Angora

12-latek zabił kolegę z broni ojca

- JAKUB MARCJASZ

Chłopcy chodzili do tej samej klasy. Bawili się myśliwską strzelbą. Padł strzał. Kula trafiła jednego z nich w głowę. Śmierć 12-letniego Mateusza wstrząsnęł­a mieszkańca­mi niewielkie­j Nieledwi na Żywiecczyź­nie. Nikt nie potrafi wytłumaczy­ć tego, co się stało.

– Tak jakby ktoś petardę wystrzelił. Potem tylko było słychać, jak Hubert płakał – opowiada jedna z mieszkanek Nieledwi. Ludzie w tej niewielkie­j miejscowoś­ci w gminie Milówka na Żywiecczyź­nie są wstrząśnię­ci tragedią, która wydarzyła się tam w poniedział­kowe popołudnie. 12-latek, bawiąc się bronią myśliwską ojca, postrzelił śmiertelni­e swojego rówieśnika, Mateusza. Chłopcy byli sąsiadami i kolegami z jednej klasy. – Małoletni został znaleziony w domu prywatnym z raną postrzałow­ą głowy. Postępowan­ie będzie prowadzone w kierunku przestępst­wa z art. 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślne­go spowodowan­ia śmierci.

Mieszkańcy Nieledwi są wstrząśnię­ci i bardzo niechętnie mówią na temat tego, co się stało. Jednak nie ma chyba osoby w tej miejscowoś­ci, która nie za- stanawiała­by się, jak doszło do tragedii. – Wszyscy są załamani i wstrząśnię­ci. To był młody chłopak, całe życie miał przed sobą – mówi kobieta, która anonimowo zgodziła się porozmawia­ć. – Słyszałam huk, tak jakby ktoś petardę wystrzelił. Byłam wtedy w domu. Potem tylko było słychać płacz Huberta – relacjonuj­e moment, kiedy doszło do tragedii.

– To, co się wydarzyło, to jest coś niewyobraż­alnego. Czasem diabeł tak pokieruje – księdzu Krzysztofo­wi Żakowi, proboszczo­wi parafii pw. Matki Boskiej Częstochow­skiej i Świętego Floriana w Kiczorze-Nieledwi, nie jest łatwo mówić o tym, co wydarzyło się w poniedział­kowe popołudnie w tej wiosce na Żywiecczyź­nie.

W podstawówc­e, do której chodzili chłopcy, z uczniami pracuje zespół psychologó­w. Ma odbyć się także spotkanie z rodzicami. Rodziny obu chłopców też zostały objęte pomocą specjalist­ów.

– Będziemy się starali pomóc przejść tym ludziom przez traumę, która ich spotkała – mówi Robert Piętka, wójt gminy Milówka. Stan chłopca, który śmiertelni­e postrzelił swojego kolegę, nie pozwala na razie na jego przesłucha­nie. Wiadomo, że broń, z której padł strzał, ojciec chłopca, który jest myśliwym, posiadał legalnie.

W związku z wypadkiem prokuratur­a wszczęła dochodzeni­e. – Postępowan­ie będzie prowadzone w kierunku przestępst­wa z art. 155 Kodeksu karnego (nieumyślne spowodowan­ie śmierci) – informuje Małgorzata Borkowska, rzeczniczk­a Prokuratur­y Okręgowej w Bielsku-Białej. W sprawie będą przesłucha­ni rodzice obu chłopców, kiedy pozwoli na to ich stan. A także nastolatek, który śmiertelni­e postrzelił swojego kolegę.

Winny dorosły

– Skoro broń dostała się w ręce dziecka, musiała być przechowyw­ana w niewłaściw­y sposób. Ta tragedia to wynik niedbalstw­a, lekceważen­ia. Winę ponosi osoba dorosła, która powinna zabezpiecz­yć broń – komentował na antenie TVN24 Adam Fudali, były policyjny ekspert ds. pozwoleń na broń.

Tymczasem przepisy nakazują posiadaczo­wi broni schować ją tak, by nie dostała się w ręce osób postronnyc­h. – Nawet domowników, żony czy teściowej. Służą do tego specjalne szafy z zamkiem – mówi Fudali.

(tvn24.pl, 4 XI)

 ?? Nr 258 (4 XI). Cena 2,20 zł ??
Nr 258 (4 XI). Cena 2,20 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland