Angora

One walczą do końca

- PIOTR IKONOWICZ

Kiedy komuś dzieje się krzywda, Monika już tam jest. Nigdy nie odpuszcza. Przypadkie­m dowiedział­em się, że przyjęła pod swój dach kobietę, której nie udało się pomóc i wylądowała na bruku. Nasz Ruch, nasza Kancelaria, to przede wszystkim kobiety. Są jak lwice, bo wiedzą, jak to jest wybierać między płaceniem rachunków a należytym dbaniem o dzieciaki. Bo znają poczucie upokorzeni­a, które dotyka i rodziców, i dziecko, kiedy nie jedzie ono na klasową wycieczkę, bo nie ma pieniędzy, by za nią zapłacić.

A urzędnicy i dziennikar­ze pytają w przypadku eksmisji: Jak powstało zadłużenie? A w Iwonce, Agnieszce, Teresie i dziesiątka­ch innych wolontariu­szkach Kancelarii krew się burzy. Jak miało nie powstać, skoro płacą nędznie, zasiłków nie ma albo są dawane z łaski i zwykle śmiesznie małe w stosunku do potrzeb. Ci, co pytają, powątpiewa­jąc, czy eksmitowan­a rodzina zasługuje na pomoc, mają zwykle byt zapewniony. Ich nie dotyczy kartka na drzwiach stołówki, że „dzieci, których rodzice nie zapłacili, nie dostaną obiadu”.

Kiedy interweniu­ję u burmistrza, prezesa spółdzieln­i mieszkanio­wej, żeby kogoś oszczędził i nie wyrzucał z mieszkania, słyszę często o tej osobie wiele złych opinii albo mój rozmówca „nawija mi makaron na uszy”, bagatelizu­jąc sprawę, w stylu: „jakoś to będzie”, „nie będzie tak źle”. Taką rozmowę przeprowad­ziłem niedawno z burmistrze­m na Woli, a dwa tygodnie później u mojej klientki był komornik. Mimo że spłaciła zadłużenie, mimo że rozmowa z burmistrze­m miała wydźwięk uspokajają­cy. Dlatego na te rozmowy wolę chodzić z naszymi paniami. One widzą, słyszą, wyczuwają to, co do mnie dociera. Bo one już przez to piekło przechodzi­ły. Im nikt kitu nie wciśnie. I to one zawsze i zdecydowan­ie mówią: blokada. Nie odpuścimy, będziemy bronić do końca!

Jeżeli dojdzie kiedyś w Polsce do buntu społeczneg­o, to bunt ten będzie miał twarz kobiety, która wykłóca się z komornikie­m eksmitując­ym kolejną rodzinę, dzwoni do dziennikar­zy, do urzędników i nigdy, przenigdy się nie poddaje. Kiedy w Mińsku Mazowiecki­m kobieta zajmowała wraz z dzieckiem pustostan, nasze panie już tam były i dosłownie mało policjanto­m oczu nie wydrapały. Kilka naszych wolontariu­szek miało nawet sprawy karne za „czynną napaść na funkcjonar­iusza”. Ale dziś po latach, kiedy burmistrz formuje komisję opiniującą przydział mieszkań socjalnych i komunalnyc­h, zaprasza do niej dwie przedstawi­cielki Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland