Dla ucznia i komandosa
Wrocławska firma należy do liczących się w Europie producentów profesjonalnych plecaków
W 1981 r. Wiesław Ściegienko pracował we wrocławskim Pafawagu, który był wówczas jednym z największych producentów taboru kolejowego w Europie. Przyszedł stan wojenny i z powodu działalności w NSZZ „Solidarność” znalazł się na bruku.
– Czasy były ciężkie, trzeba było utrzymać rodzinę – wspomina. – Zacząłem więc na niewielką skalę produkować sztuczną biżuterię. Zarabiałem lepiej niż na państwowej posadzie, ale praca nie bardzo mi odpowiadała. W 1984 r. kolega przywiózł z Francji plecak znanej zachodniej firmy ze stelażem aluminiowym. Miałem wówczas stary harcerski plecak, a ten wyglądał jak nowoczesne polowe łóżko i po przeliczeniu franków na PRL- owskie złotówki kosztował majątek. Pomyślałem, że chciałbym produkować coś podobnego. Tak powstał Wisport. Oczywiście nie mieliśmy wówczas w kraju tak dobrych materiałów ani elementów wykończenia, jednak od początku razem z żoną zdecydowaliśmy, że postawimy na jakość. Zatrudniłem trzy panie, które szyły zaledwie kilka sztuk dziennie. Wszystkie sprzedawaliśmy na pniu. Niekiedy plecaki nie były jeszcze wykończone, a klienci już chcieli je odbierać.
Dziś firma oferuje około 40 modeli. Szkolne, miejskie, wspinaczkowe, survivalowe, myśliwskie, turystyczne, wycieczkowe, trekkingowe. Plecaki dla służb mundurowych: łącznościowca (z komorą na radiostację), snajpera, żołnierza jednostek specjalnych, do przewożenia dronów, dla straży granicz-
Cesarz Napoleon twierdził, że każdy żołnierz nosi w tornistrze buławę marszałkowską. Jednak dziś wojskowe tornistry z przełomu XVIII i XIX wieku nazwalibyśmy plecakami.
Żołnierz armii pruskiej z początku XIX wieku w swoim plecaku miał: dwie pary spodni, dwie koszule, rękawiczki, furażerkę, dwa żaboty, onuce albo skarpety, kubek, przybory do jedzenia, słoik na puder (!) woreczek na sól, parę pończoch, dwa rękawy do kamizelki, jedną halsbindę (część umundurowania zawiązywana pod szyją w celu ochrony przed zabrudzeniem kołnierza), skałki (ociosane i zaostrzone wióry z krzemienia), przybory do czyszczenia i naprawy broni oraz rzeczy osobiste.
Wojskowy plecak ma jednak znacznie starszy rodowód. Rzymscy legioniści musieli nosić ekwipunek o wiele cięższy niż ten pruskich piechurów. Żeby im ulżyć, Gajusz Mariusz, wybitny wódz z przełomu II i I w. p.n.e., kazał przywiązać część wyposażenia do związanych na krzyż dwóch kijów. Taki „plecak” noszono na prawym ramieniu, w lewej ręce trzymając włócznię.
Na prawdziwą rewolucję trzeba było jednak czekać aż do połowy XX wieku. W 1950 r. Amerykanin Dick Kelty opracował plecak turystyczny z aluminiowym stelażem. W 1952 r. razem z żoną uszyli 29 takich plecaków i sprzedali je po 24 dolary za sztukę. nej. Najmniejsze mają pojemność 16. Te najtańsze można kupić poniżej 200 złotych, najdroższe kosztują ponad dwa tysiące.
– Jesteśmy chyba jedynym polskim producentem, który takie specjalistyczne plecaki szyje w kraju – zapewnia właściciel. – W Polsce jest jeszcze kilka firm z naszej branży, ale one przeniosły produkcję na Daleki Wschód, co od razu odbiło się na jakości.
Wszystkie modele z Wisportu są szyte z cordury, mocnej tkaniny odpornej na przetarcia i warunki meteorologiczne, wykonanej z poliamidu z powłoką poliuretanową, wykańczaną teflonem, którą opracowano w amerykańskim koncernie DuPont. Właściciele sprowadzają ją bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych albo z Niemiec i Włoch.
Taśmy kupowane są w Hiszpanii i Polsce. Zamki błyskawiczne – specjalnie dla wrocławskiej firmy – produkuje znana z jakości polska spółka.
Klamry dostarczają dwaj najwięksi światowi producenci z USA i Hiszpanii.
Stelaże powstają w jednej z polskich hut. Wykonuje się je ze specjalnego stopu aluminium, o wysokiej sprężystości.