z Izraela, pani z Polski
nie gaga jest jedną z najbardziej wpływowych metod pracy w Izraelu. Tancerze korzystają z niej, by rozwijać swoje ciało na wielu płaszczyznach i wykorzystywać jego możliwości. Ale ludzie, którzy po prostu potrzebują wysiłku fizycznego, chętnie uczestniczą w zajęciach „gaga people”, które w Tel Awiwie i w wielu innych miejscach na świecie odbywają się codziennie.
Są panie, które pracują w biurach – piękna pani biochemik podjeżdża o 9 rano elegancko ubrana; szaleje, poci się, bierze prysznic, wsiada do swojego supersamochodu i „shalom, bye, bye”, jedzie do pracy. Jest pan, który ma 70 lat, przychodzi dwa albo trzy razy w tygodniu na zajęcia. Podczas sesji ruszamy się lżej, czasem napinamy mięśnie, na stojąco, na leżąco, z otwartymi oczami. Nie ma żadnej choreografii, kroków, każdy może sobie improwizować na swój sposób i nie ma tego, że ty robisz dobrze, a ty robisz źle. Nie ma personalnych uwag. Dla nich jest to tak jak fitness, joga, a różnica jest taka, że gaga daje więcej swobody. Jako nauczyciel podajesz instrukcję i prowadzisz ćwiczących. Czuję, że ja każdą osobę biorę na zajęcia i ją za sobą wiodę – wyjaśnia 30-letnia Natalia. Uczy gaga, tańczy w niezależnych międzynarodowych projektach. Właśnie została zaproszona na Sycylię – debiutuje jako choreograf. Rzadko pozwala na fotografowanie jej w czasie pracy. – Natalia ma charakter, osobowość, to frajda móc robić jej zdjęcia – mówi fotografka Ula Estko, która zapewnia tancerce i nauczycielce gaga jej fotoarchiwum.
– Jak ruszasz nogami, to poczuj, że nogi wychodzą z pośladków. Jak podnosisz nogę, ona pójdzie wyżej, jak wiesz, że jest „podpięta” wyżej. To są bardzo podstawowe rzeczy – mówi Natalia. Ma swoje ulubione ćwiczenie: ręce do boku, poruszać nimi, mają być proste w łokciach. – Te ręce zaczynają płonąć, boleć, wtedy mówię, żeby przestać myśleć o tym, że boli, ale by ten ból płonących rąk potraktować jako przyjemność. To jest moment wysiłku fizycznego, wystarczy „podpiąć” ręce do łopatek, nie myśleć o tym „jak mi źle”, tylko „jak mi super”. Taki hart ducha przez hart ciała. Gaga pomaga przekraczać granice – zapewnia polska nauczycielka.
Charyzmatyczny Ohad Naharin od 25 lat szefuje świetnemu izraelskiemu zespołowi tańca Batsheva Dance Company. To kulturalna wizytówka Izraela, niejednokrotnie bojkotowana na świecie w imię pokoju w Strefie Gazy. – Nie sądzę, by bojkot tańca mógł Palestyńczykom w czymś pomóc. Jeśliby się tak miało stać, sam bym nas zbojkotował – mówi spokojnie niskim głosem choreograf. Gaga jest też codziennym treningiem dla tancerzy zespołu Batsheva Dance Company.
„MR. GAGA”
– tak „ochrzcili” Naharina bracia Heymann, twórcy wchodzącego na ekrany dokumentu filmowego o tancerzu i guru tańca. – To ostateczne połączenie wysiłku z przyjemnością – tak troszczysz się o siebie. To ciało, krew i przepływ energii. Chodzi o to, by być świadomym tych przepływów, kiedy się poruszamy i kiedy się nie ruszamy, to źródło dobrostanu. Możemy się wygłupiać, śmiać z siebie. Uczymy się kochać swój pot – mówi o swojej metodzie.
– Gaga jest językiem ruchowym, ma terminologię, której używamy na zajęciach, stworzoną przez Ohada. Jest też cały zbiór zasad, jak zasłonięte lustra, brak możliwości, żeby ktoś obserwował te zajęcia. Jeżeli ktoś chce przyjść, bo zdarzały mi się np. superoferty pracy, kiedy dyrektorka renomowanego teatru chciała przyjść, zoba- czyć, jak pracuję – niestety odmawiam, chyba że sama weźmie udział w zajęciach. Zdarzało się, że nie dostawałam takiej pracy – mówi Natalia bez żalu. Chodzi o to, żeby ludzie mieli komfort, że nie są obserwowani, że nie muszą „wyglądać”. Naharin mówi, że nawet jeśli ciało jest słabe, zmęczone, to „przyjdź, bo i tak twoje ciało skorzysta”. – Nauczyciel daje poczucie bezpieczeństwa w niepewności, w poszukiwaniach. Można robić wspaniałe rzeczy, będąc niepewnym. Nadmiar pewności może zabić. Dawałem lekcje gaga siedmiu osobom, i dwustu osobom. To zawsze jest intymne, bez względu na liczbę uczestników. Jedną z zasad jest zakaz oglądania ćwiczących przez kogoś spoza grupy. Jeśli kolega z grupy na ciebie patrzy, czujesz raczej radość. To nie trening taneczny, chociaż tańczymy, bo się ruszamy, ale zmuszamy cię do pracy, byś był świadom ciała. Żadna nieśmiałość, niepewność nie mają tu znaczenia. Znikają po kilku minutach – wyjaśnia „guru” tańca współczesnego. Pracował z osobami chorymi na parkinsona w Toronto. – To było niewiarygodne, po półgodzinie ćwiczeń coś się z nimi wydarzyło… Płakaliśmy wszyscy. Gaga to nie jest styl, głód jakichś specjalnych umiejętności. Jest dla tych z parkinsonem, jest dla złotego medalisty olimpijskiego. Gaga jest dla wszystkich, jak woda.
Gaga, własny dialekt
Natalie Portman, amerykańska aktorka, imienniczka Natalii, dobrze zna metodę gaga: – Szukasz własnych ruchów, nikt ci nie mówi: „To jest krok i tak masz go zrobić”. Weź tę ideę i niech twoje ciało zrobi z nią, co chce. Każdy wyraża się po swojemu. To cię otacza, leczy, naprawia. Ten język nie ma słownika, którego masz się nauczyć, to ty jesteś proszony o stworzenie własnego słownika… Jakby każdy mówił własnym dialektem.
A` propos języka: Naharin szukał na metodę krótkiej nazwy. Miało być „kaka”, ale… No cóż, w niektórych językach nie jest to najlepsze słowo. Sięgnął więc do gaworzenia dzieci, powrotu do pierwotnych ruchów. Stąd „gaga”.
– Jako nauczyciel muszę co roku w Izraelu aktualizować metody nauczania. To dla mnie jak powrót do domu. Cieszę się, że moja droga duchowa spotkała się z moją drogą taneczną, zawodową. Myślę sobie, że jestem w czepku urodzona, że mi się to wszystko poukładało. Ale mam też mocny charakter i musiałam sobie wiele rzeczy wydeptać – uśmiecha się Natalia.
gaga