Wakacje z pogranicza fantazji
odosobnienie z pogranicza snu i jawy i nie ma w tym porównaniu słowa przesady. Z kolorystyką natury kontrastują białe zabudowania wiosek skupionych wzdłuż krętych dróg. Większe aglomeracje służą przede wszystkim turystyce i gros miejskiej zabudowy, w tym ekskluzywnych willi pod palmami na wzgórzach, chętnie wychodzi naprzeciw jej potrzebom. Nie brak oczywiście nowoczesnych ośrodków wypoczynkowych i nowo inaugurowanych kompleksów hotelowych, niestety, nie zawsze wizualnie współgrających z miłym dla oka otoczeniem. Dysonans ten z nawiązką rekompensują zamki na skałach, historyczne klasztory czy miejskie dzielnice portowe z flotą kolorowych łodzi rybackich, sterowanych na co dzień rękoma prawdziwych wilków morskich. To tam, w zaułkach zabytkowych uliczek, w enklawach zachowanej tradycji, najprzyjemniej przekonać się
o smakowych niuansach
katalońskiej kuchni i zmysłowości miejscowego wina, o pulsującym tam też wigorze niezliczonych artystycznych pracowni.
Port Llança`, oddalony od Portbou o 14 km, nie nosi może tej rangi, ale za to służy dobrym przykładem niegdysiejszej osady rybackiej tej części wybrzeża. Obawiając się pirackich najazdów, ówcześni mieszkańcy zwykli budować się dalej w głębi lądu, skąd rybacy schodzili do codziennych zadań. Lepiej asekurowali się natomiast rezydenci portu Cadaqués – dalej na południe, u podnóża górskiego masywu. W przestrzeń bieli domów i kamieniczek rybaków wszczepiono tu letnie rezydencje i liczba ich rośnie, bowiem atrakcją jest tu nie tylko wyśmienita przystań jachtowa i pasma plaż Sa Sebola, Playa Gran czy El Llaner, ale i różnorodność w doborze przygody w głębi lądu. Nieopodal, na północ od Cadaqués, sławą Salvadora Dali cieszy się wypoczynkowa osada Port Lligat, w której malarz (urodzony w Figueras oddalonym o 35 km) wybudował swoją willę.
Pierwszą, prawdziwie panoramiczną plażę, najdłuższą na Costa Brava, zobaczymy na północnym obrzeżu zatoki Roses, w mieście o tej samej nazwie. W zabudowie dominują tu rezydencyjne apartamentowce, a palmy wytyczają skraj luksusowej, nadmorskiej promenady Avenue de Rhode. Wakacyjna mekka to stosowne określenie do Roses, które rozbudowano w miejscu antycznej kolonii greckiej o nazwie Rhode. Grecy osiedli tu zachęceni korzystnym ulokowaniem na siatce szlaków handlowych, Rzymianie w pełni wykorzystali jej strategiczną rolę w tej części śródziemnomorskiego akwenu, natomiast kolejne wieki pozycję tę usankcjonowały. W średniowieczu stacjonowała tu flota księstwa Empúries z głównym grodem Castelló d’Empúries, kilkaset metrów obok, tuż przy Empuria-Brava – „aglomeracji na wodzie”. Katalończycy z zatoki Roses panowali na wodach, a solidnego oparcia przydały morskiej hegemonii okoliczne fortece. Z tamtego okresu zachowały się w Roses ruiny zamku Castell de la Trinitat (1544), dominującego nad cyplem Punta de la Poncella.
Skoro już padła nazwa Empuria-Brava, to z Roses przesuńmy się brzegiem o owe kilkaset metrów na zachód, do ujścia rzeki Muga. To szczególne miejsce pod każdym względem, bowiem na przestrzeni setek hektarów – niegdyś bagnistych mokradeł – rozpościera się największa w Europie aglomeracja jachtowej mariny mieszkalnej. Łączna długość jej wewnętrznych dróg wodnych wynosi 24 km. Prowadzą one do cumowisk – jest ich 4300 – przynależących do nierzadko luksusowych rezydencji i apartamentowców stycznych z nabrzeżem. Gdy się patrzy z lotu ptaka, to prawdziwy
urbanistyczny cud,
z którego czaru korzystają głównie zachodnioeuropejscy turyści. Warto wjechać tam samochodem i pokluczyć wewnętrznymi uliczkami, popatrzeć z mostów i nabrzeży na ten tak barwny, wakacyjny świat wyjątkowy w skali globu. Nie wahajmy się też uzupełnić wrażeń o kolejny miejscowy wątek i skierujmy się do Empúries. To niecałe 20 km na południe. Koneserzy tej okolicy polecają przepięknie rozpostarte wzdłuż plaży zachowki dwóch siedlisk sięgające korzeniami dalekich epok: Palaiopolis – miejsce średniowiecznego miasteczka Sant Martí d’Empúries oraz Neapolis – ruin greckiego miasta o korzeniach sięgających V w. p.n.e. Trzeci obiekt nieopodal zostawiają zwykle na deser, bowiem to rozległe i spowite tajemnicą ruiny miasta rzymskiego, wydobytego na dzienne światło dopiero w 25 procentach.
Cap de Begur to punkt geograficzny mniej więcej w połowie wybrzeża Co-