TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Z wielką niecierpliwością i z taką samą ciekawością czekałem na premierę sześcioodcinkowego kryminalnego thrillera „Pakt” z Marcinem Dorocińskim w roli głównej. Producentem tego wysokobudżetowego miniserialu jest HBO Polska. Obejrzałem już trzy odcinki i powiem jedno, warto było czekać. W zalewie tasiemcowych, infantylnych, głupawych telenowel i oper mydlanych z przyjemnością ogląda się serial, który ma ręce i nogi, a co najważniejsze nie uwłacza inteligencji widzów. Mroczny nastrój, wartka, trzymająca w napięciu akcja i dobrze dobrana obsada to największe atuty „Paktu”. Niekwestionowaną gwiazdą serialu jest Marcin Dorociński. Znakomicie wcielił się w postać upartego, dociekliwego dziennikarza śledczego próbującego za wszelką cenę rozsupłać i wydobyć na światło dzienne wielką aferę finansową. Na tym dochodzeniu generalnie opiera się fabuła „Paktu”. Mnie jednak do napisania tego tekstu nie skłoniła ani treść, ani sensacyjny charakter serialu, tylko Marcin Dorociński, któremu od lat kibicuję i którego uważam za jednego z najlepszych aktorów młodego i średniego pokolenia. Miło jest patrzeć na artystę, który tak pięknie się rozwija i pnie w górę. Dorociński wybrał trudną i mozolną drogę kariery. A przecież mógłby bez problemów pójść na skróty. Iluż to jego zdolnych kolegów rozmieniło swój talent na drobne, grając jak leci we wszystkich szmirach i trzepiąc kasę w kretyńskich reklamach. Chwilowa, przejściowa popularność odebrała im zupełnie rozum i zepchnęła na chałturniczy szlak. Dorociński nie goni za tanim poklaskiem, nie zabiega o szybką, medialną, usłaną brukowymi, plotkarskimi pismami sławę. Jemu zależy na tym, żeby po sobie zostawiać jak najwięcej zagranych wspaniałych ról, które zapadną w pamięci widzów i trafią do kanonu najwybitniejszych polskich kreacji aktorskich. I tylko taką drogą, jaką podąża Dorociński, można dojść do tego celu. Trzymam za Marcina kciuki i czekam na kolejne znaczące role.