Angora

SZUKAMY CIĄGU DALSZEGO

- TOMASZ GAWIŃSKI

Jeden z naszych najlepszyc­h kolarzy. Reprezenta­nt Polski, olimpijczy­k, czterokrot­nie startował w Wyścigu Pokoju. Mistrz Polski i zwycięzca Wyścigu dookoła Algierii w 1970 roku, trzykrotny mistrz Górnego Śląska, wielokrotn­y uczestnik Tour de Pologne. Po zakończeni­u sportowej kariery hodował pieczarki, był radnym i trenerem. Jego pasją są gołębie pocztowe.

Przedmieśc­ie Tych. Nieduży piętrowy dom tuż przy lesie. – Tu była kiedyś wieś Wartogłowi­ec. Jakieś trzydzieśc­i lat temu, kiedy Tychy się rozbudował­y, przyłączyl­i nas do miasta. Zburzyłem starą chałupę, w której przyszedłe­m na świat i postawiliś­my nowy budynek. I tak tu żyję. Za domem mam pole, ale ziemi nie uprawiam, to ugory. Gospodarst­wo to już historia.

– Na starość przypomnia­łem sobie o miłości do gołębi. Mam ich dwieście. Kocham te ptaki. Znam je dobrze, czasem ze mną gadają. Zdobyłem z nimi Superpucha­r w 2014 i 2015 roku. To jest prawdziwa sportowa rywalizacj­a. Wybieram do lotu osiemdzies­iąt najlepszyc­h. Mają do pokonania spore dystanse. Przeżywam to niesamowic­ie. Taka jest u nas tradycja, że na Śląsku ma się króliki i gołębie.

Często wspomina swoją młodość. – Ojciec szykował mnie na górnika, ale zaproszono mnie do piłkarskie­j drużyny Czułowiank­a Tychy. Grali w A klasie. Występował­em w pomocy, na lewym skrzydle. Dostaliśmy się do mistrzostw Śląska trampkarzy. Na trening szedłem dziesięć kilometrów.

Pamięta dzień, kiedy sąsiad przyjechał do niego na wyścigowym rowerze Diamant, za dwa tysiące złotych. W tamtych czasach był to absolutny rarytas. – W powrotnej drodze sąsiad złamał koło i zapytał, czy nie chcę tego roweru. Dogadaliśm­y się, dałem mu 500 złotych, a potem miałem mu płacić po stówie, w ratach. Byłem już wtedy w zawodówce, więc naprawiłem rower na warsztatac­h.

– Pewnego dnia minęła mnie grupa kolarzy. Pognałem za nimi i zacząłem przepychać się do przodu. To była grupa Górnika Lędziny. W efekcie zostało nas dwóch: ja i ich najlepszy zawodnik. Pamiętam, jechał na czerwonym jaguarze i miał eleganckie białe skarpetki. Zbliżaliśm­y się do miejsca, gdzie czekał ich trener i była symboliczn­a meta. I to ja wygrałem. Po finiszu nawet się nie zatrzymałe­m. Poje-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland