Kto „zapomniał” o boeingach?
Zarząd Międzynarodowego Lotniska w Kuala Lumpur (KLIA) w Malezji ma kłopoty. Ktoś porzucił trzy wielkie samoloty typu Boeing 747200F. Maszyny stoją na miejscach postojowych portu lotniczego w Sepang pod stolicą już ponad rok. Nikt się do nich nie przyznaje i nie pokrywa wysokich opłat eksploatacyjnych, m.in. za lądowanie i wyjątkowo długi postój.
„Zapomniane” zostały dwa samoloty pasażerskie i jeden w wersji towarowej. Dwa boeingi są białe, jeden w kolorze złamanej bieli. Mają numery rejestracyjne TF-ARM, TF-ARN i TF-ARH.
Operator portów lotniczych Malaysia Airports Holdings Berhad (MAHB) postanowił wyjaśnić tę sprawę. 7 grudnia zamieścił w dzienniku „The Star” ogłoszenie, w którym wzywa właściciela, aby zabrał swoje maszy- ny. „Jeżeli w ciągu 14 dni od komunikatu właściciel nie odbierze samolotów, zastrzegamy sobie prawo do sprzedaży lub dysponowania nimi zgodnie z regułami lotnictwa cywilnego z 1996 r. i wykorzystania uzyskanego tak dochodu do pokrycia wydatków i długów”, stwierdza komunikat. Ostrzega ponadto, że jeśli firma, do której należą maszyny, zgłosi się po nie, będzie musiała zapłacić wszystkie swoje zobowiązania. Do komunikatu załączono zdjęcie boeingów.
Informacje o tej sprawie zafascynowały międzynarodowe media. „Czy się nie wściekasz, ponieważ zapomniałeś, gdzie zostawiłeś swego boeinga?”, zatytułowała swą wiadomość amerykańska CNN.
„Czy to twoje jumbo jety?”, pyta brytyjski tabloid „The Daily Mail”. W blogosferze zawrzało. Internauci zastanawiali się, dlaczego MAHB nie potrafi ustalić właściciela – wielki samolot, zabierający na pokład 450 ludzi, to przecież nie igła. Sami zaczęli tropić, wykorzystując numery rejestracyjne maszyn oraz wyszukiwarki internetowe. Szybko doszli do wniosku, że operatorem zapomnianych boeingów jest przedsiębiorstwo Air Atlanta Icelandic, które działa w Islandii i wydzierżawia całe samoloty wraz z załogami. Rzecznik firmy Baldvin M. Hermannsson stanowczo zaprzeczył. Powiedział, że Air Atlanta Icelandic eksploatowała boeingi do 2010 roku, potem zwróciła je właścicielowi. „Obecnie nie mamy z nimi nic wspólnego”, podkreślił Hermannsson.
Niektórzy tropiciele uznali, że przynajmniej jeden „zapomniany” samolot należy do MASkargo, malezyjskiej linii transportu lotniczego, która jest własnością krajowego przewoźnika Malaysia Airlines. Ten jednak zapewnił, że umowa na eksploatację jumbo jetów wygasła w kwietniu 2010 roku. „Gdyby były nasze, zgłosilibyśmy się po nie”, powiedział rzecznik MASkargo. Zdaniem niektórych publicystów, to pierwszy przypadek porzucenia tak wielkich maszyn. Ale dyrektor MAHB Zainol Mohamad poinformował, że właściciele w przeszłości „zapominali” już o swych samolotach na lotniskach w Malezji. Jedną z takich maszyn kupiono i urządzono w niej restaurację. Zainol Mohamad stwierdził, że udało się ustalić domniemanego właściciela boeingów, ale ten nie reaguje na próby nawiązania kontaktu. „Przyczyny mogą być różne. Być może nie mają pieniędzy”, snuje przypuszczenia dyrektor. Nie można też wykluczyć, że firma, do której należały samoloty, już nie istnieje.
„Mamy zamiar rozwiązać tę sprawę, odblokować miejsca postojowe”, zapowiada Zainol. Jeśli zarząd malezyjskiego lotniska wystawi boeingi na licytację, wiele na nich nie zarobi. To modele stare, których produkcję zakończono w 1991 roku. Za jedną maszynę można otrzymać najwyżej 13 milionów dolarów. Nowy boeing tego typu kosztuje około 380 milionów. Zapewne samoloty sprzedane zostaną na złom – po jakieś 10 milionów dolarów za sztukę. Nie wiadomo, czy wystarczy to na pokrycie długów operatora.
11 grudnia do samolotów przyznało się malezyjskie przedsiębiorstwo transportu lotniczego Swift Air Cargo, ale zarząd lotnisk nie uznał tych roszczeń.