Łukasz Bąk Prawna”): –
Wiktor Legowicz: – Sprzedawcy elektroniki meldują: coraz lepiej sprzedają się drony. W niektórych punktach zaobserwowano aż dziesięciokrotny wzrost sprzedaży. Najtańsze tego typu latające skrzynki można już kupić za 200 zł. Czyli dron będzie standardowym wyposażeniem każdego polskiego domu?
Adam Cymer (publicysta ekonomiczny): – Może tak się zdarzyć, bo zakres funkcjonalności tego śmiesznego urządzenia jest gigantyczny. Do tego jest też stosunkowo tani, toteż podejrzewam, że ten rynek może być niebawem wart parę miliardów dolarów. I wciąż się znakomicie rozwijać. Podam taki drobny przykład – PKP Cargo wprowadziło do swojej sieci system monitoringu pociągów i otoczenia torów – właśnie drony. I proszę zauważyć, że aż o 60 procent spadły kradzieże na kolei. Inwestycja w sumie niewielka, a efekty rewelacyjne. I mnóstwo jest takich dziedzin, gdzie to urządzenie może zostać wykorzystane. Dodam jeszcze tylko, że Polska jest wśród trzech krajów na świecie, z USA, Izraelem, które są potentatami w produkcji i oprogramowaniu dronów.
Najtańsze auto świata
Paweł Sołtys: – Od wiosny przyszłego roku w Rosji będzie można kupić najtańsze auto na świecie. Ma kosztować 250 tysięcy rubli, czyli jakieś 15 tysięcy złotych. Będzie to jednak mikroskopijne auto.
(„Dziennik Gazeta Podejrzewam, że będzie miało równie mikroskopijne osiągi i mikroskopijne bezpieczeństwo. Cóż, jaka cena, taki samochód. Wciąż pamiętam inny najtańszy samochód – nazywał się Tata Nano. Kosztował 4,5 – 5 tys. dolarów, ale świata nie podbił. Sołtys: – Wsiadł pan do środka? Bąk: – Nie, bo... się nie zmieściłem. Było wielkości pudełka po butach. Natomiast kiedy było mi dane go opukać z zewnątrz i obejrzeć, to zobaczyłem bibułę połączoną z kredkami świecowymi. Silnik zaś wyglądał jak z dobrego miksera domowego. Dlatego te 15 tysięcy zł za takie rosyjskie auto może być zbyt wygórowaną ceną.
Więcej mięsa w mięsie!
Wiktor Legowicz: – To chyba dobre zjawisko – przestają nam smakować tanie wędliny i szukamy produktów wytwarzanych trady-
Grzeszak: – Dlatego z kilograma mięsa da się wyprodukować dwa kilogramy wędlin. Dobrze więc, że Polacy nie chcą już tego kupować. Ale świadczy to też o tym, że nasza zamożność rośnie i możemy sobie pozwolić na lepszej jakości jedzenie. I bardzo dobrze, bo powiedzmy sobie szczerze: jeżeli ktoś proponuje nam szynkę w cenie 10 zł za kilogram, zamiast za 30 złotych, to znaczy, że nas okrada.
Cepelia walczy o życie
Legowicz: – Wydawało mi się, że nie ma już Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego, a jednak Cepelia jest i walczy o przetrwanie.
Andrzej Kublik („Gazeta Wyborcza”): – Wydaje mi się, że bardziej myślimy już tylko o znaku firmowym. A skoro to się tak utrwaliło i przeżyło ciężkie lata transformacji, to być może warto bardziej zadbać o tę firmę. Z pozoru Cepelia stanowi jakiś skansen, gdzie z rzadka przychodzimy, ale też nie widać zabiegów, żeby stworzyć z niej markę producenta towarów, która jest atrakcyjna dla zagranicznych turystów. Wystarczy zapewnić kupującym rękodzieła wysokiej jakości.
Legowicz: – Obecny prezes Cepelii walczy z chińszczyzną.
Kublik: – To, że Chińczycy podrabiają wszystko – łącznie z miastami – jest strasznym światowym problemem. Można z nimi konkurować wyłącznie dobrymi towarami za rozsądną cenę.
J.B. Opracowano na podstawie codziennych audycji Wiktora Legowicza w radiowej Trójce od 16 do 20 listopada 2015.