Pacjent: Choroba: Miejsce leczenia:
Katarzyna S. (35 l.) marskość wątroby
pięć szpitali o najniższym stopniu referencyjności z województwa dolnośląskiego
Zarzut: brak staranności i ostrożności zawodowej
Pozwany: dwa szpitale w województwie dolnośląskim; ich nazwy podamy, gdy ustosunkują się do stawianych im w pozwie zarzutów (pozew jeszcze nie został złożony)
Kwota roszczenia: jeszcze nieustalona, prawdopodobnie kilkaset tysięcy złotych
Podstawa prawna: art. 415, 446 k.c. w stanie dobrym z zaleceniem dalszej diagnostyki na oddziale wewnętrznym macierzystego szpitala.
Mimo usunięcia płynu obwód brzucha nadal się powiększał. Pod koniec listopada 2014 r. pani Katarzyna ponownie znalazła się na oddziale wewnętrznym, gdzie wykonano USG jamy brzusznej, które znowu ujawniło dużą ilość płynu. Lekarze postanowili przeprowadzić punkcję, która w przeciwieństwie do pierwszej próby zakończyła się sukcesem.
Wyniki badań wartości markerów nowotworowych wykazywały ich podwyższenie, dlatego uznano, że jest to przypadek złośliwego guza jajnika i w trybie pilnym odesłano kobietę na oddział ginekologiczny z rozpoznaniem: – podejrzenie guza jajnika – wodobrzusze – otyłość Kolejne badanie TK ujawniło: – bardzo dużą ilość płynu w jamie brzusznej
– bardzo dużą ilość płynu w lewej jamie opłucnowej – śledziona powiększona do 14 cm. Dopiero w połowie grudnia 2014 r. – to jest trzy miesiące po tym jak S. po raz pierwszy została przyjęta do macierzystego szpitala – lekarze postawili prawidłową diagnozę, która brzmiała: marskość wątroby.
Celem przeprowadzenia kolejnej punkcji pacjentka została przetransportowana do szpitala, gdzie wcze- śniej wykonano jej już dwa podobne zabiegi.
Podczas jednodniowego pobytu odbarczono jamę brzuszną i odesłano chorą do domu.
Niezadowolona z dotychczasowego leczenia pacjentka zdecydowała się na pobyt w kolejnym szpitalu. Tak jak w przypadku poprzednich była to placówka o najniższym stopniu referencyjności.
W czasie kilkudniowej hospitalizacji w styczniu 2015 r. dwukrotnie przeprowadzono punkcję i drenaż jamy brzusznej. W pobranym do badań płynie nie wykryto komórek atypowych (zespół nieprawidłowych cech w budowie komórek).
Badanie TK jamy brzusznej nie potwierdziło podejrzewanego przez lekarzy guza jajnika.
Dziewiątego dnia pobytu w szpitalu pani Katarzyna straciła przytomność. Zarządzono konsultację neurologiczną. Wykonano badanie TK głowy, które nie wykryło żadnych patologii. Mimo to zdecydowano o przetransportowaniu chorej na oddział neurologiczny szpitala w innym mieście, który tak jak trzy poprzednie był placówką o najniższym stopniu referencyjności.
Tam po przeprowadzeniu specjalistycznych badań postawiono diagnozę: – inna ostra niewydolność nerek – toksyczna nieokreślona choroba wątroby.
Fałszywe diagnozy
Pacjentka była nieprzytomna. Po kolejnych badaniach laboratoryjnych stwierdzono, że u chorej wystąpiła śpiączka metaboliczna i po kilkunastu godzinach pobytu przewieziono S. do kolejnego szpitala.
W tej placówce ustalono, że przyczyną wodobrzusza jest nadciśnienie wrotne (zwiększenie ciśnienia w żyle wrotnej, które jest częstym powikłaniem marskości wątroby).
W związku z pogarszającym się stanem chorej wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną, zaintubowano i podłączono do respiratora. 29 stycznia lekarze stwierdzili zgon.
Zlecono badanie pośmiertne, w wyniku którego jako przyczyny zgonu stwierdzono: – wodobrzusze – zakrzepicę naczyń żylnych wątroby – nasilone włóknienie miąższu wątroby oraz
– rozlaną martwicę niedokrwienną stref centralnych i pośrednich zrazi- ków (zrazik wątrobowy – podstawowa jednostka anatomiczna wątroby).
– Psychiatrzy zdiagnozowali u chorej schizofrenię paranoidalną – mówi dr Ryszard Frankowicz. – Dlatego pacjentka znajdowała się pod przewlekłym wpływem leku zażywanego ze wskazań psychiatrycznych, o którym wiadomo, że może prowadzić do zaburzeń sercowo-naczyniowych i wywoływać stany zakrzepicy wewnątrznaczyniowej. Tymczasem pani Katarzyna cierpiała na zaawansowaną marskość wątroby, a wiadomo, że u osób w takim stadium choroby dochodzi do zaburzeń osobowościowych. Także diagnoza dotycząca raka jajnika okazała się nieprawdziwa. Podczas przebywania w ostatnim szpitalu, gdzie nastąpił zgon, lekarz anestezjolog w dokumentacji medycznej napisał, że trafiając na oddział intensywnej terapii, pacjentka nadal nie była zdiagnozowana. To najlepiej świadczy o opiece, z jaką S. spotkała się w placówkach województwa dolnośląskiego. Szczególne zastrzeżenia można mieć do dwóch szpitali. W pierwszym działano zbyt opieszale, w drugim nie wykorzystano wszystkich dostępnych możliwości diagnostycznych. Zamiast przewozić chorą z jednego szpitala o najniższym stopniu referencyjności do kolejnej podobnej placówki, należało odesłać ją do specjalistycznego szpitala, najlepiej kliniki we Wrocławiu. Pani Katarzyna była młodą kobietą i stanowiła dla swojej matki gwarancję na przyszłość, na czasy starości. Jest oczywiste, że w tej sytuacji kwota zadośćuczynienia musi być bardzo znacząca.
*** Wszystkim psychiatrom i psychologom, którzy leczyli panią Katarzynę, dedykujemy zagadkę, jaką przed stu laty dzielny wojak Szwejk – w rewanżu za wnikliwe badanie – zadał waszym starszym kolegom: „Jest dom o trzech piętrach, każde piętro ma osiem okien. Na dachu są dwa dymniki i dwa kominy. Na każdym piętrze mieszkają dwaj lokatorzy. A teraz powiedzcie, panowie, którego roku umarła babka stróża?”.
Współpraca – dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 13-31-24 (od godz. 10 do 12).