SZUKAMY CIĄGU DALSZEGO
Już jako dziecko występował w filmach. Nie został jednak aktorem, ale operatorem. Jest autorem zdjęć do kilku filmów fabularnych Marka Koterskiego i „Dekalogu X” Krzysztofa Kieślowskiego. Potem pochłonął go dokument. Jest reżyserem, operatorem i producentem takich obrazów. Stara się w nich wybierać bohaterów niezwyczajnych. Jak dotąd wyreżyserował tylko jeden film fabularny i zdobył „Srebrne Lwy” na FPFF w Gdyni w 2008 roku. „Jeszcze nie wieczór” opowiada o aktorach. Teraz przygotowuje się do kolejnej fabuły. Ma to być film o okręcie podwodnym ORP „Orzeł” i jego bohaterskiej załodze.
Od wielu lat mieszka w Łodzi. – Znam to miasto od dziecka, tu studiowałem. Jednak nie jestem specjalnie związany z Łodzią. Czuję się tutaj anonimowo, a to jest wygodne. Żyję sobie spokojnie. Blisko mam ogród botaniczny, a trochę dalej piękny park. Córka mieszka niedaleko, syn też. To mi odpowiada. Właśnie czekam, aż trzeci raz zostanę dziadkiem.
Jest miłośnikiem saabów. – Kocham te auta. Mam dwa, starego i młodszego, na wszelki wypadek, gdyby była konieczność dojechać gdzieś na 100 procent. Saab to nie jest samochód, to stan duszy.
Teraz pracuje nad ukończeniem scenariusza filmu o „Orle”. Ma już taką wiedzę na temat tego okrętu, że mógłby być jego kapitanem. – Mam potrzebę zanurzenia się z tą załogą w głębinach. Jeśli ktoś przeczyta mój scenariusz, to poczuje, że jest w bezpiecznych rękach.
Zawsze fascynowała go historia Marynarki Wojennej. Ale o filmie na temat „Orła” pomyślał, gdy dowiedział się o poszukiwaniach okrętu na Morzu Północnym. – Zrozumiałem, że chciałbym bliżej poznać załogę, która leży tam, na dnie. Wszyscy oni mieli marzenia, plany; to byli wspaniali ludzie. Niestety, ich życie się urwało. Młodzi chłopcy, dwudziestolatkowie, a tacy dojrzali. Jak rzymscy centurioni. Jeszcze niedoświadczeni przez życie, a już doświadczeni przez wojnę. Chcę o nich opowiedzieć.
Film ma nosić tytuł „ Orzeł – ostatni patrol”. – Ma to być obraz o ostatnich chwilach, o umieraniu i hołdzie, jaki oddali ojczyźnie. Oni nie mieli alternatywy. Oni jakby wzięli ślub ze śmiercią. I byli tego świadomi. Tylko u samych Niemców z 40 tysięcy marynarzy na okrętach podwodnych zginęło 30 tysięcy. Obojętnie, jakiej ci ludzie byli narodowości, zawsze wiedzieli, że za każdym razem wchodzą do trumny. Kiedy film powstanie? Na razie nie wiadomo. – Jak zamkniemy budżet. Jest sporo deklaracji pomocy, czekam na akceptację z PISF-u. Wszystko na to wskazuje, że będę mógł skorzystać z makiety nawodnej części „Orła” w skali 1:1 od kolegów z innej produkcji. Myślę, że wejdziemy w kooperację. Oni bowiem przygotowują serial i oba te filmy mogą stworzyć pewną całość.