Kobieta – sposób na kryzys
Liczba Japonek, które ukończyły wyższe uczelnie, przewyższa liczbę wykształconych pań w wielu rozwiniętych krajach. Ale co z tego, kiedy Japonki po zdobyciu dyplomu wychodzą za mąż i pozostają w domu lub pracują na pół czy ćwierć etatu. Kury domowe promuje nie tylko odwieczna tradycja, ale i tutejszy system podatkowy oraz zasiłki wypłacane mężczyznom na niepracujące żony. Obecny premier Shinzo Abe jest pierwszym szefem rządu w historii, który odważył się mówić o potrzebie zmiany. A właściwie został do tego zmuszony przez będącą w kryzysie gospodarkę. Liczba Japończyków w wieku produkcyjnym kurczy się w zastraszającym tempie. W innych krajach dziury łata się imigrantami, w Japonii hermetyczne kulturowo społeczeństwo – wrogo nastawione do obcych – szybciej wymrze, niż otworzy się na pracowników z zagranicy. Pozostaje więc liczyć na kobiety. Niestety, z nimi też jest niemały problem. Według ostatniego sondażu przeprowadzonego przez Instytut Życia i Zdrowia wśród 40 proc. Japończyków płci obojga w wieku od 20 do 40 lat, 65 proc. mężczyzn i aż 71 proc. kobiet uważa, że Japonki powinny skupić się nie na karierze zawodowej, ale na wychowywaniu dzieci. – Rozumiem, dlaczego premier twierdzi, że gospodarka potrzebuje większej liczby zatrudnionych kobiet, ale zastanawiam się, czy on słucha matek – mówi Haruka Hamada, była przedszkolanka. Zrezygnowała z pracy i jest dumna z siebie, bo ma troje dzieci, ponad dwa razy więcej niż wynosi średnia krajowa. Drugi biegun reprezentuje 79-letnia Mitsu Kimata. Osierocona przez ojca, wychowywana przez matkę, która, choć dobrze wykształcona, musiała zdać się na łaskę rodziny, powiedziała sobie: – To żałosne, nigdy nie będę taka jak ona. Na swoje wysokie stanowisko w ONZ pracowała trzy razy ciężej niż jej koledzy. Gdzieś pośrodku tych dwóch skrajnych postaw znajduje się 27-letnia Emiri Aizawa. Jest hostessą, nalewa mężczyznom drinki, podpala papierosy, słucha ich opowieści i grzecznie odmawia, gdy proszą o coś więcej. – Jestem hostessą, więc często mam do czynienia z dyskryminacją. Mężczyźni mówią, że nie osiągniemy niczego. Japońska gospodarka nie potrafi wyjść z zapaści od ponad 20 lat. Jej dług publiczny osiągnął 220 proc. PKB. – Myślę, że częściowo winne są temu kobiety, ponieważ nie zwracają pieniędzy, które rząd wydaje na ich edukację – mówi Mitsu Kimata.