Zarzut: Kwota roszczenia: Podstawa prawna:
– uwolniono zrosty (otwierając światło jelita w trzech miejscach) – wycięto część jelita cienkiego – usunięto zmieniony martwiczo fragment przestrzeni zaotrzewnowej
– przeprowadzono płukanie i drenaż jamy otrzewnowej
– pobrano materiał do badań bakteriologicznych.
Po zabiegu pani J. pozostawała w ciężkim stanie. Przez pięć dni wykonywano zabieg ciągłej hemodializy (usuwanie z krwi szkodliwych produktów przemiany materii i nadmiaru wody).
Pod koniec lutego 2015 roku, gdy pacjentka była przytomna, wydolna oddechowo i krążeniowo, kolejny raz została przewieziona na oddział chirurgii.
Niestety, w następnych dniach jej stan znowu się pogorszył. Wystąpiły napady padaczkowe, kontakt z chorą był znacznie utrudniony.
Badanie MRI (rezonans magnetyczny) nie wykazało zmian przerzutowych w płacie potylicznym mózgu. Dla dalszego leczenia pacjentka została przewieziona na oddział neurologiczny, gdzie przebywała prawie cztery miesiące.
Chora była badana przez onkologów, ale nie została zakwalifikowana ani do dalszej diagnostyki, ani specjalistycznego leczenia.
Podczas kolejnych badań i konsultacji uznano, że uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego powstało w wyniku niedokrwienno-niedotlenieniowej encefalopatii ( uszkodzenie mózgu).
Po kilku tygodniach pobytu na oddziale pojawiły się zapalenie i obrzęk płuc. Wystąpiła wysoka gorączka. Pacjentce podano morfinę.
Po konsylium zdecydowano o przewiezieniu chorej na oddział opieki paliatywnej, gdzie zmarła po dwóch dniach.
Za wiele rutyny, za mało empatii
– Przyczyny śmierci pani J. nie były natury onkologicznej, gdyż ogniska nowotworu okazały się niezaawansowane, lecz były następstwem zbyt późnego przeprowadzenia reoperacji, a także nierozpoznania na czas wstrząsu septycznego – mówi dr Ryszard Frankowicz. – Chirurdzy ze szpitala uniwersyteckiego chyba zapomnieli, że, jak pokazują badania, nawet 80 proc. osób w siódmej dekadzie życia może cierpieć na przepuklinę rozworu przełykowego. Nie sprawdzono na czas, co było przyczyną dolegliwości bólowych po przeprowadzonej operacji. Tymczasem należało o wiele wcześniej otworzyć jamę brzuszną. Wówczas, zapewne nie zaszłaby potrzeba wycięcia dodatkowych fragmentów jelita. Nie rozwinąłby się proces zapalenia otrzewnej. Nie wystąpiłaby sepsa. Taki brak staranności i ostrożności w placówce uniwersyteckiej, gdzie powinni znajdować się lekarze o szczególnym naukowym dorobku i doświadczeniu, dysponujący najlepszym sprzętem, można chyba wytłumaczyć jedynie rutyną i brakiem empatii wobec pacjenta.
Rodzina pacjentki przygotowuje się do złożenia pozwu przeciwko szpitalowi uniwersyteckiemu. Kwota zadośćuczynienia nie została jeszcze wyliczona.