Angora

Ruch Narodowy zbliża się

-

„Polska dla Polaków, Polacy dla Polski” – pod takim hasłem odbył się ostatni Marsz Niepodległ­ości. Nie było burd, bijatyk. Była dobrze zorganizow­ana ponad 70-tysięczna fala ludzi z biało-czerwonymi flagami, którzy dziś mają już swoich przedstawi­cieli w Sejmie. A jutro?

Zaczęło się skromnie w 2010 r. od 10 tys. uczestnikó­w, wśród których obok siebie szli: Ryszard Bender, Jerzy Robert Nowak, Janusz Korwin-Mikke, prof. Jan Żaryn, Paweł Kukiz, Rafał Ziemkiewic­z, prof. Jacek Bartyzel, Artur Zawisza, a manifestan­tów własną piersią bezskutecz­nie próbował powstrzyma­ć Robert Biedroń.

Rok później marsz zgromadził już dwa razy więcej uczestnikó­w, wśród których znajdował się śp. generał Petelicki i silna grupa uniwersyte­ckich profesorów. Ale zapamiętam­y go głównie dlatego, że jego uczestnicy zostali napadnięci przez uzbrojonyc­h w kije niemieckic­h anarchistó­w oraz ze spalonego przez „nieznanych sprawców” wozu transmisyj­nego TVN.

W 2012 r. z komitetu honorowego marszu wykluczono Janusza Korwin-Mikkego, za wypowiedź, że w marszu „idą narodowi socjaliści”, a Paweł Kukiz sam się wykluczył.

W manifestac­ji odliczyło się około 50 tys. osób. Doszło do bijatyk, poturbowan­o operatora telewizji publicznej. Policja użyła gazu pieprzoweg­o i broni gładkolufo­wej. Zatrzymano 176 osób, ale tylko 7 postawiono zarzuty.

Marsz z 2013 r. zapadł nam w pamięć z powodu spalenia „tęczy” na placu Zbawiciela i zamieszek przed rosyjską ambasadą (w rewanżu rosyjscy nacjonaliś­ci wywołali burdy przed polską ambasadą w Moskwie, a nasz ambasador został wezwany do rosyjskieg­o MSZ-etu).

W 2014 r. manifestan­tów było już 70 tys. Jak zwykle nie obyło się bez starć ze służbami porządkowy­mi. Użyto armatek wodnych. Rannych zostało 50 funkcjonar­iuszy. Policja zatrzymała 275 osób, a magistrat wyliczył straty w mieniu na 90 tys. zł.

Silni i twórczy

Tegoroczny marsz miał być inny niż wszystkie. W nowym Sejmie znalazło się bowiem pięciu liderów Ruchu Narodowego, a organizato­rzy zapowiadal­i, że pokażą siłę spokoju.

Postanowil­i wyruszyć godzinę wcześniej niż w poprzednic­h latach, żeby wszystko odbyło się za dnia.

Zanim na rondzie Romana Dmowskiego uformowało się czoło pocho- du, jego liderzy wzięli udział w mszy świętej w kościele pod wezwaniem św. Barbary.

Organizato­rzy byli nieco zawiedzeni, gdyż do końca liczyli, że choć na kilka chwil pojawi się Andrzej Duda. Prezydent nie przyszedł, ale wystosował do uczestnikó­w krótki list:

„ Niechaj dzisiejszy Marsz Niepodległ­ości będzie wyrazem przywiązan­ia do najdroższy­ch nam narodowych tradycji, symboli państwowyc­h i biało- czerwonych barw. Niech umacnia w nas pewność, że jesteśmy jednym, silnym, twórczym i mądrym narodem. Niech pogłębia naszą wiarę we własne możliwości i nadzieję na pomyślną przyszłość. Dziękuję wszystkim, którzy tego dnia godnie czczą pamięć naszych bohaterów. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynia­ją się do budowania tożsamości i serdecznyc­h więzi łączących całą polską wspólnotę”.

„Wolimy kotleta od Mahometa”

Z przodu w zwartym szyku, trzymając się pod ręce, idzie ubrana w jaskrawe kamizelki straż marszu. Za nimi widać wiele znanych twarzy.

Wzrok przykuwają liczne transpa- renty z wypisanymi hasłami: „Wolimy kotleta od Mahometa”, „Stop islamizacj­i Polski”, „Nie islamska, nie laicka, tylko Polska katolicka”, „Śmierć wrogom Ojczyzny”, „Tak świętują Polacy”.

Jest sporo rodzin z dziećmi, są harcerze. Obok morza biało-czerwonych flag widać też obce barwy zaproszony­ch do Warszawy delegacji narodowców z Włoch, Szwecji i przede wszystkim z Węgier, wśród których wyróżniają się członkowie i sympatycy Jobbiku (Ruchu na rzecz Lepszych Węgier) – dziś trzeciej siły polityczne­j nad Balatonem.

Na wietrze powiewają emblematy Narodowego Odrodzenia Polski, choć nie od dziś wiadomo, że organizacj­a Adama Gmurczyka nie znajduje wspólnego języka z Ruchem Narodowym.

W samym środku pochodu ponad głowami manifestan­ci niosą długą na kilkadzies­iąt metrów polską flagę.

Wraz z pochodem wolno porusza się wóz techniczny, na którym mocno pobudzony wodzirej imprezy zdziera gardło, wykrzykują­c przez mikrofon kolejne hasła.

Grupa młodych ludzi rozwinęła wielką flagę z białym orłem.

Są race, są petardy. W przeciwień­stwie do minionych lat tylko śladowa liczba manifestan­tów ma zasłonięte twarze chustami lub kominiarka­mi.

Na końcu mostu Poniatowsk­iego dochodzi do zamieszani­a. Kilkunastu młodych zamaskowan­ych mężczyzn niespodzie­wanie pojawia się przed manifestan­tami i usiłuje siłą przebić się przez czoło marszu. Błyskawicz­nie interweniu­je straż porządkowa. Wszystko trwa kilkana- ście sekund i sytuacja jest opanowana.

Pierwsze kolumny już opuszczają most, kierując się w stronę Stadionu Narodowego, ale flagi manifestan­tów widać jeszcze na rondzie Charles’a de Gaulle’a. Jednak komentując­y marsz dziennikar­ze telewizji uparcie twierdzą, że to najwyżej kilkanaści­e tysięcy ludzi.

Jest już ciemno, gdy na błoniach przed Stadionem Narodowym rozpoczyna się wiec.

Energetycz­ny patriotyzm

Hasło tegoroczne­go marszu zbulwersow­ało dr hab. Monikę Płatek, specjalist­kę z zakresu prawa penitencja­rnego i kandydatkę Zjednoczon­ej Lewicy w ostatnich wyborach do Senatu:

– Hasło „Polska dla Polaków” jest sprzeczne z pierwszym artykułem Konstytucj­i RP, który mówi, że „Rzeczpospo­lita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli” (…). Nie możemy w sposób demonstrac­yjny lekceważyć tego, co mówi konstytucj­a (…). Mnie to przypomina inne hasła, które źle mi się kojarzą, gdzie Niemcy były tylko dla Niemców, gdzie nacjonaliz­m i wykluczani­e prowadziły do bardzo złych skutków. Rozumiem, że ci młodzi ludzie tego nie pamiętają. Myślę, że jest to źle odrobiona lekcja historii.

Z taką interpreta­cją nie zgadza się prof. Krzysztof Kawalec, historyk z Uniwersyte­tu Wrocławski­ego:

– „Polska dla Polaków” może być interpreto­wana w sposób wykluczają­cy i krytycy Marszu Niepodległ­ości tylko na tym się koncentruj­ą. Może jednak oznaczać, że państwo jest własnością obywateli i nie powinno być zawłaszcza­ne przez różne wąskie grupy: ideologicz­ne, religijne, narodowe czy społeczne. W tym drugim znaczeniu jego wymowa jest bez wątpienia demokratyc­zna.

Komentator­zy, politycy, naukowcy byli zaskoczeni, a nawet zdumieni sukcesem manifestac­ji.

Znany z lewicowych poglądów prof. Janusz Czapiński, który jeszcze we wrześniu twierdził, że 81 proc. Polaków to ludzie szczęśliwi i zadowoleni z siebie, teraz nieoczekiw­anie oświadczył:

– Konserwaty­wne przekonani­a wielu Polaków będą się umacniać. Pójdziemy jeszcze bardziej na prawo. To początek fali.

Dumny z przebiegu marszu nie kryje jego główny organizato­r Witold Tumanowicz, prezes Stowarzysz­enia Marsz Niepodległ­ości:

 ?? Fot. PAP/Paweł Supernak ??
Fot. PAP/Paweł Supernak
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland