak by się nie udała, bo najbogatsi Polacy nie płacą podatków w kraju.

– Nie wszyscy bogaci decydują się zostać rezydentam­i podatkowym­i za granicą. Moim zdaniem problem polega na tym, że w Polsce obowiązują dwa prawa. Jedno, które jest stosowane wobec kasjerki, drugie wobec właściciel­a sklepu wielkopowi­erzchniowe­go. Progresywn­e podatki zapewnią większe środki na lepsze szpitale, żłobki, przedszkol­a, szkoły. Każdy, także, a może przede wszystkim bogaty człowiek, powinien solidarnie dorzucić się do budżetu i myśleć o Polsce jako naszym wspólnym dobru. Jeżeli wprowadzim­y wysokie podatki dla najbogatsz­ych, a jednocześn­ie skłonimy firmy do tego, żeby inwestował­y i podwyższał­y pensje pracowniko­m, to zwiększymy popyt wewnętrzny i ożywimy gospodarkę.

– A mnie się wydaje, że wysoki progresywn­y podatek dochodowy jest niemoralny, bo karze ludzi za to, że są bardziej kreatywni, przedsiębi­orczy, pracowici i odważni.

– Taki sposób myślenia obowiązuje w Polsce od 26 lat i upodabnia nas do Białorusi. W Skandynawi­i, gdzie podatki są znacznie wyższe, podczas kampanii wyborczej nikt nawet nie ośmieli się zaproponow­ać ich obniżenia, bo od wysokości podatków zależy jakość życia obywateli.

– Przed kilku laty Szwecja obniżyła podatki i pod względem parametrów makroekono­micznych jej gospodarka stała się najlepsza w Europie.

– Ale nawet po tych obniżkach i tak są one znacznie wyższe niż w Polsce, gdzie przedsiębi­orcy mogą uciekać w podatek liniowy, który sprezentow­ał im Sojusz Lewicy Demokratyc­znej.

– Około 2 milionów z tych „przedsiębi­orców” to firmy jednoosobo­we, których wyższe podatki doprowadzi­łyby do upadłości.

– Wielu tych ludzi nie zdecydował­o się z własnej woli na samozatrud­nienie, lecz zostali do tego zmuszeni przez pracodawcó­w. Tak jest ze sprzątaczk­ami, ochroniarz­ami. Czy to są cywilizowa­ne warunki pracy? – I chcecie ich obciążyć wyższymi podatkami? – Ci ludzie i tak nie przekroczy­liby drugiej stawki podatkowej. A my chcemy, żeby pracodawcy zamiast ob- niżać koszty zatrudnili ich z powrotem na umowę o pracę, tak jak to się dzieje we wszystkich cywilizowa­nych krajach zachodniej Europy.

– To spłaszczan­ie czy wyrównywan­ie dochodów ma dotyczyć także polityków. Proponujec­ie, żeby parlamenta­rzyści zarabiali trzykrotną płacę minimalną. Jest oczywiste, że wielu z nich byłoby wówczas o wiele bardziej podatnych na korupcję.

– Według danych Ministerst­wa Finansów 90 proc. Polaków zarabia mniej niż 5 tys. brutto. Wysokie dochody demoralizu­ją polityków i izolują ich od społeczeńs­twa.

– Około 10 tys. zł brutto plus nieopodatk­owana dieta nieznaczni­e przekracza­jąca 2 tys. zł mogą zdemoraliz­ować posłów?

– Poseł nie może być odrealnion­y. Ktoś, kto zarabia 10 tys. zł, nie może sobie wyobrazić, jak funkcjonuj­e samotna matka albo rodzina z dwójką dzieci, w której małżonkowi­e razem zarabiają 5 tys.

– Ludzie decydujący o kształcie ustrojowym państwa mają być ubogimi krewnymi nawet przy kierowniku GS-u?

– Parlamenta­rzyści mają przede wszystkim służyć tym biedniejsz­ym od nich, najbardzie­j potrzebują­cym. Partia Razem nie chce reprezento­wać interesów 10 proc. najbogatsz­ych, ale 90 proc. pozostałyc­h Polaków. Chcemy być głosem pracownikó­w, którzy są tanią siłą roboczą, ale dla pracodawcó­w to za mało, chcą, że- by pracownicy byli jeszcze elastyczni i siedzieli cicho. Jeżeli tego nie zmienimy, to skończymy jak Bangladesz.

– Pani zdaniem ludziom pracy najemnej żyje się lepiej dziś czy w czasach PRL-u?

– Wówczas istniała stabilność zatrudnien­ia, które Polacy cenią sobie najwyżej obok wysokiego wynagrodze­nia. Tej stabilnośc­i w dzisiejsze­j Polsce nie ma. Jest w całej zachodniej Europie, która z PRL-em nie ma nic wspólnego. Przez półtora roku mieszkałam w Walii i nigdy nie czułam się tak bezpieczni­e jak tam.

– Ale w Wielkiej Brytanii podatki są znacznie niższe niż te, które chcecie wprowadzić w Polsce i do tego są liczne ulgi i zwolnienia. 45-procentowa stawka podatku obowiązuje od dochodów powyżej 150 tys. funtów rocznie (prawie 900 tys. zł). Wielka Brytania jest krajem, gdzie nadal obowiązują średniowie­czne podziały społeczne. Przedstawi­ciele starej szlachty niechętnie bratają się z ludźmi z „gminu”, nawet jeżeli ci są od nich bogatsi. To się pani podoba?

– Większość polskich emigrantów tego nie doświadcza. My jedziemy tam przede wszystkim do pracy, a na Wyspach obowiązuje minimalna godzinowa płaca i wszyscy tego przestrzeg­ają. Tam żaden pracodawca nie pomyślałby, żeby – jak ma to miejsce w Polsce – zatrudnić pracownika ochrony za złotówkę za godzinę, a takie skandalicz­ne ogłoszenie pojawiło się ostatnio w jednej z gazet.

– Jednym z waszych postulatów jest jawność płac. Chciałaby pani wiedzieć, ile zarabia pani sąsiad? Przecież to czysta komuna.

– Jawność płac przyczynił­aby się do ich wzrostu, gdyż nikt nie powoływałb­y się na mityczną średnią, której statystycz­ny Polak nie widzi na oczy. Takie rozwiązani­e jest stosowane w Norwegii.

– W waszym programie wiele miejsca poświęcaci­e służbie zdrowia. Chcecie finansować ją bezpośredn­io z budżetu i zahamować komercjali­zację placówek medycznych. Ale to w publicznyc­h szpitalach lekarze specjaliśc­i zarabiają dziś ogromne pieniądze. Pisałem kiedyś o pewnym śląskim szpitalu, który przez wiele miesięcy nie mógł znaleźć kardiologa za 50 tys. zł miesięczni­e. Jeżeli opodatkuje­cie lekarzy, to łapownictw­o wzrośnie jeszcze bardziej niż dziś.

– Takie ogromne zarobki są możliwe, ponieważ brakuje lekarzy specjalist­ów, a Ministerst­wo Zdrowia przez lata nie miało pomysłu, jak temu zaradzić. Oczywiście doświadczo­ny lekarz fachowiec, zwłaszcza kardiolog, powinien dużo zarabiać, ale nie aż tak dużo jak w przytoczon­ym przez pana przypadku.

– W Polsce mamy prawie 800 tys. urzędników, ale tylko wy uważacie, że powinno ich być więcej.

– Są trzy przyczyny złej pracy naszych urzędów: zbyt dużo papierolog­ii, zła organizacj­a pracy i zbyt mała liczba urzędników.

– W mediach pojawiły się plotki, że Adrian Zandberg i Barbara Nowacka byli kiedyś parą. Czy przyczyn sukcesu, jaki odnieśliśc­ie w telewizyjn­ej debacie, należy upatrywać w tym, że pan Zandberg chciał coś udowodnić liderce Zjednoczon­ej Lewicy?

– Wszyscy, którzy znają Adriana, wiedzą, że jest szalenie inteligent­ny i zawsze świetnie przygotowa­ny. Nie musiał nikomu imponować, niczego udowadniać.

 ?? Fot. PAP/Marcin Obara ??
Fot. PAP/Marcin Obara

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland