ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI
Świąteczne odliczanie rozpoczęte. Trwają właśnie ostatnie przed Gwiazdką imprezy, a na nich oczywiście są i ścianki, na których można polansować się przez chwilę z nadzieją, że potem gdzieś to pokażą. Sława zjawia się teraz bardzo szybko, wystarczy kilka fotek w poczytnej gazecie i już zostajesz gwiazdą. No, może tylko celebrytą, ale kto bym tam skupiał się na drobiazgach.
Prezydent wszystkich Polaków zamiast przyjąć ślubowanie sędziów Trybunału Konstytucyjnego siedzi w internecie i udziela porad sercowych. Nie, to żadna złośliwość, a gołe fakty. Zaczepiony na Twitterze przez jakąś niestabilną emocjonalnie pannę – dla porządku przypomnę głowa państwa prawie czterdziestomilionowego kraju w środku Europy – postanowił jej odpowiedzieć. „Jak żyć, panie prezydencie, skończył mi się związek”, „Głowa do góry, coś się kończy, coś zaczyna” – napisał jak w młodzieżowej gazetce Nasz Umiłowany Przywódca. Jak to dobrze, że nareszcie w Pałacu Prezydenckim siedzi ktoś, kto pocieszy i doradzi, pewnie łzę otrze, jak będzie trzeba. Uważam, że znów należy jego siedzibie przywrócić nazwę Namiestnikowski – pasuje jak ulał. To nic, że już się z nas śmieją od Europy po Amerykę, tam się nie znają, a po cichu to i pewnie zazdroszczą.
Na szczęście nie samą polityką człowiek żyje, są jeszcze w tym kraju oazy normalności, więc póki są, to się nimi cieszmy. Na kilka godzin mieliśmy w Warszawie Amerykę. Zanim zniosą nam wizy, a na pewno zniosą – w końcu PiS to załatwi – człowiek znad Wisły mógł poczuć się jak w samym środku Kentucky. To z tego amerykańskiego stanu wywodzi się słynny na cały świat bourbon, beczek z tym mocnym, produkowanym od osiemnastego wieku trunkiem jest w Kentucky więcej niż ludzi. Za sprawą Jim Beam w Warszawie, po Paryżu i Frankfurcie, zagościła akcja Bourbon Legends. Przy dźwiękach starej amerykańskiej muzyki zagranej po mistrzowsku przez zespół The Thumping Tommys (o dziwo rodem z Wielkiej Brytanii) i w towarzystwie znakomitych hamburgerów można było spróbować, jak smakują przeróżne ogniste wody. Swój charakterystyczny smak zawdzięczają długiemu, bo aż czteroletniemu leżakowaniu w dębowych beczkach. Było tłoczno, ale dało się zauważyć Ryszarda Rembiszewskiego (68 l.), który podobno chciałby ruszyć w tany w kolejnej edycji „Tańca z gwiazdami”. Do takiego wysiłku potrzebna jest nie lada kondycja, nie da się napić wieczorem, a rano na treningach wyciskać z siebie siódme poty, więc na razie pan Lotto korzysta, póki może.
W XXI wieku kalendarze miały odejść do lamusa. Kto w czasach smartfonów i tabletów zapisuje jeszcze cokolwiek w grubych notesach, kto mierzy upływ czasu kolejną, zdartą z kalendarza kartką? Pierwsze takie wydawnictwo na ziemiach polskich pochodzi z drugiej połowy XV wieku i było dziełem wędrownego drukarza, który dotarł do nas z Bawarii. Na kartkach jego kalendarza oprócz kolejnych dni były jeszcze porady medyczne. Potem przez wiele lat przywilej pisania kalendarzy mieli wyłącznie profesorowie Akademii Krakowskiej. Od ponad 50 lat we Włoszech drukują słynny na cały świat Kalendarz Pirelli.
Współczesne polskie kalendarze coraz częściej pełnią rolę charytatywną – do ich przygotowania biorą się gwiazdy, a zysk ze sprzedaży ma trafić do potrzebujących. Już po raz dziesiąty ukazuje się Kalendarz Dżentelmeni. Początkowo – jak sama nazwa wskazuje – na jego łamach występowali sami faceci, od kilku lat przybywa w kalendarzu kobiet. To świetny pomysł – dochód ze sprzedaży wydawnictwa i towarzyszącej mu co roku płyty trafia do dzieci z najbiedniejszych rodzin. Za projektem, którego przygotowanie trwa nawet pół roku, stoją Olivier Janiak (41 l.) i Patryk Wolski. I wszystko byłoby super, bo na kartki kalendarza znów trafiły same gwiazdy – m.in. Martyna Wojciechowska (41 l.), Piotr Adamczyk (43 l.) czy Paweł Małaszyński (39 l.), a do dzieciaków (jest taka nadzieja), trafi dużo pieniędzy. A jednak, mimo sław na zdjęciach, zdolnego fotografa Roberta Wolańskiego i szczytnego celu – nie kupuję „żartu” ze zdjęcia Kuby Wojewódzkiego (52 l.) i Kingi Rusin (44 l.). Ona trzyma butelkę z kwasem, on ma „zmasakrowane” tym kwasem pół twarzy. Robiąc projekt społeczny, warto wykazać się pewną wrażliwością: są kraje, gdzie oblewanie kobiet kwasem to popularny sposób na załatwianie domowych sporów.
Omenaa Mensah (36 l.) z racji swojego pochodzenia od kilku lat angażuje się w pomoc dzieciom z Ghany. Teraz zbiera pieniądze na budowę szkoły, właśnie wydany kalendarz z gwiazdami ma wesprzeć ten cel. Publikacja nosi tytuł „I taki świat jest piękny”, a kto chce, niech zgadnie, jakie biuro podróży ją wspiera. Zdjęcia z udziałem między innymi Weroniki Książkiewicz (34 l.), Justyny Steczkowskiej (43 l.) i Katarzyny Bujakiewicz (43 l.) – wszystkie w sukienkach autorstwa polskich projektantów – powstały w Maroku. Imprezę promocyjną poprowadziła Dorota Wellman (54 l.), która znakomicie wyglądała w połyskującej turkusowej sukience. Wspomniana już Justyna Steczkowska nie pozostawiła wiele do domysłów – krwistoczerwona sukienka była nie dość, że krótka to bardzo prześwitująca. Swoje miejsce na warszawskich salonach znalazł już Radek Pestka (19 l.), zwycięzca najnowszej edycji „Top Model”. Ma oryginalną urodę – jest jak połączenie angielskiego dandysa z nowoczesnym chłopakiem, trochę jeszcze dzieckiem z dużej metropolii. Jeśli tylko odpowiednio rozłoży siły i więcej czasu niż na imprezach będzie spędzał na wybiegach i sesjach zdjęciowych, ma szansę zrobić prawdziwą karierę.