Márquez i Machu Picchu
Relacji turystycznych , globtroterskich i reporterskich jest bez liku. Niemal każdy, kogo toczy bakcyl wędrówki, pozostawia po sobie ślady w tygodnikach, książkach, telewizjach śniadaniowych, w najgorszym razie w blogosferze. Nietrudno nadziać się na produkty, które Amerykanie nazywają bull shit, więc tym większa satysfakcja, gdy sprawozdanie z wyprawy jest przetrawione intelektualnie, ciekawe, dobrze spisane, a do tego ładnie edytorsko dopracowane.
Taki jest zbiór niniejszych reportaży, obowiązkowo do czytania przez każdego, kto w Ameryce Południowej był lub wkrótce będzie, więc – jak pisze sam autor – znajdzie się na lądzie, który jest świetnym miejscem na przeżycie przygody. I rzeczywiście, to kontynent nieturystyczny, inny niż Azja Południowo-Wschodnia czy Australia. Nieprzewidywalny, niebezpieczny, ekscytujący. Pełen muzyki, hiszpańskich katedr na obowiązkowym Plaza de Armas i pięknych kobiet. Autor, wytrawny obserwator i świetnie przygotowany do kulturowej refleksji „gringo”, prowadzi Czytelnika własnymi ścieżkami po Kolumbii, Ekwadorze i Peru. Także tymi mocno ryzykownymi, gdzie można spodziewać się partyzanckiej bojówki czy „ tylko” uzbrojonego transportu kokainy. Oswaja z egzotyką, ale i uczy mądrego, ludzkiego podejścia do świata, który – choć obcy – wart jest poznania. Swoje refleksje podbudowuje wiadomościami historycznymi, o których sami Latynosi mówią, że to „ogień i krew”. Opowiada i radzi, dzieli się wrażeniami i wnioskami. Już same opisy sposobów podróżowania po ogromnym kontynencie (czemu nie samolot, a jeśli już, to tylko w lotach krajowych?) pozwalają się zorientować, czym różni się ten od Ameryki Północnej. Cenne są uwagi na temat popularnych wypraw do inkaskiej twierdzy Machu Picchu, do której trafiają także tysiące polskich turystów. Dziesiątki kolorowych ilustracji autora tym bardziej eksponują urodę kontynentu i jego mieszkańców.
SERGIUSZ PROKURAT. TO NIE JEST MIEJSCE DLA GRINGO. Wydawnictwo HELION, Gliwice 2016, s. 224. Cena 39 zł.