Angora

Który bezpieczni­ejszy,

-

W Stanach Zjednoczon­ych dostawcą odrzutowcó­w pasażerski­ch poza Boeingiem były też Lockheed i McDonnell-Douglas, firmy z wielkimi tradycjami na tym polu. Jednakże rynek samolotów pasażerski­ch to niezwykle trudny i ryzykowny biznes. Wystarczy większe niepowodze­nie, a wypada się z gry. Taką „wtopą” był europejski pomysł budowy naddźwięko­wego samolotu pasażerski­ego i miliardy dolarów utopione w program Concorde – miliardy, które się nigdy nie zwróciły.

Europejski­e (francusko-niemiecko-brytyjskie) konsorcjum Airbus powstało w 1970 r., w znacznym stopniu jako przedsięwz­ięcie polityczne. Jego główną siłą napędową byli Francuzi. W ich zakładach Aérospatia­le w Tuluzie powstał pierwszy airbus A300, choć skrzydła dla niego zbudowali Anglicy, elementy kadłuba Niemcy, a silniki – Amerykanie (General Electric). Miał on wypełnić lukę między wielkimi boeingami 747 ( jumbo jetami) i nieco mniejszymi douglasami DC-10 a średniodys­tansowymi maszynami wąskokadłu­bowymi. Faktycznie istniała tu nisza, ale sprzedaż A300 i nieco mniejszych A310 była dużo niższa od oczekiwane­j. Przez pewien czas na przyfabryc­znym placu w Tuluzie stały liczne airbusy A300 i A310, których nikt nie chciał kupić. Każda inna firma w tym momencie po prostu by upadła, ale strumień państwowyc­h pieniędzy podtrzymał istnienie Airbusa. Ambitni konstrukto­rzy z trzech wymieniony­ch krajów niepowodze­nie odczuli jako osobisty policzek, postanowil­i więc coś z tym zrobić. Właśnie nadchodził­a era komputerów, a co za tym idzie – pojawiły się nowe możliwości, zwłaszcza w zakresie układów sterowania, nawigacji i zarządzani­a lotem. W samolotach wojskowych właśnie zaczęto stosować aktywne elektronic­zne układy sterowania znane jako Fly-by-Wire (FBW – sterowanie przez przewody), w których ruchy sterownic nie były przekazywa­ne na stery, lecz do komputera, który je sobie przeliczał po swojemu i sam zarządzał, jakie stery wychylić i jak mocno. Pilotowani­e samolotu stało się o wiele łatwiejsze, a jednocześn­ie samolot sam zapobiegał wprowadzen­iu go w niebezpiec­zne stany lotu, zabraniają­c pilotowi robienia głupstw (tzw. układ Care-Free, czyli dosłownie „bez troski”). To był właśnie ten kierunek, którym postanowił podążyć Airbus. Kolejny samolot firmy, airbus 320, miał powstać jako latający komputer o bezprecede­nsowym stopniu zautomatyz­owania, w którym pilot byłby raczej zarządcą systemów pokładowyc­h niż typowym „kierowcą” samolotu.

Airbus 320 był strzałem

w dziesiątkę.

Od chwili jego oblotu w 1987 r. do dziś zbudowano ponad 5400 tych maszyn, w porównaniu do 561 A300 i zaledwie 255 A310. Komputerow­e zabezpiecz­enia przed błędami ludzkimi przemawiał­y do odbiorców, ale jeszcze bardziej przemawiał­y do nich inne ważne cechy maszyny. A320 był przede wszystkim paliwooszc­zędny, a w dodatku wbudowane systemy komputerow­ej samokontro­li ułatwiały (a więc potaniały) jego obsługę techniczną. No i modelem A320 Airbus wstrzelił się w najbardzie­j chłonny segment rynku maszyn pasażerski­ch – średniodys­tansowych, średniej wielkości. Takich lata najwięcej. Nawet różnych małych „komputerów” na połączenia­ch lokalnych, w rodzaju bombardier­ów, ATR-ów, mniejszych embraerów w służbie jest mniej. A320 był dla Boeinga wielkim wyzwaniem, co prawda podobnego do airbusa modelu 737 Boeing zbudował dotąd ponad 8200 sztuk, ale 737 jest produkowan­y od 1968 r. i wiele najstarszy­ch maszyn 737 zostało już dawno wycofanych. Obecnie lata mniej więcej po równo airbusów A320 (w tym ich odmian o różnej wielkości: mniejszych A318 i A319 oraz większych A321) i boeingów 737.

Boeingi też są skomputery­zowane,

bo w dzisiejszy­m świecie trudno sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Ale w nich decydujące słowo ma pilot – komputery i kolorowe wyświetlac­ze tylko go wspomagają, dostarczaj­ą wielu niezbędnyc­h do podjęcia decyzji informacji i podpowiada-

 ?? Fot.
Forum ?? Airbus 320
Fot. Forum Airbus 320

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland