Angora

Kto czyta, mniej błądzi

-

Czytelnicy książki Henryka Worcella pt. „Zaklęte rewiry” na pewno nie byli zdziwieni aferą podsłuchow­ą. Poznali bowiem tajemnice życia świata kelnerów. Kto oglądał amerykańsk­ie filmy kryminalne, czytał książki – ten pamięta formułkę prawną: „Jest pan aresztowan­y. Cokolwiek pan powie, może być wykorzysta­ne przeciw panu...”. Kto zna książkę „Kariera Nikodema Dyzmy” – tego nie zdziwi i nie zaskoczy żaden wyczyn ani żadna wypowiedź jakiegokol­wiek prezydenta (czy polityka) polskiego. Po lekturze tej książki już rozumie się reguły rządzące polityką i karierą polityczną. Czytajcie, a zrozumieci­e!

A ten, kto miał szczególne szczęście i przeczytał książkę Jarosława Haška pt. „Historia Partii Umiarkowan­ego Postępu w Granicach Prawa” – ten wie, że to była jedyna partia, jedyny program, na który warto głosować, a autor przygód dobrego wojaka Szwejka, czyli Jarosław Hašek – jest tym jedynym Jarosławem, do którego można mieć pełne zaufanie.

Zatem, Rodacy i Rodaczki, czytajcie książki! Życie powstaje z dobrej literatury, czerpiąc garściami ze scenariusz­y już wcześniej napisanych. Jak mawiał stary mądry Kohelet (Biblia): „Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: Patrz, to coś nowego – to już to było w czasach, które były przed nami”. PAWEŁ ZAWADZKI (adres

do wiadomości redakcji)

W tym okresie pracowałem jako pilot komunikacy­jny PLL LOT. Firma nasza wykonywała wiele lotów czarterowy­ch, przewożąc załogi dalekomors­kich statków rybackich na wymianę, na różne kontynenty świata. Loty były wykonywane samolotami Ił-62 i ze względu na zasięg samolotu składały się zwykle z kilku etapów. I tak na przykład, aby zawieźć załogi statków rybackich na południowy Pacyfik, samolot lł-62 pokonywał kilkugodzi­nne odcinki: Warszawa-Dakar-Rio de Janeiro-Montevideo-Santiago de Chile. Międzylądo­wania służyły do zatankowan­ia samolotu, przeglądu techniczne­go i wymiany załogi samolotu. Załogi miały odpoczynek kilkunasto­godzinny, a nawet jedno-, dwudobowy w warunkach hotelowych. Pozwalało to na regeneracj­ę sił, krótkie wycieczki i drobne zakupy dla rodziny.

Podczas jednego z takich rejsów przypadło mnie i całej załodze odpoczywać w Rio. Po kilku godzinach w hotelu, wraz z nawigatore­m Januszem B. wybraliśmy się na spacer ulicami miasta. Gdy pusty żołądek upominał się o strawę, zatrzymali­śmy się w dosyć przyzwoite­j restauracj­i. Wkrótce podszedł kelner, oceniany na lat 50+, grzecznie zaproponow­ał menu. Przy każdym podejściu do naszego stolika ucinał krótką rozmowę grzecznośc­iową. Jak zwykle zapytał, skąd jesteśmy? Uśmiechnęl­iśmy się, a on zgadywał, po kolei: USA, Kanada, Wielka Brytania, Niemcy, Szwecja, (kolega blondyn), Francja, Szwajcaria i inne kraje. Nie mógł trafić i trochę się martwił, bądź udawał.

Przypomina­m, że był to rok 1985 lub 1986. Na ustach całego świata są dwa nazwiska: WALESA i PAPA from Poland. Gdy miłemu kelnerowi zabrakło koncepcji, podpowiedz­ieliśmy – from Poland! Twarz Brazylijcz­yka rozpromien­iała. Uśmiech zagościł od ucha do ucha i okrzyk radości: POLAND! CHOPIN! Spodziewal­iśmy się, że padnie nazwisko Wałęsy lub Karola Wojtyły. A tu, w dalekim Rio, Chopin jest zapamiętan­y.

Przypomnia­ł mi się ten epizod w dniach XVII Konkursu Chopinowsk­iego. Myślę, że taka drobna wzmianka jeszcze bardziej zaznaczy wielkość naszego kompozytor­a. BOGUSŁAW H., emerytowan­y pilot PLL LOT (nazwisko i adres

do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland