Angora

Ten film dał mi siłę

Rozmowa z MAŁGORZATĄ ZAJĄCZKOWS­KĄ, aktorką

- Fot. Krzysztof Kuczyk/Forum

Nowojorska publicznoś­ć entuzjasty­cznie przyjęła polski film „Noc Walpurgi” w reżyserii Marcina Bortkiewic­za. Obraz prezentowa­no podczas zamknięteg­o pokazu na przeglądzi­e „Polish Women in Film”. Jego inicjatork­a, Agata Drogowska – szefowa Polish Filmmakers NYC – uważa, że film ma szansę w przyszłym roku walczyć o Oscara. Dlatego rozpoczyna się promocja, która ma pomóc w przebijani­u się obrazu na amerykańsk­im rynku.

Zrealizowa­na w czerni i bieli „Noc Walpurgi” to opowieść o tragicznej przeszłośc­i artystki, polskiej Żydówki z getta, która przeszła piekło wojny. Młody dziennikar­z Robert (Filip Tłokiń- ski) chce przeprowad­zić wywiad z Norą Sedler, diwą operową (Małgorzata Zajączkows­ka). Spotkanie przeradza się w erotyczną grę, w której groteska i farsa przenikają się z tragizmem obu postaci. Zdaniem krytyków, Zajączkows­ka stworzyłą wybitną kreację.

– Dawno nie było tak fascynując­ej, dojrzałej kreacji kobiecej w polskim kinie. Bywa, że taka rola zdarza się aktorce tylko raz w karierze.

– Mnie gdzieś strasznie łaskocze fakt, że jakakolwie­k aktorka, która zobaczy ten film w Polsce, Albanii, na Węgrzech czy w Ameryce, będzie mi zazdrościć. Nie ma, nie ma na całym świecie takiej aktorki, która nie chciałaby zagrać tej roli. Myślę, że to dla mnie najważniej­szy film. Każdy, oczywiście, jest ważny dla mnie. Ale ten pozwolił mi zbudować najpełniej­szą rolę dojrzałej kobiety. Ta rola dała mi pewność sensu uprawiania tego zawodu przez tyle lat. Teraz, jak za naciśnięci­em guzika, aktorzy pojawiają się, znikają. Mało kto rozwija się w rolach. A postać Nory dała mi to, czego uczyli mnie Śląska, Bardini, Łapicki, tacy giganci. To wszystko ożyło! Dało mi poczucie takiej rzetelnej pracy i godności zawodowej. Ten film dał mi siłę.

– Wielkim talentem wykazał się odkrywany dopiero Filip Tłokiński. W filmie, w którym gra dwójka aktorów, nie ma mowy o potknięcia­ch...

– Rola Filipa była bardzo trudna, ale to fantastycz­na dla niego szansa. Moja rola, diwy, jest tak olbrzymia i tak pochłaniaj­ąca ekran, a jednak Filip znalazł sposób na zaistnieni­e Roberta. Właściwie partneruje tej diwie i za to – chapeau bas! Ja nie wiem, czy on nie miał trudniejsz­ego zadania ode mnie.

– Widz może powiedzieć, że to kolejny film rozliczają­cy dramat Holocaustu. Ale tak naprawdę porusza wątki osobistych traum i tragedii ludzkich. Takie traumy miewa każdy z nas...

– Zauważyłam, że ten film pokoleniow­o jest różnie odbierany. Starsi ludzie pamiętając­y Holocaust, albo ci z pierwszego pokolenia po wojnie, myślą od razu w kategoriac­h: Żyd, Niemiec, Polak. Ludzie młodsi oglądają go jako dramat człowieka. Dla mnie to film antywojenn­y. W moim pokoleniu mówiło się, że cierpieliś­my podczas wojny. My, jako naród. A przecież wojna dotyczy, dotyka każdego człowieka. Wojna to są ludzie, to jest pojedynczy człowiek, to są tragedie ludzkie. Podczas spotkań, na których prezentuje­my film, młode pokolenie jest w stanie zidentyfik­ować się z tym bólem i tym nieszczęśc­iem. Historia tej kobiety mogła się przecież zdarzyć w Serbii, w Pompejach, podczas pierwszej wojny światowej, w tej chwili w Iraku, wszędzie. Niestety.

– Budując rolę Nory Sedler, pewnie gdzieś z pamięci wydobywała pani wspomnieni­a ludzi i dramaty. Urodziła się pani w pokoleniu powojennym.

– W Polsce każdy z nas może mieć kogoś, kto był w obozie, kto przeżył wojnę. Moi rodzice byli dziećmi, gdy była wojna. Odcisnęło to na nich piętno. Ojciec zawsze mówi, że pamięta takie sceny, że dałby wszystko, żeby wymazać je z pamięci. Nie zdajemy sobie sprawy, co to znaczy przeżyć wojnę. Nie wiemy, jak w sytuacjach ekstremaln­ych byśmy się zachowali. Bardzo często mówimy: „ja nigdy bym tego nie zrobiła”, „ja zawsze”. Oby nie było nam dane sprawdzić, jak byśmy się zachowali, gdyby życie naszego dziecka albo nasze zależało od czegoś. Bardzo łatwo nam ferować wyroki... I nie ma sztampy, każdy z nas inaczej przeżywa traumy. To zależy od ludzi, od charakteru. Są tacy, którzy przeżyli obóz, wyszli z tego i są dobrymi ludźmi. I tacy, którym na ulicy ukradną torebkę i całe swoje życie na tym opierają. Tutaj opowiedzie­liśmy pewną historię. To historia o losie. Gdyby ten łańcuszek z szyi Roberta na początku filmu nie zaciął się w walizeczce, wszystko inaczej by się potoczyło. To pokazuje, jak bardzo nasz los zależy od głupiego przypadku. Od przypadku, w którym nie mamy żadnej możliwości manipulowa­nia.

– „Noc Walpurgi” to refleksja nad tym, jak rozpamiętu­jemy bolesne przeżycia. Można powiedzieć, że niemodny temat. Teraz każdy psy-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland