Mój syn jest uzależniony od komputera (Angora)
Przez wiele lat był gnębiony przez matkę. Chciał na jej oczach popełnić samobójstwo, ale to ją zaatakował nożem. Usłyszał wyrok: rok w zawieszeniu na cztery lata( 2)
Proces o usiłowanie zabójstwa matki.
Adrian G. spędził w areszcie prawie pół roku. W celi chciał się powiesić na prześcieradle, ale odciął go inny aresztant. Wcześniej napisał list pożegnalny: „Nie mogę już dłużej żyć, mając na sumieniu tak ciężką zbrodnię przeciwko własnej matce”.
Przed sądem wyjaśniał już trochę inaczej niż w śledztwie.
– Nie przyznaję się, że chciałem zabić mamę, tylko do tego, że ją zaatakowałem nożem. Bardzo tego żałuję i przepraszam cię, mamo...
Urojenia mózgu?
Sąd odczytuje wyjaśnienia oskarżonego, w których przyznaje się, że miał zamiar zabić matkę.
– Dlaczego mówił pan tak wcześniej? – chce się dowiedzieć sędzia Artur Kosmala.
– To prawda, że składałem takie wyjaśnienia przed panią prokurator. Ale tak naprawdę nie pamiętam, co się działo podczas tego ataku na mamę. Część z tego, co wtedy mówiłem, mogło być urojeniem mojego mózgu. Teraz mogę tylko potwierdzić, że zaatakowałem nożem mamę i dopiero po czasie się ocknąłem.
– Ale wyraźnie pan wówczas powiedział, że chciał zabić – naciska sąd.
– Jak składałem tamte wyjaśnienia, byłem w szoku. Część z tego, co mówiłem, było pewnie prawdą, ale już nie wiem co. Przyznałem się wtedy do chęci zabicia mamy, bo myślałem, że to będzie przyznanie się do ataku nożem. To raczej ja chciałem się zabić na jej oczach.
– Jaki w takim razie był cel tego ataku?
– Chciałem ją w ten sposób ukarać, bo to wszystko, co mówiłem wcześniej o sytuacji rodzinnej – jest już prawdą. Ja, proszę wysokiego sądu, nie miałem w tym momencie już nic, nie miałem gdzie wrócić. Oskarżony: Adrian G. (22 l.) O: usiłowanie zabójstwa Ofiara: Marzena G. (53 l.) Sąd: Artur Kosmala (przewodniczący składu orzekającego), Marek Poteralski – Sąd Okręgowy we Wrocławiu
Oskarżenie: Katarzyna Wysocka – Prokuratura Rejonowa Wrocław-Stare Miasto
Obrona: Olgierd Grodziński
– A kiedy zrodził się pomysł samobójstwa?
–W sklepie, jak zobaczyłem ten komplet do steków: nóż i widelec. Chciałem, żeby matka zobaczyła, jak podcinam sobie żyły i w tym celu wróciłem do domu. Myślałem, że w ten sposób dam jej nauczkę i będzie cierpiała. Chociaż, prawdę mówiąc, zdawałem sobie sprawę, że ona nie będzie po mnie płakała. A później ten jej kpiący i ironiczny śmiech spowodował taką moją reakcję. I zamiast popełnić samobójstwo zaatakowałem mamę. A teraz bardzo ciężko mi się z tym żyje. Wiem, że byłem strasznie głupi. Nigdy wcześniej emocje nie brały nade mną góry. Przepraszam, że się trochę plączę, ale to jest silniejsze ode mnie.
W nerwach mogła mu też
ubliżać
Marzena G., matka oskarżonego, szczegółowo zrelacjonowała atak syna. A później powiedziała sądowi:
– Nie mam pretensji do Adriana, bo uważam go za osobę chorą, która potrzebuje pomocy. Mój syn jest uzależniony od komputera, a skutkiem tego uzależnienia są zmiany w jego mózgu oraz skłonności do kłamstw. Ale sądzę, że jak się wyleczy, to wtedy będzie już normalny. I to, co się stało, daje mi nadzieję, żeby go wysłać na leczenie. I prosiłabym wysoki sąd, jeżeli jest taka możliwość, o skierowanie go na badanie mózgu. Wierzę, że da się go jeszcze odratować od tego nałogu komputerowego. Bo jak nie, to on może taki czyn jeszcze powtórzyć.
– A co, pani zdaniem, mogło być powodem tego uzależnienia od komputera?
– Może to, że nie był akceptowany wśród rówieśników? Przecież on się całkiem odizolował od społe- czeństwa, zamykał się w sobie... Ale powiem jeszcze, że człowiek uzależniony od czegokolwiek nie ma pojęcia, co robi i nie wie, co to jest dobro, a co zło. I dlatego tak się stało, chociaż – po prawdzie – wielkiej krzywdy mi nie zrobił.
Sąd interesuje, czy byłaby skłonna przyjąć syna do swojego domu.
– Na razie nie widzę możliwości jego powrotu do domu.
– A jakie były relacje między wami?
– To, co mówił Adrian, tylko w części jest prawdą. Nasze wzajemne relacje zależały głównie od jego humoru. – A były awantury? – Owszem, były. Jak w każdym domu. Ale przecież trzeba się dogadywać i na spokojnie wiele rzeczy wyjaśniać.
– Z jakiego powodu były te awantury?
– Zabraniałam mu korzystania z komputera i zwracałam uwagę, że nie uczy się i nie pracuje. – Krzyczała pani na syna? – Czasami tak, bo traciłam już cierpliwość. Mogłam mu nawet w nerwach ubliżać. Ale nigdy go nie biłam, co najwyżej za karę stał w kącie, jak był mniejszy.
– I nigdy nie rzuciła się pani na syna z tasakiem?
– Nie, chyba że zrobiłam to tak na żarty. Ale jeszcze sobie przypomniałam, że jak Adrian mnie dźgnął nożem, to powiedział do mnie: „Giń, suko”. Takich samych słów używał, jak przegrywał w tych grach. Bo mój syn – proszę wysokiego sądu – od małego nie potrafił przegrywać.
Sąd zwraca uwagę, że świadkowie – sąsiedzi zeznawali, że to ona prowokowała awantury w domu.
– Ja tam źródeł mojego konfliktu z synem upatruję tylko w tym komputerze i w niczym innym. A skąd