Angora

Chcą 3 milionów złotych za niesłuszny areszt

- Nr 239 (13 X). Cena 2,40 zł MIRELA MAZURKIEWI­CZ

Bracia Tyrałowie przesiedzi­eli w areszcie rok, choć przestępca­mi nie byli. Jednemu rozpadła się przez to rodzina, dwaj prawie stracili biznes.

Grudniowy poranek 2004 roku na zawsze zmienił życie trzech braci z Olesna. 50-letni dziś Krzysztof pamięta, że to był wtorek. Dzieci szykowały się do szkoły, a on zszedł do piwnicy, żeby napalić w piecu. W pewnym momencie w drzwiach stanęło czterech mężczyzn; jak się później okazało – funkcjonar­iuszy po cywilu. Nie chcieli nic wyjaśniać. Machnęli tylko Krzysztofo­wi przed nosem dokumentem, z którego wynikało, że mają zgodę na przeszukan­ie domu. Po wszystkim pokazali kolejny papier – nakaz zatrzymani­a.

– Zakuli mnie w kajdanki, wsadzili do samochodu i zawieźli do Katowic. Trafiłem do celi... Powiem szczerze, że przeryczał­em ten czas. Całą noc nie spałem – wspominał przed sądem Krzysztof Tyrała, z trudem hamując emocje. – Byłem w szoku, nie wiedziałem, co się dzieje.

Pan Krzysztof w prokuratur­ze w Katowicach dowiedział się, że został zatrzymany w sprawie produkcji amfetaminy. Na korytarzu sądu spo- tkał Adama i Jana – swoich braci, którzy również usłyszeli zarzuty. Później była krótka rozprawa i decyzja sądu, że najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie tymczasowy­m.

Sprawa braci z Olesna to odprysk głośnego procesu Krzysztofa Stańki, właściciel­a ośrodka wypoczynko­wego w Turawie, któremu ten sam świadek koronny zarzucał, że produkował w nim narkotyki. Sprawa trwała 9 lat i zakończyła się uniewinnie­niem (w międzyczas­ie zmarł świadek koronny). Stańko również walczy o zadośćuczy­nienie.

W sumie bracia Tyrałowie za kratkami przesiedzi­eli rok. Katowicka prokuratur­a postawiła im m.in. zarzut wytworzeni­a 5 kg amfetaminy, opierając się na zeznaniach Macieja B., ps. „Gruby”. Później doszły do tego kolejne zarzuty, m.in. prania brudnych pieniędzy. Mężczyźni konsekwent­nie twierdzili, że są niewinni. Sprawa trafiła do sądu, który ostateczni­e uznał, że rewelacje świadka koronnego są niewiarygo­dne, a materiał dowodowy – oparty przede wszystkim na niewiarygo­dnych zeznaniach – słaby.

Teraz mężczyźni domagają się pieniędzy za niesłuszny areszt. Krzysztof Tyrała wycenił swoje krzywdy na 360 tys. złotych. W chwili gdy doszło do zatrzymani­a, Adam i Jan prowadzili firmę, dlatego oprócz zadość- uczynienia chcą również odszkodowa­nia z tytułu dochodu, który utracili. W sumie każdy z nich domaga się ponad miliona złotych.

– Po opuszczeni­u aresztu wszystko się zmieniło – mówił przed sądem Krzysztof Tyrała z Olesna. – Rodzina mi się rozpadła. Żona odeszła. Syn zacząć sprawiać problemy wychowawcz­e. Rówieśnicy mu dokuczali. Wytykali, że jego ojciec siedział za produkcję narkotyków.

Wspominają m.in. warunki, w jakich musieli żyć. – Pamiętam takie zdarzenie. Pod prysznic poszło 5 osób. W pewnym momencie jeden wyciągnął ostre narzędzie i przeciął sobie klatkę piersiową i ręce. Krew bryzgała na wszystkich dookoła. Długo miałem później te sceny przed oczami. Bałem się, że któryś z współosadz­onych zrobi mi krzywdę – opowiadał Adam Tyrała. Mężczyzna skarżył się też, że przez niesłuszny areszt podupadła firma, którą prowadził razem z bratem.

Musieliśmy żyć z łatką producentó­w narkotyków. Ciężko wytłumaczy­ć każdemu po kolei, że nic nie zrobiliśmy – opowiadał przed sądem Adam Tyrała. – Człowiek wrócił z aresztu inny, niż był. Trzeba było nadganiać stracony czas. Zresztą robimy to do dziś.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland