Przywileje dla pieszych, zamiast...
Kilka słów o nowych, pełnych euforii pomysłach, dotyczących kolejnych przywilejów dla pieszych na jezdni. Nie wiem, o co chodziło tym razem – o elektorat, czy o przypodobanie się Unii? Udzielając bezwzględnych przywilejów pieszym, zwiększy się jedynie liczbę tzw. świętych krów i liczbę wypadków. Sam jestem pieszym i moim jedynym mottem jest to, że jezdnie są dla samochodów, a ja na jezdni jestem gościem. Naprawdę, to żaden kłopot przeczekać 2 – 4 sekundy, przepuścić jadące auta i spokojnie przejść na drugą stronę.
Jesteśmy zabiegani; gdybyśmy mogli, pracowalibyśmy na sześć etatów, by utrzymać rodzinę. Coraz większy „uwiąd” kultury i tolerancji, coraz mniejszy szacunek do samych siebie robi z nas sobiepanków i „jeźdźców bez głowy”. I dopóki stać nas będzie