Mieli marzenia, plany, ambicje i przyszłość. Byli młodzi, większość z nich nie skończyła 40 lat. W piątkową noc 13 listopada 129 ludzi z 19 krajów zginęło od kul terrorystów. – Czy możesz to sobie wyobrazić? Jednego dnia jesteś zwykłym szczęśliwym nastola
Francuski czaruś
Kilka miesięcy temu kelnerka Annabel Mourand była w depresji po śmierci wujka, który zmarł na raka. Kiedy przyszła do pracy, jej kolega Guillaume Le
podarował jej prezencik – ksią- uczycielem w szkole podstawowej. Tego wieczoru miał pracować w restauracji, ale zamienił się z kolegą, by pójść na przyjęcie urodzinowe. Wraz z innymi gośćmi siedział na tarasie kawiarni La Belle Equipe, gdzie dosięgła go kula. Gdy jego siostra Anais zobaczyła atak tem długo rozmawiali o radykalnych islamistach. Guillaume powiedział, że trzeba próbować zrozumieć źródło gniewu tych ludzi, którzy czują się zmarginalizowani. Miał wielu muzułmańskich kolegów. Kilkoro było z nim tej nocy, kiedy zginął. Po jego śmierci Anais z rodziną dem i Bashirem i kilkunastoma przyjaciółmi. – Byłem w środku, kiedy przyszli i zaczęli strzelać do wszystkich na tarasie. Leżałem na brzuchu na podłodze, chcąc uniknąć kul. Właściwie trwało to chwilę, ale wydawało się, że bardzo, bardzo długo. Potem wyszedłem z restauracji, a wszyscy byli martwi lub ranni. Halima zmarła na miejscu – opowiada Khaled. Kolega Houdy, 38-letni Karim, wspomina, jak klęczał w kałuży krwi, trzymał Houdę w ramionach i powtarzał: „Nie bój się”. – Jej oddech był charczący, jakby chrapała. Nie wiem nawet, czy mnie widziała. Nie mogłem nic zrobić. Nikt nie mógł nic zrobić. Miała ranę w głowie. Gdy zabierała ją karetka, jeszcze żyła. Umarła w szpitalu. Na tarasie kawiarni przy Rue de Charonne