Gdyby mama posła Ziobry czytała mu bajki...
No właśnie, gdyby czytała, to Pan minister wcześniej wyszedłby z pałacu i wmieszał się w tłum zwykłych obywateli szarpiących się z Temidą. A tak, to otworzył oczy, gdy jako strona w sądzie poznał poziom stanu sędziowskiego i intelektualne zubożenie tego środowiska.
Miałam przyjemność obcowania ze znajomą mojej mamy – sędzią, która zawsze swą postawą w każdej sytuacji budziła mój szacunek. Jej rozwaga, umiejętność słuchania ludzi były dla mnie gwarantem, że sąd to sprawiedliwość (pozdrawiam, Pani Danusiu!).
Obecnie spotykam wrzeszczące panie sędziny, a w pierwszych minutach rozprawy można się zorientować, że na obiektywną ocenę sytuacji nie ma co liczyć. Sędzia potrafi być dotknięty jakimś nerwowym odezwaniem strony i udowadnia swą wyższość, ignorując wszystkie argumenty i wydając wyrok na zasadzie „ja ci pokażę”.
Wiem, że sędzia musi być niezależny i chroniony immunitetem. Ale ważne, żeby jego charakter udźwignął ciężar władzy, jaką dano mu nad społeczeństwem. Nie może osądzać mnie ktoś, kto góruje nade mną tylko swoją pozycją zawodową. Jeśli adwokat mówi klientom: „10 lat temu wiedziałbym, jaki może zapaść wyrok; a teraz wszystko jest możliwe...”, aw sklepach sprzedaje się zawieszki o treści: „W małżeństwie jest jak w polskim sądzie – zero sprawiedliwości”, to chyba blisko nam do standardów wschodnioeuropejskich.
Pomysł nagrywania rozpraw sądowych byłby najlepszym sitem dla tych, którzy nie muszą się wstydzić swej pracy, bo oczywiście są jeszcze sędziowie przez duże S. EWA (nazwisko i adres internetowy
do wiadomości redakcji) Kolumny opracowała: MAŁGORZATA KRUCZKOWSKA