Ludzie to lubią, ludzie to kupią
Książki listopada
Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana”, E.L. James, Wydawnictwo Sonia Draga
Z księgi cytatów: „Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana” E.L. James – „Och, to będzie zabawa! Byłabyś zaskoczona, co umiem zrobić z kilkoma zaciskami do wiązania kabli, kochanie!”. my go z tym, jakim mówią postaci choćby z „Bazy Sokołowskiej” tegoż autora, a różnicę spostrzeżemy od razu. W „Bazie...” nie ma wulgaryzmów, w „Wilku” jest ich pełno. Celowo rozpuszczana plotka o tym, że drukarze odmówili druku „Ósmego dnia tygodnia”, wzięła się z rzeczywiście długiego ciągu bluzgów, wyeksponowanego w tamtym opowiadaniu. W „Wilku” rozmaite „k...” i „ch...” rozsiane są po książce i, niewątpliwie, mogłyby zostać łatwo usunięte z przeznaczonej do ewentualnego druku wersji powieści. Ale wydrukowana została dopiero dzisiaj. Po co? Jako odtrutka po landrynkowych pejzażach apologetów Polski lat dwudziestych i trzydziestych „Wilk” prezentuje się – przynajmniej w swojej pierwszej części – całkiem, całkiem. Powieść jest też wyjątkową gratką dla varsavianistów; Hłasko pisał ją z planem przedwojennej Warszawy w ręku. Prawdziwe są nazwy nieistniejących dawno ulic, zakładów pracy, miejsca, gdzie zapuszcza się powieściowy bohater – Rysiek Lewandowski, a w swoich wędrówkach odwiedza nie tylko rejony stołecznej biedy, ale i elegancką Marszałkowską, i jasny, budzący nadzieję Żolibórz z domami WSM-u. Dominuje jednak Słodowiec, Wołówka, Buraków, Wawrzyszew, mówi się też o biedocie z Woli i Starego Miasta. Generalnie, znalezisko, bo za takie uznać wypada odkrycie „Wilka”, jest cenne. Dowodzi ono, między innymi, i tego, że największa gwiazda powojennej prozy polskiej najjaśniej świeciła na początku właśnie. Magiczne Drzewo. Świat Ogromnych”, Andrzej Maleszka, Wydawnictwo Znak „Magiczne Drzewo. Świat Ogromnych” to już siódma opowieść z popularnego cyklu Andrzeja Maleszki. Tym razem Kuki, Gabi i pies Budyń ratują Alika i Idalię, przeniesionych do obcego im świata.