Z ŻYCIA SFER POLSKICH
Henryk Martenka
Nowa władza sadowi się coraz żwawiej, można by powiedzieć, pośpiesznie. Politycy Prawa i Sprawiedliwości, mając w żywej pamięci klęskę swego mitu założycielskiego o IV RP, wiedzą, że budowanie im wychodzi tak sobie. Zmienili więc strategię. Zamiast się sadzić na coś nowego, unieważniają, co stare.
Po pierwsze, unieważniają prawo, czego doświadczyliśmy w pierwszych dniach rządów drużyny Jarosława Kaczyńskiego. Paliwem do unieważnienia wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego była polityczna zemsta za bubel prawny upichcony z partyjnych powodów przez Platformę. Ale jako się rzekło, dla PiS-u nie liczy się metoda, tylko cel. Pacta sunt servanda? Bzdura, chyba że pacta nasze! Po unieważnieniu jednej, w powietrzu wiszą kolejne ustawy, unieważniające traktaty międzynarodowe, Konstytucję Rzeczypospolitej, Regulamin Sejmu, decyzje poprzednich gabinetów i komisji sejmowych (vide: odwołanie ambasadora z Madrytu czy unieważnienie wyjazdu nowego ambasadora na placówkę do Kijowa). Ułaskawienie niewinnego jak boży baranek Mariusza Kamińskiego jest również podręcznikowym unieważnieniem. Wyjątkiem od reguły jest wyrok krakowskiego