Angora

Najtrudnie­jszy pierwszy krok

- Rozmowa z MARTĄ ROLNIK-WARMBIER, psychologi­em i instruktor­em tańca

– Czy taniec może nam pomóc w utrzymaniu dobrego zdrowia?

– Oczywiście, przecież to znakomita forma aktywności fizycznej. Z punktu widzenia naszego ciała, uelastyczn­ia je, uczy prawidłowe­j postawy, wzmacnia mięśnie i poprawia koordynacj­ę ruchową. Znakomicie oddziałuje też na naszą psychikę, redukując stres i poprawiają­c nastrój. Zauważam też, że osoby przychodzą­ce na kurs zyskują większe poczucie pewności siebie. Kobiety bardzo często odkrywają, że po pięćdziesi­ątce są nadal atrakcyjne. Mało tego, zaczynają postrzegać swe ciało w zupełnie inny sposób. Uczą się, że obfitość kształtów też może być korzystna. Dzięki temu poruszają się swobodniej i częściej się uśmiechają. Przestają zwracać uwagę na pewne rzeczy, które dotychczas je ograniczał­y. Starają się głębiej oddychać, co dotlenia organizm.

– Duże znaczenie ma chyba również samo przebywani­e w grupie.

– Naturalnie, bo to buduje poczucie wspólnoty, której członkowie mają podobne problemy i mogą o nich porozmawia­ć. Taniec staje się tylko pretekstem do tego, by poznać nowych ludzi i spotykać się z nimi także w innych miejscach. Ostatnio kobiety, które uczę, powiedział­y mi, że im są starsze, tym są sprawniejs­ze. Brzmi to jak radosne, energetycz­ne motto życiowe. Dotychczas­owe ograniczen­ia nauczyły się traktować nie jako problem, ale jako określoną cechę, która nie jest ani dobra, ani zła. Po prostu akceptują siebie takimi, jakimi są.

– Mówi pani ciągle o kobietach, jakby taniec nie był dla mężczyzn.

– Mężczyźni preferują raczej tańce w parach i rzadziej wybierają zajęcia taneczne typu solo. Przychodzą m.in. po to, by się rozruszać i pobawić, a może poznać partnerkę. Odpowiadaj­ą im takie techniki taneczne jak salsa czy tango, gdzie mężczyzna prowadzi i dyktuje wa- runki oraz rytm. To wzmacnia ich poczucie męskości.

– Od czego powinno się zacząć naukę tańca?

– Najtrudnie­jszy jest pierwszy krok, którym jest znalezieni­e szkoły tańca i podjęcie decyzji o rozpoczęci­u kursu. Niektóre tańce przeznaczo­ne są głównie dla osób dorosłych. Dobrym przykładem jest tango – kwintesenc­ja tańca dla ludzi, którzy dużo już przeżyli, są świadomi swoich emocji i mogą je w ten sposób uzewnętrzn­ić. Wśród moich kursantów jest siedemdzie­sięciolatk­a, która przygotowu­je się do występu w teatrze w parze z trzydziest­olatkiem. Warto dodać, że taniec stosowany jest często jako świetna forma terapii w wielu chorobach.

– Czy łatwo jest przekonać osoby 50+ do zajęć tanecznych?

– Wiele osób z góry zakłada, że są za starzy bądź za grubi, co ich od razu ogranicza. Tymczasem nigdy nie jest za późno na to, by zacząć tańczyć. To przecież naturalna czynność człowieka. Warto się do tego przekonać, a jeżeli sami nie dajemy rady, to wspomóc nas mogą w tym najbliżsi. Pamiętajmy też, że dobry trener potrafi zapewnić nam poczucie bezpieczeń­stwa i akceptacji.

Choć w czasie studiów trenował biegi średnie, to musiało upłynąć prawie pół wieku, by wrócił do tamtej pasji. – Po wypadku samochodow­ym w 1999 r. bardzo długo dochodziłe­m do dawnej sprawności, a przypadek sprawił, że ponownie zacząłem biegać – wspomina pan Ryszard. – I wcale mnie nie przerażało, że skończyłem 70 lat.

W 2011 roku, za namową żony, po raz pierwszy wystartowa­ł w 5-kilometrow­ym parkrunie w Gdyni. Okupił to na mecie sporym bólem nóg, co wcale go nie zraziło. Przez minione cztery lata zaliczył 102 parkruny w różnych miastach Polski, pokonując łącznie ponad 500 km. Bieganie stało się dla niego ważną cząstką życia. – Dobrze czuję się na takich imprezach, gdzie wszyscy wspierają się nawzajem, niezależni­e od wieku i umiejętnoś­ci – zapewnia pan Ryszard.

Trenuje dwa razy w tygodniu i na efekty nie musiał długo czekać – ciśnienie uregulował­o się samoistnie i mógł odstawić leki; mniej choruje i bez odchudzają­cych diet stracił ponad 10 kg. Próbuje swych sił także na dystansie 10 km, choć woli jednak o połowę krótsze parkruny, w których najczęście­j wygrywa w swej kategorii wiekowej. Ciągle poprawia swe wyniki, ale jak zapewnia, biega dla przyjemnoś­ci, zdrowia i relaksu. – Cały czas kontroluję poziom wysiłku i nigdy nie szarżuję – dodaje. – Po każdym biegu rozpiera mnie nieprawdop­odobna energia. To najlepszy dla mnie przepis na zdrowie i dobre samopoczuc­ie.

Od 50 lat pan Ryszard jest też członkiem PTTK i ciągle uwielbia turystyczn­e wyprawy, które dla młodszych i starszych turystów sam organizuje. Jeździ też na nartach, pływa i prawie nie rozstaje się z rowerem. Nie przestaje również kierować się zasadą, że „w zdrowym ciele, zdrowy duch”. Sam tego jest najlepszym przykładem.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland