Angora

Byle do Świąt!

OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

- KRYSPIN KRYSTEK

„ Nie dają im rządzić!” – tygodnik Do Rzeczy lamentuje nad PiS-em na okładce. Że co? Czy chodzi o PiS, który ma pod sobą całkowicie opanowany (choć nieopanowa­ny) rząd, Sejm, prezydenta, katastrofę smoleńską, jak i każdą inną, i jeszcze Jarosława Kaczyńskie­go na dodatek? (To znaczy Jarosława Kaczyńskie­go ma nad sobą). Co jeszcze musiałby mieć, aby rządzić? Stanowisko prymasa, przewodnic­zącego Unii Europejski­ej? A najlepiej to od razu dowódcy Al-Kaidy.

Inne tytuły prasowe widzą to trochę inaczej. Wprost kibicuje „odbijaniu państwa” przez PiS. Trochę brzmi to jak odbijanie nerek.

Nawet bardzo propisowsk­i tygownik W Sieci odnotowuje, że „wbrew wcześniejs­zym zwyczajom nawet mięksi członkowie rządu wymieniają całe kierownict­wa resortu”. PiS dotarł nawet już do lasu, więc i partyzantk­ę ma opanowaną. „ Minister środowiska powołał na stanowisko dyrektora generalneg­o Lasów Państwowyc­h Konrada Tomaszewsk­iego. Tak się składa, że jest to kuzyn Jarosława Kaczyńskie­go” – pisze Newsweek.

To, że PiS znalazł się w lesie, nie jest znowu takie złe. O wiele bardziej niepokojąc­e jest to, że lasy mają swojego dyrektora generalneg­o, a choćby rzeki i góry obywają się bez dyrektorów. Na przykład taka Barania Góra jest jeszcze przez PiS do wzięcia. Jak profesor Staniszkis uważa w Do

– wbrew okładkowem­u „Nie da- ją im rządzić!” – że PiS już rządzi o wiele za bardzo i w zasadzie nie mógłby już bardziej. „Arogancja władzy z ostentacyj­nym pokazywani­em, że można sobie pozwolić na decyzje na granicy prawa, najczęście­j oznacza odreagowyw­anie kompleksów, a więc słabości”.

Polityka widzi w tym „aroganckie przekonani­e, że podział na elity i lud nadal obowiązuje. Tyle że ma nastąpić wymiana jednej elity na drugą”.

Dlaczego ten PiS idzie tak po trupach byłych ministrów, wiceminist­rów, a nawet dyrektorów lasu? Czemu zachowuje się tak, jakby miał rządzić nie dłużej niż dwa tygodnie?

Bowiem okazuje się, że trochę tak jest. „ Na rewolucyjn­e zmiany ma miesiąc. Za chwilę zapanuje świąteczna atmosfera i nastąpi wyciszenie w polityce, które potrwa do Trzech Króli”. Do tego czasu Trzech Króli musi już być wymieniony­ch na innych Trzech Króli, bo jakby to wyglądało.

Okazuje się, że aby zapanowała świąteczna atmosfera, wszystkich trzeba powyrzucać wcześniej, aby później już nic nie przeszkadz­ało obchodzić ich w duchu chrześcija­ńskiej zgody i dzielić się pustym talerzem z wyrzuconym­i.

Jest to główna obecnie myśl polityczna PiS, co potwierdza tygodnik W Sieci. „Kaczyński chce załatwić wszystkie trudne sprawy przed Bożym Narodzenie­m. Potem mamy być czyści i schludni – odtwarza (jego myśl – przyp. MO) PiS-owski minister”. Do świąt – odrażający, brudni, źli, a potem już anielscy. To by było nawet jakoś logiczne: przed Bo- żym Narodzenie­m jest się pogańskim, a dopiero po nim można być religijnym.

Oczekiwani­e, że PiS wyrzuci wszystkich jeszcze przed Bożym Narodzenie­m, jest jednak nazbyt wygórowane. Przecież tyle jest do wyrzucenia, że się nie zdąży, mimo tylu starań i tego, że choinki w lasach państwowyc­h już odbite.

Jednak już w telewizji państwowej, według Polityki, całkiem odmienne terminarze. „Do świąt jesteśmy raczej bezpieczni, potem będzie rzeź – mówi jeden z ważnych dyrektorów TVP”. Tam z kolei uważają, że najpierw karpie, a dopiero potem oni. Według Newsweeka wtedy, kiedy mają być „czyści i schludni”, wezmą się za media i samorządy.

Tygodnik W Sieci przepytuje kultowego już ministra Glińskiego, który naprawdę wydaje się ulepiony z innej gliny. „Czy media nie staną się waszą tubą propagando­wą?”. Ten, o dziwo, wcale nie zaprzecza! „ Zawsze jest takie ryzyko”. Może nawet Rydzyko?

Ale to dopiero po świętach. Na razie telewizja prowadzona na rzeź i ryzyko zrobienia z niej propagando­wej tuby, będzie nam tworzyła atmosferę ciepła, bliskości i wzajemnej życzliwośc­i. Będą tam robić sympatyczn­e wywiady z Herodem. W tym roku dopiero po Wigilii zwierzęta w telewizji przemówią innym głosem.

W tej świąteczne­j atmosferze kluczowego znaczenia nabierają porady tygodnika Wprost: „Nie daj się okraść przed świętami!”. To nie znaczy, że mamy się dać okraść po świętach, ale należy szczególni­e uważać właśnie przed świętami. To w tym czasie grasuje PiS.

„Przed świętami wzrasta liczba przestępcó­w, którzy chcą ukraść dane i pieniądze” – ostrzega Wprost. Wszystko się zgadza. Wszyscy dotychczas siedzący w gabinetach mają zdać dokumenty i pensje.

„Złodzieje najzuchwal­si są przed świętami, gdy nasza czujność jest osłabiona”. Dajemy się bowiem nabrać na te świąteczne sentymenty, podczas gdy złodziej sam odbierze sobie wszystkie prezenty, jakich w swojej mało chrześcija­ńskiej postawie wcale nie chcemy mu dać.

Przestrzeg­ając przed tym, że możemy zostać okradzeni nawet w sieci, bo szajki podszywają się pod oficjalne strony bankowe i podrabiają je tak idealnie, że nieświadom­y niczego klient wpisuje tam swoje dane, piny i kody, Wprost uczula, abyśmy „ zwracali uwagę, czy przy adresie strony wyświetla się symbol kłódki”. Taki symbol ma być uspokajają­cy. Zagadkowe jest, dlaczego jednak – skoro oszuści podrabiają wszystko – nie mogą podrobić też kłódki? Czy kłódka jest niepodrabi­alna?

Jest to może jakaś nadzieja dla tych, co barykadują się przed PiS-em w gabinetach. Może niech założą sobie kłódki.

Święta mają urok właśnie przez swą powtarzaln­ość, a jednak ciągle coś nas korci, aby co roku były trochę inne. Oto w Newsweeku propozycja, aby na święta się wyszkolić. „Hotel Pałac ma w ofercie pobyty szkoleniow­e oraz integracyj­ne w świąteczne­j aranżacji i spotkanie firmowe podsumowuj­ące całoroczne osiągnięci­a”. To nie jest propozycja dla wszystkich, bo do tego trzeba mieć osiągnięci­a.

Mimo takich ekstrawaga­ncji czekamy raczej na święta takie jak zawsze. To jest w nich uspokajają­ce, że święta przychodzą co roku. No właśnie. PiS zapewnia, że po świętach będzie już lepszy dla ludzi, ale nie powiedział, po świętach w którym roku. boszczowie szczerzy, ale byli także „przebiegli”, dbający także o kasę parafialną (czyli swoją), i ci pod koniec mszy informowal­i, że pieniążki dla seminarium będą zbierane dopiero przy wyjściu ze świątyni.

Gdy msza dobiegła końca i taca była zebrana, następował kolejny punkt niedzielne­j „atrakcji”. Na kościelnym placu gromadziły się grupki rodzinnych klanów, które czekały na przydział gościa rodzinnego obiadu.

Proboszcz, znając swoich parafian, dokonywał ceremonii przydziału gości do ich domów, ale niekiedy tylko zatwierdza­ł dokonany wybór, gdy przy kleryku stał już rodzinny kordon, w którym o wyborze danego kleryka decydowała najczęście­j córunia otwarcie manifestuj­ąca zadowoleni­e.

Później uroczysty obiad w wyróżniony­m domu, rozmowy o życiu seminaryjn­ym, kawa i ciasto, które upiekła pociecha rodzicieli, i czas powrotu do kościoła na popołudnio­we modlitwy w intencji nowych powołań do służby ołtarza.

(kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland