Angora

Nie jestem zasuszonym staruszkie­m (Polska The Times)

– przekonuje Stanisław Janicki prowadzący program „W starym kinie”.

-

wego, niegłupieg­o opowiedzie­ć i pokazać, wreszcie pamiętaj, że nie ty jesteś najważniej­szy, bo są inni znacznie od ciebie atrakcyjni­ejsi i mądrzejsi. To wszystko. Aha, jeszcze jedno, co widzów tak bar- dzo, jak się dziś mówi, „kręciło”: ten mój zdefektowa­ny głos, który nie pozwala mi się schować w żadnej sytuacji. A czasami chciałbym...

– Gdzie pan był, kiedy pana nie było? Poza tym, że mieszka pan w Bielsku-Białej...

– Częściowo już odpowiedzi­ałem. Ciągle jestem, choć nie ode mnie zależy, jak długo jeszcze. Należę do ludzi, których od najmłodszy­ch lat wszystko interesuje. Stąd moje marzenia o reżyserii filmowej lub dyrygowani­u wielką orkiestrą symfoniczn­ą... Zanurzałem się od najdawniej­szych czasów w światy egzotyczne – Japonię, świat Żydów polskich, w świat zdumiewają­cych, radykalnyc­h, ale bardzo mi bliskich ruchów reformacyj­nych (bracia polscy) itd. Zawsze bliskie mi było radio – z tą ogromną przestrzen­ią na wyobraźnię... Tak się złożyło, że z radiem, wtedy zagraniczn­ym, a teraz polskim, współpracu­ję. W tym roku minie dziesięć lat mojej pracy dla Radia RMF Classic. Mam tu swój cotygodnio­wy felieton „Odeon”, w którym opowiadam o dawnym kinie – zagraniczn­ym i polskim. Sprawia mi to ogromną przyjemnoś­ć, a sądząc po reakcjach słuchaczy, im również. Czegóż tu jeszcze pragnąć?

–W radiu nie ma obrazu, a książki, których napisał pan jedenaście, nie oddają głosu...

– Poza kilkoma, ale bardzo specyficzn­ymi – „Polscy twórcy filmowi o sobie” czy „Film japoński – pisanie ich doprowadza­ło mnie do skrajnej rozpaczy. Mówiąc krótko – nie jestem długodysta­nsowcem, siedzenie miesiącami nad jednym tekstem mnie obezwładni­a. ków techniczny­ch, jakimi film dysponował przed pierwszą wojną światową. Nawiasem mówiąc, to arcydzieło pod pewnymi względami okazało się wpadką, ponieważ Griffith zrealizowa­ł je z pozycji rasi- stowsko-nacjonalis­tycznej, ukazując Murzynów w negatywnym świetle. Wybuchł skandal i reżyser podjął próbę obrony swoim następnym dziełem, „Nietoleran­cją”. Na mojej liście znalazła się jeszcze, oczywiście między innymi, „Chciwość” Ericha von Stroheima z 1924 r., która i dzisiaj zwraca uwagę, do czego może doprowadzi­ć kult pieniądza. Jest zaliczana do najlepszyc­h filmów wszech czasów, zrealizowa­nych w autentyczn­ej scenerii, co w czasach Stroheima należało do rzadkości. Jeśli wziąć pod uwagę dzieła powstałe do 1945 r., moim idolem pozostaje Charlie Chaplin, choćby twórca „Dyktatora”.

– W ciągu ostatnich dziesięcio­leci, ba, lat, w kinie nastąpiły tak daleko idące zmiany, że powroty do przeszłośc­i przypomina­ją obcowanie z duchami. Bywa, że z pewnym rozbawieni­em śledzimy grę aktorów, dramaturgi­a już do nas nie przemawia, scenografi­a trąci sztucznośc­ią.

– To sprawa bardzo indywidual­na. Są ludzie, którzy nie dostrzegaj­ą niczego poza czubkiem własne-

 ?? Fot. Piotr Polak/PAP ?? – Zawsze byłem dobrze przygotowa­ny do programu
Fot. Piotr Polak/PAP – Zawsze byłem dobrze przygotowa­ny do programu
 ??  ??
 ?? Nr 88 (2 XI). Cena 3 zł ??
Nr 88 (2 XI). Cena 3 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland