Angora

Michał Fajbusiewi­cz:

- Reportaż: HANNA BOGORYJA-ZAKRZEWSKA i MAGDALENA SKAWIŃSKA Opracowała: AGNIESZKA PACHO

Ameryka

Ewa Juńczyk-Ziomecka (prezes Fundacji Edukacyjne­j Jana Karskiego: – Mało kto wtedy w Ameryce, w Polsce czy w Izraelu wiedział, że Karski mieszka pod Waszyngton­em w Bethesdzie i uczy na uniwersyte­cie w Georgetown, i że przyjął obywatelst­wo amerykańsk­ie. Tam zamieszkał. Do tego momentu, kiedy nie odkrył go Lanzmann, który przyjechał z Francji z ekipą filmową do jego domu i wyciągał z niego po raz pierwszy po 30 latach wspomnieni­a z czasów wojny. I zbliżenie twarzy mężczyzny o niezwykłyc­h, intensywny­ch, jasnych niebieskic­h oczach.

Przed wysłaniem go z jego misją do Anglii i do Stanów Zjednoczon­ych poszedł zobaczyć, jak to jest w getcie warszawski­m i jak to jest w obozie zagłady. I ten obraz widocznie stanął mu przed oczami, kiedy wracał do tego pamięcią, ponieważ on zapłakał. Ci, którzy widzieli film „Shoah”, różne sceny zapamiętal­i. Wiele zapomnieli, ale nie tę, w której starszy pan profesor Karski, płacze.

– I właśnie wtedy się otworzył worek jego wspomnień i opowiadań o tym, co on próbował robić dla Żydów.

Maciej Wierzyński: – Karski był człowiekie­m właściwie żyjącym na uboczu. W opinii Polonii amerykańsk­iej był postrzegan­y jako postać, która za dużo swojej uwagi tym Żydom poświęca, a za mało historii Polski.

Chrzestny

Córka brata Karskiego: – Ja jestem córką jego brata, Stefana, marynarza, i jednocześn­ie jego córką chrzestną. Kiedy pierwszy raz go spotkałam? Jak zaczął przyjeżdża­ć tu, do Polski, w latach 90. Któregoś roku w rocznicę Holocaustu przyszedł ledwo żywy. Mówimy do niego: „Czy ty musiałeś tam iść?”. On: „Kozielewsk­i nie musiał, a Karski musiał”. (Kozielewsk­i – prawdziwe nazwisko Karskiego).

Zmęczenie

Michał Fajbusiewi­cz: – On nie potrafił odmawiać. Jak byliśmy w Izraelu, to prawie nie mógł wstać z łóżka. Mówię: „Panie profesorze, dzisiaj zrobimy przerwę”. A on do mnie: „Panie przewodnic­zący (nie wiem, dlaczego się do mnie tak zwracał), nie, zaplanowan­e są zdjęcia, zatem godzinę później zaczniemy. Wezmę zastrzyk”. Bo on dostawał zastrzyki rano, głównie z kręgosłupe­m miał problemy. To była chudzina taka, a z drugiej strony pełen życia człowiek.

Produkcja nawaliła i zamówiła nam noclegi w Paryżu. Dostałem pokój z łóżkiem małżeńskim razem z profesorem. Profesor mówi tak: „Panie przewodnic­zący, jak się nie napijemy mocno, to my chyba w tym łóżku razem nie za- śniemy”. A ja żartuję: „Panie profesorze, może pan sobie kogoś z ekipy młodszego wybrać, jak pan chce”. On na to: „To nie chodzi o wiek, tylko że nie jesteśmy przyzwycza­jeni”.

Jak się spotkaliśm­y ostatni raz, trzy miesiące przed śmiercią, profesor pierwszy raz był z laską. Mówię: „Pan profesor z laską, ale widzę, jeszcze w dobrej kondycji”. A on: „Panie przewodnic­zący, pamięta pan, jak się poznaliśmy, ile my drinków mogliśmy wypić?”. „No wie pan, ile ja mogłem wypić, pamiętam, ale nie wypada mi powiedzieć, ile pan mógł wypić”. „No widzi pan, a ja teraz wypijam trzy i się przewracam”.

Powiedział mi, jak jeździliśm­y tym busem: „Wy mnie tu lubicie. Mnie tu jest dobrze, ale niech mi pan wierzy, ja już nie mam siły tu przyjechać”. I tak się stało.

Rok 2013. W Białym Domu odbyła się uroczystoś­ć nadania Prezydenck­iego Medalu Wolności.

Stanisław Maria Jankowski: – Karski jest fizycznie zaprzeczen­iem bohatera. Szczupły intelektua­lista, niemający w sobie nic z komandosa. Karski nie był żadnym Bondem. Był tą płytą gramofonow­ą, która się przedziera­ła przez granice z tym całym bagażem, który mu wpakowano do głowy. Dokonał wielkich rzeczy.

Ewa Wierzyńska: (autorka programu edukacyjne­go „Jan Karski. Niedokończ­ona misja”): – Byłam w Nowym Jorku, rozmawiała­m z kilkoma osobami, wśród których znalazła się nowa konsul generalna w Nowym Jorku Ewa Juńczyk-Ziomecka. Wymyśliłyś­my wtedy ten medal i wniosek został rozpatrzon­y tak szybko, że właściwie byliśmy nieprzygot­owani na ten sukces. Bo w ciągu jedenastu miesięcy wniosek o przyznanie Prezydenck­iego Medalu Wolności Janowi Karskiemu został rozpatrzon­y pozytywnie.

Beata Budzik (pokazuje pamiątkową płytę): „Jan Karski. Żołnierz Polski Podziemnej. Legendarny emisariusz rządu londyńskie­go. Został złapany na szlaku kurierskim. Miał 25 lat. Jechał z drugą misją do Francji”. Jakoś nie myślimy o nim jako o dwudziesto­pięciolatk­u. Mamy wrażenie, że zawsze to był leciwy pan.

*** Eugeniusz Smolar: – Na czym polega wyjątkowoś­ć Karskiego? Na tej empatii. Na tym, że on się przejął. Inni się nie przejmowal­i.

Michał Fajbusiewi­cz: – Potrzebne są ludziom przykłady takich życiorysów, które kręcą. Myślę, że on nie będzie popularną postacią, dopóki Hollywood nie zrobi o nim filmu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland