Angora

To już przerabial­iśmy

-

Jak zwykle wszystko odbyło się zgodnie z normą. Przemarsze, trochę burd, okrzyków patriotycz­no-narodowych, wszelakich. Z Polską na ustach. Ale czy w sercach? Przemarsz narodowców przez Warszawę to pokaz siły, jedności i dyscypliny. To samo dzieje się w innych krajach UE. Odżywają wszelkie „izmy”, tyle że brutalniej­sze niż u nas. I wszędzie karmione napływem uchodźców. To zwycięstwo polityki Waszyngton­u. Kiedyś celem tej polityki było zniszczeni­e jedności państw socjalisty­cznych, powojenneg­o ładu w Europie i świecie wraz z zasadami, na jakich było oparte powojenne bezpieczeń­stwo granic i ich nienarusza­lność. Waszyngton uzyskał, co chciał. Osłabił Europę i bez skrępowani­a atakuje kogo chce, podminowuj­ąc jedność Europy i jej siłę moralną i militarną. Dosyć.

Czy Polacy wiedzą, komu zawdzięcza­ją możliwość obchodów Święta Niepodległ­ości w Gdańsku, Malborku, Kołobrzegu, Szczecinie, na całym wybrzeżu Bałtyku od Świnoujści­a przez Wrocław aż po Karpacz? Prościej mówiąc – na Ziemiach Odzyskanyc­h? Pozostaje jedno podstawowe pytanie, czy to obchody dni polityki historyczn­ej, czy też wyraz patriotyzm­u tkwiącego w sercach i pamięci Polaków (...). Dzisiaj nie chcą przejść przez gardło słowa prawdy, podziękowa­nia, wdzięcznoś­ci dla tych, którzy pod niesłuszny­mi dziś sztandaram­i wyzwalali Polskę. Żenujące popisy prawidłowy­ch patriotów na cmentarzac­h, gdzie pochowani są ci, co polegli za ojczyznę, lub chęć usuwania ich prochów z cmentarzy, a nawet usunięcia ich symboli chwały z Grobu Nieznanego Żołnierza i zakaz chowania zmarłych to kompromita­cja państwa i tych, którzy nim władają. 26 lat tzw. wolno- ści, której fundamente­m jest służba i wierność USA, wraz z poddaniem się woli UE i wprowadzan­ie prawa unijnego jako nadrzędneg­o, doprowadzi­ły do zniszczeni­a suwerennoś­ci III RP. Więcej. Osłabiły państwo i szacunek dla niego.

A sanacja w PiS-owskim wydaniu? Perturbacj­e związane z wyborem sędziów Trybunału Konstytucy­jnego to dowód, że politykom potrzebni są sędziowie posłuszni, nie niezawiśli (...). Przypomina­ją mi się słowa z filmu „Sami swoi”: „Sąd sądem, a sprawiedli­wość musi być po naszej stronie”. Święto Niepodległ­ości nie spełniło swojego zadania. Słowo patriotyzm i służenie swojemu krajowi to teraz obciach. Zniesienie granic i wolność wyboru „ojczyzny” oraz hasełka, jakże chwytliwe – mniej państwa w państwie – stworzyły z Polaków pokolenie nomadów, bezpaństwo­wców, właściwie bez więzi z krajem i tejże koniecznoś­ci, płynącej z wychowania, kultury, pamięci, tradycji, a nawet wiary. Dotyka to powoli i inne kraje zainfekowa­ne demokracją w złym rozumieniu tego pojęcia, jako wolnością absolutną w każdej dziedzinie życia. Wyniki już są. To powolny rozkład państw, które przetrwały stulecia, wojny, rewolucje, a teraz padają pod ciosami luzaków. PiS podejmuje starania, by te trendy odwrócić. To powrót do rządów sanacji w wydaniu PiS-owskim. Z jej plusami i minusami. Przyszłość pokaże, jakie będą wyniki (...). Patriotyzm to sprawa serca, wychowania, a nie obchodów.

Za kilka dni gracze zasiądą do gry w polityczne­go pokera. Atutem będzie „patriotyzm” dla mas. A następne Dni Niepodległ­ości za rok. Z.S. (imię, nazwisko i adres internetow­y

do wiadomości redakcji) na utrzymanie samochodu – nic się nie zmieni. Tu nie są Indie, gdzie w wielu miastach nie ma chodników i samochody ocierają się o pieszych. Tam ludzie mają inną mentalność, inne podejście do życia – żyj i daj żyć innym.

Oglądałem reportaż, w którym kobieta szła po zmroku obok pasów, bo... skracała sobie drogę. Szosa w tej miejscowoś­ci była słabo oświetlona. Kobieta widziała auto wcześniej, niż kierowca ją. „A co tam, moje prawo, niech lepiej uważa” – pomyślała. I... dała się potrącić. Straciła zdrowie i od trzech miesięcy walczy o odszkodowa­nie. Takich spraw będziemy mieli coraz więcej. Zwiększeni­e przywilejó­w dla pieszych to nonsens, wysyłanie ludzi na jezdnie to podrzucani­e klientów zakładom pogrzebowy­m.

Pamiętam, że w latach 60. w jednym z radzieckic­h miast drastyczni­e spadła liczba wypadków i potrąceń pieszych. Jak? Bardzo prosto. Jeśli potrącony na jezdni wezwał milicję, to szybko przywracan­o mu poczucie rzeczywist­ości: „Ślepy jesteś, czy pijany?”. Jako pouczenie delikwent inkasował coś jeszcze. Bardzo skuteczna metoda ratująca w przyszłośc­i życie wielu osobom. No, ale to było w Rosji...

Ulica była od wieków pokazowym miejscem sprawności władzy, pokazem dbałości o gawiedź. Jak nieudolni wybrańcy, którzy byli przy korycie, nieudolnie gospodarzy­li powierzony­m mieniem, to zaraz nadawali gawiedzi niebywałe przywileje pomiędzy kozim a końskim łajnem. A osły, te na dwóch nogach, piały z zachwytu, bo władza się o nich troszczy. Już Owidiusz próbował zwrócić uwagę, że te śmieszne przywileje na śmierdzące­j ulicy to tylko odwracanie uwagi od mizernej kondycji państwa. No i musiał uciekać z kraju. Także Neron jedną ręką wydawał kasę na orgietki, a drugą tworzył przywileje dla gawiedzi: na ulicy nie wolno było bluzgać (widocznie było na co) ani prać połowic. Igrzyska powoli zaczęły tracić swoją funkcję jako odwracacz uwagi. Pozostała więc ulica.

Podobnych „obrońców ludu” miała Francja, a nawet hitlerowsk­i okupant. Z jednej strony ulicy – łapanki, a z drugiej – ogłupiały naród uczył się korzystani­a z chodników i przejść.

Po hasło „ulica” wyciągnęła też łapę komuna. W jezdni dziury na pół metra, w sklepach puste półki. Ale w kraju przecież niczego nie brakowało, oprócz porządku na dziurawych jezdniach! Pod nóż poszli rowerzyści, niesforni, jeżdżący bez dzwonków, dający zły przykład. A piesi powinni równo chodzić po krzywych, odręcznie posmarowan­ych na biało zebrach. Komuna padła, ostały się ino dziury...

(...) Cóż za ironia, w kraju nieogranic­zonych absurdów nagle potrzeba nam szczególny­ch przywilejó­w na uli- cy! Naród głupieje, czyta jedynie wydruki bankowe, więc mało kto orientuje się, że ten przywilej to wypróbowan­y trik, odwracacz uwagi. Od czego? Ano choćby od tego, że dwa miliony rodaków żyje na pograniczu nędzy, a z pensji większości nie daje się utrzymać (...). Ale... niech świat widzi, jak nam dobrze, jaką mamy demokrację...

J.G. (nazwisko i adres do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland