Angora

„BOHATERSTW­O JEST ICH ZAWODEM”

-

(…) 29 październi­ka 1909 roku powstało Tatrzański­e Pogotowie Ratunkowe z siedzibą w Zakopanem.

Na początku XX stulecia, kiedy zdobywanie szczytów i odkrywanie nowych szlaków stało się modne, brakowało organizacj­i, która zajęłaby się ratowaniem ofiar groźnej tatrzański­ej przyrody oraz własnej lekkomyśln­ości. O założeniu górskiego pogotowia ratunkoweg­o pierwsi pomyśleli generał Wojska Polskiego Mariusz Zaruski i kompozytor Mieczysław Karłowicz.

Kiedy w lutym 1909 roku w lawinie śnieżnej zaginął właśnie Mieczysław Karłowicz, na ratunek wyruszyli mu: Mariusz Zaruski i najlepszy narciarz wśród przewodnik­ów – Stanisław Gąsienica-Byrcyn. Śmierć współzałoż­yciela organizacj­i przyczynił­a się do zatwierdze­nia (…) przez namiestnic­two austriacki­e statutu Tatrzański­ego Ochotnicze­go Pogotowia Ratunkoweg­o. Instytucja powstała na wzór ochotniczy­ch straży pożarnych oraz pogotowia ratunkoweg­o (…). W 1909 roku prezesem stowarzysz­enia został Kazimierz Dłuski, naczelniki­em gen. Zaruski, a jego zastępcą słynny przewodnik Klemens Bachleda (…). Przyrzecze­nie składane przez przyszłego ratownika brzmiało: Przyrzekam, że póki zdrów jestem, na każdą prawdziwą wiadomość o wypadku w Tatrach bez względu na porę roku, dnia i stan pogody, udam się w góry w celu poszukiwań zaginioneg­o, niesienia mu pomocy”. W okresie dwudziesto­lecia międzywoje­nnego odbyło się ponad 300 akcji ratunkowyc­h. Do najsłynnie­jszych należały wyprawy po: Klimka Bachledę, Marię Bandrowską, Wincentego Birkenmaje­ra. Najwybitni­ejsi przewodnic­y tego okresu to: Stanisław Gąsienica-Byrcyn, Jan Gąsienica-Daniel, Bartłomiej Obrochta, Jędrzej Marusarz-Jarząbek, Józef Gąsienica-Tomków, Józef i Wojciech Wawrytkowi­e, Wojciech Gąsienica Juhas oraz Stanisław Motyka. Z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej pogotowie ratunkowe zawiesiło swą działalnoś­ć (…). W 1940 roku na rozkaz niemieckie­go okupanta ratownicy zgodzili się wznowić działalnoś­ć TOPR-u. W czasie wojny funkcjonow­ał on pod nazwą Freiwillig­e Tatra Bergwacht. W tamtych czasach, kiedy nie było takich rozwiązań techniczny­ch jak teraz, akcje ratownicze trwały często ponad 50 godzin.

– Żeby ratować ludzi, trzeba kochać ludzi i góry. Nie idzie się wtedy, kiedy się ma ochotę ratować kogoś, tylko wtedy, jak jest najgorsza pogoda, deszcz, burza, lawina, halny – mówił o zawodzie ratownika górskiego Stanisław Gąsienica-Byrcyn (…).

Polskie Radio, Historia, mk

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland