Prokurator!
Od wielu lat obserwuję ogromny rozwój, nazwijmy to, infrastruktury prawnej w Gdańsku. Kiedyś był sąd rejonowy, okręgowy i apelacyjny, wszystko mieściło się w dwóch budynkach. Teraz dodatkowo powstało szereg nowych „centrów praworządności” – gmaszysko po drugiej stronie ulicy Nowe Ogrody, cały budynek byłego KW, które teraz zajmuje prokuratura, no i wybudowano ogromny budynek na ul. Piekarniczej. To są miejsca, które znam, a pewnie jest ich jeszcze więcej. Czemu tak jest? Przecież ludności nie przybywa, a sprawy w sądach toczą się coraz dłużej (ostatnio na banalny papier dotyczący potwierdzenie dziedziczenia czekałam prawie 5 miesięcy).
Ano dlatego, że sądy – czytaj państwo – chcą decydować o wszystkim. Dzieci pobiły się w szkole? Nauczyciel krzyknął na kogoś? Prokurator! Piłka poleciała za płot? Ktoś rozjechał kurę? Prokurator! Ktoś nieuleczalnie chory zmarł w szpitalu? Urwała się cegłówka z dachu? Ptak lub pies narobił komuś na chodnik? Ktoś ukradł batonik? Prokurator! No a potem oczywiście rozprawa i to niejedna. Oczywiście decyduje sędzia – jak chce. A sędziowie w tym kraju to nie osoby z długoletnim stażem, doświadczone na różnych prawniczych stanowiskach, wybierane na urząd. Nie. To osoby mianowane, po studiach, jakiejś praktyce, aplikacji, kilku egzaminach i... już. Sędzią można w ten sposób zostać przed trzydziestką!
W takim „państwie prawa” czy też dyktaturze prawa nie czuję się wcale bezpieczniej. Boję się takich nieludz-