Chajzer w mieście... meneli?
– Witam z Łodzi. To najnowsza atrakcja turystyczna tego miasta – pokój furii. Zasada jest prosta. Płacimy 150 złotych, dostajemy pół godziny i zestaw gadżetów do wyboru. A potem… Filip Chajzer w pozorowanym ataku wściekłości niszczy komputer kijem bejsbolowym. – Napieprzamy we wszystko, co tylko jest pod ręką.
To tzw. efekt Lindy, Bogusława Lindy, który wystawił na próbę zdrowie psychiczne mieszkańców Łodzi. – Łódź zrobiła straszne błędy, zamykając tę wytwórnię (filmową – BM), bo straciła kulturę (…). Miasto jest umarłe. To jest miasto meneli i tyle – rzucił lekko w wywiadzie dla Radia Łódź. Linda gra główną rolę w filmie „Powidoki” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Chajzer odwiedza z kamerą ulicę Włókienniczą.
– Nie rozmawiamy z TVN, dobrze pan o tym wie – zakapturzony młody mężczyzna w bramie. Chajzer jednak nie wie. – No to, k… a, do widzenia – słyszy. – My nie współpracujemy z policją – ktoś dokłada podniesionym głosem.
Ludzie jednak się otwierają. Opowiadają o swoim żalu do Lindy. – Niech tej sławy nie będzie miał, pieniędzy, niech przyjdzie tutaj pomieszkać, zobaczy, jakie jest tutaj życie ciężkie – skarży się kobieta z dzieckiem.
– Tak się wypowiedzieć? Miał tu szacunek, a teraz ma tak pojechane, że hej – mówi mężczyzna w średnim wieku w koszulce ŁKS. – Jest nam przykro. Nie tylko nam z Włókienniczej. Z każdej dzielnicy, bo rozmawiałem z kolegami.
Kobieta o egzotycznej urodzie macha ręką, jadąc rowerem. To pani Ana, która przeprowadziła się tu 14 lat temu z Brazylii, bo zakochała się w Łodzi. – Nawet Rio de Janeiro nie wymieniam – deklaruje. Ma gotową odpowiedź, dlaczego Linda powiedział, co powiedział: – Albo z Wajdą popili kielichów (znacząco trąca szyję kantem dłoni), albo na kacu.
– Nie uważam, że kogoś uraziłem – obstaje przy swoim Linda. – Myślę, że to są nasze kompleksy, które mamy i sobie lubimy stwarzać.
A` propos łódzkich kompleksów... Dziennikarz odwiedza centrum coworkingowe, czyli przestrzeń, którą można wynająć na biurko i przy nim pracować. „Menelska” obsługa już podłapała nowy menelski trend i przekuwa go w sukces – ironizuje Chajzer. – Stwierdziliśmy, że przerobimy to w komedię – uśmiecha się Asia Drożdż, która „przekuwa menelstwo w sukces”. – Pokażemy, że mamy dystans do siebie, że łodzianie są fajni, mogą się z siebie śmiać. Trochę przewrotnie pokazaliśmy, że my jako menele promujemy piękne łódzkie przestrzenie.
A łódzka przestrzeń zaczyna robić wrażenie – dostrzega dziennikarz. Kamera pokazuje EC1, dawną elektrownię, która po rewitalizacji służy nauce i kulturze.
– To jest Narodowe Centrum Kultury Filmowej – prezentuje Michał Kędzierski, rzecznik EC1. – Czyli macie kulturę? – dopytuje Chajzer. – No mamy. Jak widać, mamy tu melinę pierwszej jakości – rzecznik komentuje sarkastycznie widok EC1 (...).
Kamera najeżdża na świeżo oddany do użytku przystanek tramwajowy, zwany stajnią jednorożców albo katedrą. – Śmiejemy się, że teraz możemy się tu pomodlić za pomyślność trasy W-Z – mówi młody facet. – Co to jest W-Z? – No, trasa Wschód – Zachód, łączy Retkinię i Widzew. – Żeby menel mógł dojechać do menela? – upewnia się Chajzer.
Potem zagaduje kobietę z dzieckiem w wózku. – Sytuację mamy taką: Pani pcha menelskie dziecko w menelskim mieście. – Rozczaruję pana, on jest zameldowany w Kielcach. – O Boże, on nie jest menelem! – Tylko się śmiać z takich haseł i mieć dystans do siebie – konkluduje młoda mama.