CZŁOWIEK ILUSTROWANY
Sztuka tatuażu towarzyszy ludziom od zarania. W starożytności rzymscy legioniści podbijający Wyspy Brytyjskie ze zgrozą patrzyli na pokrytych rysunkami wojowników, których od wzorów na skórze nazwali Piktami. Z kolei brytyjscy podróżnicy, lądując na brzegach wyspy nazwanej Nową Zelandią, z podobnymi zapewne uczuciami patrzyli na miejscowych Maorysów, z twarzami ozdobionymi charakterystycznymi motywami, zwanymi przez nich moko. Tatuaże były oznakami plemiennymi, miały charakter magiczny lub obrzędowy.
W szeroko pojętej kulturze europejskiej pojawiły się dość późno. Jeszcze w XIX w. były domeną głównie przestępców i żeglarzy. Obie te grupy społeczne dysponowały dostatecznie dużą ilością wolnego czasu, bo mozolne ręczne wykonywanie rysunków na skórze wymagało go sporo. Szczególnie dla kryminalistów tatuaże stały się ważną oznaką ich pozycji w bandyckiej hierarchii. Tak zresztą jest do dzisiaj zarówno wśród rosyjskich „worów w zakonie”, jak i członków japońskiej Jakuzy czy salwadorskiego krwawego gangu Mara Salvatrucha.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zaszły jednak w tej dziedzinie ogromne przemiany. Tatuaż stopniowo zdobywał kolejne barykady, wdzierając się do kręgów, w których jeszcze niedawno był niemile widziany.
W latach siedemdziesiątych zwyczaj zdobienia skóry pokochały środowiska hippisowskie i motocyklistów. Szczególnie ci ostatni stali się żywymi reklamami tatuaży. Pierwsze kroki wśród nich stawiał Mark Mahoney, dzisiaj wzięty tatuażysta z Los Angeles, którego klientami są gwiazdy Hollywood. Potem kolej przyszła na muzyków rockowych, dla których rysunek na ciele był formą scenicznego kostiumu.
Jeszcze kilkanaście lat temu młode kobiety robiły sobie dyskretne tatuażyki, jakieś pikantne pajączki czy motylki nad kostką. Stopniowo ludzie stawali się coraz odważniejsi, aż wreszcie stanęliśmy w obliczu prawdziwej rewolucji. Statystyki robią wrażenie. Tatuaże ma 20 proc. Amerykanów i co 10 Francuz. Jak mówi jeden z bohaterów filmu: – Jeśli mieszkasz w Los Angeles, masz mniej niż 40 lat i nie zrobiłeś sobie tatuażu, to jesteś buntownikiem.
Tatuaż jest już uważany za równoprawną gałąź sztuki, z własnymi prądami, okresami, stylami – od szaro-czarnego do kolorowego wielkopowierzchniowego na wzór japoński – i wreszcie twórcami, a nawet... fałszerzami.
Co nie znaczy, że mi się podoba.