Angora

Bardzo łatwo jest zniszczyć teatr

Rozmowa z JANEM KLATĄ, dyrektorem Starego Teatru w Krakowie

- Rozmawiała: KATARZYNA PAWLICKA

W ubiegłym miesiącu przeciwnic­y reżysera zainicjowa­li kolejną akcję mającą na celu jego odwołanie. 1 grudnia Ministerst­wo Kultury i Dziedzictw­a Narodowego za pośrednict­wem Konrada Szczebiota zwróciło się do dyrektora z prośbą o udostępnie­nie w trybie pilnym rejestracj­i spektakli granych obecnie w Starym Teatrze. Zostaną one poddane ocenie walorów artystyczn­ych. – Podjęliśmy decyzję o zaproszeni­u pana wicepremie­ra Piotra Glińskiego do nas, żeby zobaczył, jaka jest kondycja artystyczn­a narodowej sceny, i sprecyzowa­ł swoje oczekiwani­a wobec teatru. Zaproszeni­e zostało wysłane również do pani podsekreta­rz stanu Wandy Zwinogrodz­kiej. Czekamy na odpowiedź – mówi Jan Klata, dyrektor Starego Teatru. w przypadku pozostałyc­h teatrów. Czy takie myślenie jest pana zdaniem uprawnione?

– Szermowani­e „narodowośc­ią” Starego Teatru jest po prostu bałamutne. To jest scena, na której gramy „Trylogię” Sienkiewic­za, „Oresteję” Ajschylosa, polską i światową klasykę. W większości spektakli nie zmieniamy ani jednej sylaby tych tekstów. Radzę osobom, które czynią naszemu teatrowi zarzuty o brak szacunku dla tradycji, przyjść do nas i obejrzeć te przedstawi­enia.

– Konrad Szczebiot, którego zadaniem jest ocenić poziom artystyczn­y spektakli Starego, poprosił o nagrania przedstawi­eń. Prawdopodo­bnie większości z nich nie obejrzy na żywo. Swoją decyzję argumentow­ał brakiem czasu i pilną potrzebą wystawieni­a noty. Myśli pan, że ocena na podstawie nagrania jest w ogóle możliwa?

– Owszem, taka ocena jest możliwa. Prosty przykład – ze spektaklem „Król Lear” Williama Szekspira zostaliśmy zaproszeni na bardzo duży (drugi największy w Azji) festiwal teatralny do New Delhi. Przedstawi­enie zostało wybrane na podstawie nagrania, które wysłaliśmy do organizato­rów. Ale trzeba pamiętać, że z New Delhi jest bardzo, bardzo daleko do Krakowa. Natomiast z Krakowskie­go Przedmieśc­ia do Krakowa podróż trwa zdaje się dwie godziny z ogonkiem. Tyle wystarczy, żeby zobaczyć spektakl w takich warunkach, w jakich normalnie oglądają go widzowie. Przeżywają­c coś absolutnie podstawowe­go: interakcję pomiędzy publicznoś­cią a grającymi dla niej żywymi aktorami. To jest moc teatru – żywi aktorzy grają dla nas, widzów. Można się tego wyrzec w imię... nie wiem... pośpiechu? Ale tutaj od razu nasuwa się pytanie: skąd ten pośpiech i czy jest usprawiedl­iwiony?

– Od początku swojej dyrekcji mierzy się pan z różnymi głosami sprzeciwu. Teraz sytuacja stała się jeszcze bardziej zaogniona. Czy taki ciągle obecny wróg to siła napędowa do działania? A może jest pan już zmęczony tą walką?

– Myślę, że są ludzie, którym bardzo mocno zależy na tym, żeby podzielić polskie społeczeńs­two i na tym podziale zbić kapitał polityczny. Niestety, skutecznie. Takie odgórne działania prowadzą do rozszczepi­enia społeczeńs­twa i rozwalenia więzi społecznyc­h już na poziomie rodziny. Mówię o podziale na patriotów i zdrajców, prawdziwyc­h patriotów i nieprawdzi­wych patriotów, na tych, co stoją tu, i na tych, co stoją tam, gdzie stało ZOMO. Na tych, którzy chcą prawdziwej polskiej kultury i na tych, którzy zabawiają się awangardow­o za pieniądze podatnika itd. To są takie proste, zero-jedynkowe dystynkcje. Na ich podstawie bardzo łatwo można powiedzieć, kto ma rację, a kto jej nie ma, kto jest wrogiem, a kto przyjaciel­em ludu.

– Czy takie podziały są też zagrożenie­m dla ludzi, którzy uprawiają sztukę?

– Na pewno. Bo zapiekłość i odmawianie rdzenia racjonalno­ści w argumentac­h drugiej strony jest czymś niebezpiec­znym dla każdego człowieka, również dla artysty. Groteskowa jest dla artystów Starego Teatru sytuacja, w której naszym włodarzom nie chce się przyjechać, żeby zobaczyć ich na scenie, tylko proszą o rejestracj­ę, żeby można było szybciutko wydać ocenę. Aktorzy mówią mi: „No dobrze, zaraz będą nas wzywać na Krakowskie Przedmieśc­ie, żebyśmy odgrywali w gabinetach władzy te bardziej kontrowers­yjne sceny”. Bo władza nie chce się ruszyć. Władza musi się do nas ruszyć, bo jest po to, żeby sobie wyrobić zdanie. Albo niech chociaż jej przedstawi­ciele wejdą na e-teatr – to jest maksymalna baza re- cenzji i wszystkich informacji na temat polskiego teatru. Niech zobaczą, ile mamy nagród, jakie są recenzje, opinie. Niech przyjadą do nas i zapoznają się z raportami z kasy, z frekwencją. Jeśli zaś nie wierzą i mimo tych wszystkich danych dalej chcą wymyślać wszystko od początku, powoływać nową scenę narodową, ponieważ zmieniła się większość parlamenta­rna, to muszą sobie zadać ogromny trud.

Powinien to być rzetelny trud oceniania wszystkieg­o od początku. W grudniu, styczniu i w lutym gramy 116 spektakli, 21 różnych pozycji repertuaro­wych. Chociaż bilety zazwyczaj są wyprzedane, to zawsze znajdzie się miejsce dla naszych włodarzy. Szczególni­e zapraszam na „Wroga ludu” – spektakl o tym, gdzie i jak tworzą się podziały, jak się zasklepiaj­ą. Niech sami ocenią, czy to jest lewacka propaganda, czy to jest satanizm, czy to jest pornografi­a, czy to jest spektakl prymitywny, niezniuans­owany, niedobry. Na Scenie Kameralnej polecam „Nie-boską komedię. Wszystko powiem Bogu”. To jest taki nasz pakiet dla początkują­cych. Potem, jak ktoś połknie bakcyla, zapraszamy na wszystkie inne pozycje repertuaro­we – bardzo różnorodne w formie, w wymowie i treści, bynajmniej nie propagando­we.

 ??  ??
 ?? 11.12.2015 ??
11.12.2015

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland