Morderczyni ofiarą?
Fajbusiewicz na tropie
To było małżeństwo po przejściach. Dorota Kaźmierska pracowała jako barmanka. Kiedy poznała Leszka K., była panną z dzieckiem. Leszek zakochał się w niej, można by rzec, do szaleństwa. Dla niej się rozwiódł, był od niej 13 lat starszy. Leszek był znanym przedsiębiorcą w Bydgoszczy. Majątku dorobił się na handlu częściami komputerowymi...
Policja w ciągu czterech lat przed zbrodnią odnotowała kilka interwencji dotyczących przemocy domowej. Stróżów prawa wzywała pani Dorota. Przedstawiała się jako ofiara. Jak można przeczytać w bydgoskiej prasie, która opisywała ten rodzinny dramat – wielokrotnie: małżonek budził dzieci, obrażał partnerkę, dochodziło też do rękoczynów. Coraz częściej bywała u nich policja. Jednak z tych interwencji nic nie wynikało. Dorota nigdy nie mogła udowodnić żadnej przemocy fizycznej.
Wmarcu 2004 roku Dorota wyprowadziła się od męża. Przeniosła się do matki. Syn został z ojcem. Dorota wystąpiła o rozwód. Mąż postawił ultimatum. Jeśli chce spotykać się z synem, musi wycofać sprawę z sądu, włącznie z oskarżeniami o przemoc.
Dorocie sądownie nie udało się odzyskać syna, więc wróciła do domu. Zamieszkali znowu razem. Wycofała skargi i pozwy. Latem 2005 roku mieszkali już razem w Osowej Górze. Rozbudowali i wyremontowali dom, który ona kupiła.
W 2006 witali wspólnie Nowy Rok. Sąsiedzi twierdzili, że wyglądali na szczęśliwych. Uchodzili za superbogatych. O nim wszyscy mówili – bardzo porządny człowiek. Ona mało komu się zwierzała. Prawie zerwała kontakty z rodziną. Dorota była na III roku WSG, chciała udowodnić, że może być samodzielna. Jednym z największych pól konfliktów była swoista miłość Leszka K. do motocykli, a właściwie harleyów. Większość wolnego czasu spędzał na klubowych wyjazdach i imprezach. Jak twierdziła Dorota, zaniedbywał rodzinę. Postawiła mu ultimatum, że musi zerwać kontakty z kumplami z klubu. Krótko przed dramatem, który rozegrał się w tym domu, mąż podobno uderzył Dorotę w twarz. Uciekła z domu i przez dwa dni mieszkała w hotelu w Toruniu. Kiedy Dorota wycofała wszystkie sprawy z sądu przeciw Leszkowi, stała się dla bliskich niewiarygodna. Córka twierdziła, że matka ostatnie dwa dni przed dramatem spędziła w łazience i bała się z niej wyjść. Leszek K. trzymał w domu w sejfie broń. Klucz ukrywał przed rodziną, ale Dorota wytropiła schowek.
11-letni syn podejrzał kiedyś matkę jak podbierała ojcu klucze i wyjmowała pistolet. Bojąc się najgorszego, schował kilka dni wcześniej owe klucze do plecaka.
Matka musiała je jednak tam znaleźć, bo tragicznej nocy otworzyła sejf. Wcześniej napisała list pożegnalny. To była noc z 29 na 30 stycznia 2008 roku. Do- rota już była w łóżku, kiedy przed północą pojawił się Leszek.
Małżonek włączył telewizor, wlał sobie kieliszek wina. Po jakimś czasie położył się spać. Kiedy mężczyzna zasnął, kobieta podeszła do jego łóżka. Przyłożyła mu pistolet do głowy. Padł strzał. Dorota też próbowała się zastrzelić. W ostatniej chwili wyrwała jej broń córka.
Przyjechało pogotowie. Leszek K. nie żył. Na miejscu zbrodni jest list napisany przez mężobójczynię. „ Leszku. Dziś są moje 33 urodziny. Zmarnowałeś mi życie. Masz mnie za nic, za d..., której możesz używać, bo tak chcesz, za gosposię, sprzątaczkę. Dziękuję za zmarnowane życie.
PS Zabiłam się przez ciebie. Nie potrafisz być człowiekiem. Baw się dobrze. Mam nadzieję, że dzieci nie zostaną z tobą, bobyś je wykończył. Całe życie mnie krzywdziłeś, wciąż płakałam, cierpiałam, błagałam, czekałam. Koniec”.
Sąd skazał oskarżoną na 25 lat więzienia. Nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących. Potraktował to jako zbrodnię z premedytacją. W trakcie procesu wyszło na jaw, że przed zabójstwem ćwiczyła strzelanie z pistoletu na strzelnicy. Prasa stawała w jej obronie. Fundacja LEX NOSTRA w 2013 roku zwróciła się do prezydenta RP o ułaskawienie Kaźmierskiej. Prezydent Komorowski odmówił.
Po skazaniu Dorota zrzekła się wszelkich praw do spadku na rzecz dzieci. Po 5 latach wystąpiła do sądu z prośbą o przerwę w odbywaniu kary w związku z poważną chorobą syna. Początkowo sąd bydgoski nie przyjął argumentów mężobójczyni. Stwierdził, że syn ma prawnych opiekunów – dziadków.
Odwołanie się od tej decyzji do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku zmieniło sytuację diametralnie. Kobieta dostała zgodę na półroczną przerwę w odbywaniu kary przedłużoną o następne pół roku. Miała wrócić do Zakładu Karnego we wrześniu 2014 roku. Ale nie wróciła. Zniknęła. Dzieci sprzedały wszystkie nieruchomości. Rodzina ofiary i rodzina sprawczyni wzajemnie oskarżają się o kradzież majątku po Leszku K. Jedni twierdzą, że Kaźmierska była świetną aktorką łasą na forsę. Inni, że to klasyczna ofiara przemocy.
W publikacji wykorzystałem informacje przekazane przez red. Grażynę Ostropolską z „Expressu Bydgoskiego”.
Jeżeli wiesz, gdzie ukrywa się Dorota Kaźmierska z Bydgoszczy skazana na 25 lat więzienia za zabójstwo męża, pisz: rzecznik@bg.policja.gov.pl