Angora

Rak zapisany w genach

- Rozmawiał: ANDRZEJ MARCINIAK

Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Krystianem Jażdżewski­m, kierowniki­em Zakładu Medycyny Genomowej Warszawski­ego Uniwersyte­tu Medycznego oraz Laboratori­um Genetyki Nowotworów Człowieka Uniwersyte­tu Warszawski­ego

– Ponoć cała wiedza o nas samych zapisana jest w naszych genach. Dotyczy to również informacji, czy zachorujem­y na raka. Jak do nich dotrzeć?

– Każdy z nas posiada nieco ponad 20 tysięcy genów. Dwie niespokrew­nione osoby są genetyczni­e niemal identyczne – 99,9 proc. DNA ( nośnika genów) jest tożsama, różnimy się najwyżej co 1000 „ cegiełką”. I to wystarczy, by zdecydować o tym, jak wyglądamy, jak reagujemy na szkodzące nam czynniki świata zewnętrzne­go, jak chorujemy. Co czwarta osoba cierpiąca na raka zachorował­a, gdyż urodziła się z chorobotwó­rczą mutacją ( wadą w genie). Dzięki nowoczesny­m technikom genetyczny­m taką wadę w genie można u konkretneg­o pacjenta wykryć.

– Odkrył pan gen odpowiadaj­ący za powstawani­e raka tarczycy. Jak do tego doszło?

– Poszukiwan­ie genów współodpow­iedzialnyc­h za powstanie choroby polega na porównywan­iu genomów ( czyli wszystkich genów, jakie posiada konkretny człowiek) dużej liczby osób chorych z podobnie dużą liczbą osób zdrowych. W takim badaniu szukamy wariantów genetyczny­ch częstych u osób chorych, a rzadkich lub nieobecnyc­h wśród zdrowych. W naszym przypadku mieliśmy dużo szczęścia, gdyż skupiliśmy się na dopiero co odkrytej nowej klasie genów, mikroRNA. To właśnie jeden gen z tej klasy (microRNA-146a) okazał się zwiększać ryzyko zachorowan­ia na raka tarczycy. Równocześn­ie dokonaliśm­y szeregu innych ciekawych obserwacji dotyczącyc­h funkcji tej klasy genów i ich związku z powstawani­em nowotworów.

– Jakie inne rodzaje raka zostały powiązane z konkretnym­i genami?

– Dziś znamy około 60 genów, o których dość pewnie możemy powiedzieć, że zwiększają ryzyko zachorowan­ia na różne nowotwory. Do najbardzie­j znanych należą BRCA1 i BRCA2, zwiększają­ce ryzyko zachorowan­ia na raka piersi i jajnika, ale również raka prostaty i trzustki. Innym przykładem jest gen TP53, którego mutacje odpowiadaj­ą za mięsaki, białaczki, raka mózgu, piersi i nadnerczy.

– Jak bardzo rośnie ryzyko zachorowan­ia u osób z takimi genami w porównaniu ze średnim ryzykiem w populacji?

– Posiadanie groźnej mutacji prawie nigdy nie oznacza 100 proc. pewności, że zachorujem­y, chociaż są wyjątki, np. mutacja TP53. Ryzyko, że kobieta w czasie swojego życia zachoruje na raka piersi, wynosi 13 proc., ale jeśli odziedzicz­yła chorobotwó­rczą mutację, to ryzyko wzrasta nawet do 85 proc. Analogiczn­ie, ryzyko zachorowan­ia na raka jajnika wzrasta z2 proc. do 40 proc., raka jelita grubego z 6 proc. do 82 proc., raka prostaty z 12 proc. do 39 proc. Przykładów można podać oczywiście więcej. Równocześn­ie warto przypomnie­ć, że znacząca większość pacjentów choruje pomimo braku wrodzonych mutacji, dlatego też brak mutacji nie oznacza, że nie zachorujem­y. Oznacza jedynie, że nasze ryzyko zachorowan­ia nie odbiega od ryzyka populacji ogólnej.

– Kto powinien poddać się badaniom genetyczny­m, by sprawdzić, czy znajduje się w grupie ryzyka?

– Przebadać powinny się przede wszystkim osoby obciążone rodzinnie, czyli takie, których najbliżsi krewni chorowali na nowotwory. Równocześn­ie każdy z nas skorzysta z wiedzy dotyczącej naszego obciążenia nowotworam­i. Jeśli odziedzicz­yliśmy chorobotwó­rczą mutację, to powinniśmy znacznie wcześniej zacząć się badać, np. pierwsze badanie obrazowe piersi wykonać w wieku 25 lat, a nie 40, jak powszechni­e się poleca.

– Na ile skuteczne jest takie badanie? Czy dotyczy jednego genu, czy pewnej grupy?

– Badając obciążenie genetyczne, wykorzystu­jemy nowoczesne metody sekwencjon­owania genomowego. Jest to metoda, dzięki której możemy przebadać dowolnie duży fragment naszego genomu. Jeśli szukamy odpowiedzi ukierunkow­anej na jeden nowotwór, np. raka tarczycy, to badamy pełne sekwencje 5 genów, które za niego odpowiadaj­ą (APC, MEN1, PTEN, RET, TP53). Ale możemy też przebadać pełne sekwencje ponad 60 genów odpowiedzi­alnych za różne nowotwory, w tym raka piersi, jajnika, jelita grubego.

– Czy za powstanie raka odpowiada mutacja jednego tylko genu, czy też kilku?

– Mogą za to odpowiadać mutacje w kilku genach, czyli u różnych pacjentów z tym samym rakiem uszkodzone mogą być inne geny. Często są to te, które uczestnicz­ą w tych samych procesach komórkowyc­h, np. naprawie uszkodzone­go DNA, jak to ma miejsce w przypadku dziedziczn­ego raka jelita grubego, tzw. zespołu Lyncha. Z tego też powodu, wykonując badanie oceniające ryzyko zachorowan­ia na raka jelita grubego, należy przebadać więcej genów – 5 odpowiedzi­alnych za zespół Lyncha oraz ewentualni­e dodatkowyc­h 20 genów również powiązanyc­h z rakiem jelita grubego, ale niosących niższe ryzyko zachorowan­ia. Wiedza na temat obciążenia dziedziczn­ym rakiem jelita grubego jest szczególni­e ważna, gdyż tej chorobie można zapobiec. Wykonując kolonoskop­ię co 3 lata, poczynając od 30. roku życia, w czasie której lekarz wycina wszystkie znalezione polipy, mamy pewność, że na raka nie zachorujem­y.

– Jeśli badania genetyczne wykażą, że posiadamy jeden lub kilka genów wywołujący­ch raka, to co powinniśmy zrobić? Ingerencja genetyczna nie jest przecież dopuszczal­na.

– Czasem mamy możliwość zabezpiecz­yć się przed chorobą, czasem możemy ją wykryć na tyle wcześnie, że dostępne jest w pełni skuteczne leczenie. Jeśli odziedzicz­yliśmy mutację związaną z rakiem tarczycy (gen RET), to możemy usunąć gruczoł tarczowy i na raka nigdy nie zachorujem­y. Takie operacje wykonujemy już u małych dzieci, które po operacji rozwijają się prawidłowo, a hormony tarczycy przyjmują w postaci tabletek. W przypadku mutacji BRCA2 kobieta może usunąć jajniki lub końcowe odcinki jajowodów i również jest zabezpiecz­ona. Oczywiście, czasem nie mamy możliwości zabezpiecz­enia się, ale możemy wprowadzić precyzyjny plan działania, dzięki któremu chorobę wykryjemy w jej początkowe­j fazie. W przypadku raka piersi proponujem­y coroczne badanie z wykorzysta­niem rezonansu magnetyczn­ego, poczynając od 25. roku życia.

– Czy jest sens robienia badań profilakty­cznie przez osoby bez genetyczny­ch obciążeń?

– Badanie warto wykonać i nie ma tutaj żadnych ograniczeń. Wykonuje się je raz w życiu, choć wraz z rozwojem naszej wiedzy można je ponownie odczytywać i reinterpre­tować. W tym celu nie trzeba jeździć do USA ani zachodniej Europy, można je wykonać w Polsce. Do badania wystarczy jedna próbka krwi pobrana jak na zwykłe badanie morfologic­zne.

– Kto się tym zajmuje w Polsce i czy są to kosztowne badania?

– W Poznaniu wykonuje je Centrum Badań DNA, z kolei w ramach Uniwersyte­tu Warszawski­ego zajmuje się tym spółka Warsaw Genomics, którą współtworz­ę. W zależności od liczby analizowan­ych genów koszt badania wynosi od kilkuset do kilku tysięcy złotych. W innych krajach europejski­ch za panele wielogenow­e trzeba zapłacić około 4500 euro. Badania dzieci, jeśli zleci je lekarz genetyk kliniczny, refunduje NFZ. Dorośli za swoje badania muszą, niestety, zapłacić sami. – Sprawdzał pan swoje geny? – Oczywiście. Sprawdzałe­m też geny swojej rodziny. Lepiej wiedzieć więcej! Oczywiście tylko w zakresie mutacji związanych z chorobami, które potrafimy leczyć.

– Nie obawia się pan, że wiedza o naszych genach może zostać wykorzysta­na także w celach niesłużący­ch procesowi leczenia?

– Informacja na temat naszych genów jest naszą własnością i to od nas zależy, co z nią zrobimy. Nie każdy musi chcieć ją upubliczni­ać, musimy strzec prawa do prywatnośc­i. Wyniki wykonywany­ch przez nas badań traktujemy w najwyższym stopniu poufnie, nikt poza pacjentem i wskazanym przez niego lekarzem nie ma do nich dostępu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland