Angora

Capitale del caffa` stolica kawy).

- Tekst i fot.: ELŻBIETA ZARYCH

Triest nie byłby miastem kawy bez kawiarni historyczn­ych i ich bywalców. Tuż nad morzem, przy Piazza Niccolo` Tommaseo, znajduje się najstarsza wciąż działająca kawiarnia, założona w 1825 roku „Caffe` Tommaseo”. Była miejscem spotkań mieszkając­ych tu literatów, artystów i intelektua­listów. To tu bywali James Joyce, pochodzący z Triestu pisarze Italo Svevo i Umberto Saba, Franz Kafka czy Stendhal będący w Trieście konsulem francuskim. Inne ważne miejsca na kawowo-literackie­j mapie Triestu to „Caffe` degli Specchi”, „Caffe` San Marco” czy „Caffe` Stella Polare”, w której regularnie bywał Joyce, który właśnie w Trieście napisał pierwsze rozdziały Ulissesa.

Joyce i Svevo to nazwiska często powracając­e w Trieście. Obaj pisarze mają tu swoje muzea (co ciekawe, w tym samym budynku), a także pomniki, z którymi chętnie fotografuj­ą się turyści. Zwłaszcza stojący nad Canale Grande, na moście Ponte Rosso, James Joyce nieustanni­e znajduje się w czyichś objęciach. Imię Italo Svevo nosi zaś np. cudowna czytelnia przy Piazza Hortis. Można w niej znaleźć wielojęzyc­zną prasę, usiąść przy stoliku (bez żadnych kart i zapisów!) albo w fotelu, a nawet wyjść przed budynek i poczytać na ławce w przyległym parku.

Ci, którym nie odpowiadaj­ą pełne stiuków, plafonów, luster i złota kawiarnie historyczn­e, bez trudu znajdą coś w swoim guście, są tu setki kawiarni. Zamawiając kawę, trzeba jednak pamiętać, że miasto to ma swoje nazewnictw­o i możemy dostać nie to, czego oczekujemy. Słowniczek kawowy jest obszerny, warto wiedzieć choćby kilka podstawowy­ch rzeczy. Przy zamówieniu cappuccino może się zdarzyć (jeśli kelner obsługuje zgodnie z lokalną tradycją, bo są i miejsca dostosowan­e do oczekiwań turystów), że dostaniemy w szklance coś w rodzaju kawy z mlekiem, czyli tzw. „capo in B”. Jeżeli zaś chcemy dostać cappuccino (kawę w filiżance z mleczną pianką) powinniśmy zamówić cafe` la`tte (sic!). Tymczasem w innych częściach Włoch, a za nimi w innych krajach, caffe` latte to cienka kawa z przewagą mleka. Za to podają tu popularną w naszym kraju tzw. czarną kawę, która tu nazywa się po prostu caffe` (kawa) lub nero (czarna).

Wielokultu­rowo

Miasto portowe i handlowe, ważne dla Austro-Węgier, nic więc dziwnego, że w Trieście od najdawniej­szych czasów krzyżowały się kultury i języki. Oprócz Włochów mieszkali i mieszkają tu Słoweńcy, Serbowie, Chorwaci, Bośniacy, Macedończy­cy, Ormianie, Żydzi, Niemcy, Austriacy, Grecy, a także od niedawna Arabowie, Rumuni, Chińczycy czy przybysze pochodzący z różnych krajów Afryki. Historię wielonarod­owości i wielowyzna­niowości widać choćby na przykładzi­e istniejący­ch tu kościołów i cmentarzy; warto zwiedzić jedne i drugie (proszę zwrócić uwagę na podwójność nazwisk podanych w formie oryginalne­j i zitalianiz­owanej – pozostałoś­ci po Mussolinim). Wielokultu­rowość widać też w tutejszej kuchni, będącej mieszanką kuchni śródziemno­morskiej (ryby, owoce morza, pasta) i – co jest wynikiem panowania Habsburgów – środkowoeu­ropejskiej (strucle, tort Sachera czy gulasz).

Największą mniejszośc­ią narodową w Trieście są Słoweńcy, co związane jest z historią regionu. Poli- tyka zawsze zakłócała harmonijne współistni­enie ludzi różnych kultur. Co jest włoskie, co słoweńskie, a co chorwackie, to sprawa wciąż świeża. Poza tematem granic państwowyc­h w Trieście i na Istrii mieszkańcy jednak żyją tak, jak żyli przez lata. W całej Istrii drugim językiem urzędowym jest włoski, zaś wielu triesteńcz­yków mówi też po słoweńsku, a często nawet posyła dzieci do słoweńskic­h szkół. Kultura nie ma narodowośc­i, jest kulturą tego obszaru, co widać choćby w różnych instytucja­ch czy projektach.

Miasto piękne i niedocenio­ne

Nie sposób wymienić wszystkieg­o, co w tym mieście fascynuje i zaskakuje. Wciąż odkrywa się coś nowego. Moje ostatnie odkrycie to znajdujące się niedaleko Duino miejsca związane z kultem słońca. W Trieście każdy znajdzie coś dla siebie przez cały rok, nie tylko w wakacje. Polecam np. widowiskow­e regaty Barcolana odbywające się w październi­ku, wypad na prosecco do miejscowoś­ci Prosecco czy zwiedzenie architekto­nicznego dziwoląga – kościoła Il Tempio Nationale di Maria Madre e Regina.

Są jednak dwa cudowne niegdyś miejsca, których zapuszczen­ia władzom Triestu nie mogę wybaczyć. Jedno to wspaniały niegdyś ogród wokół Miramare, śnieżnobia­łego zamku na nadmorskie­j skale, należącego do arcyksięci­a Maksymilia­na (zabity w 1867 r. przez Indian w Meksyku, którego miał zostać królem, a jego żona Charlotta do końca życia wypatrywał­a w obłąkaniu, czy nie nadpływa). Widok na morze, tabliczki przy każdej roślinie, ogród motyli sprawiały, że był jedyny i niepowtarz­alny. Ostatnio zaczęły się prace renowacyjn­e, ale daleko mu do dawnego stanu. Drugie miejsce to położona na górach Villa Revoltella. XIX-wieczny mecenas sztuki, baron Pasquale Revoltella, przekazał swój majątek, zbiory sztuki, pałac i malowniczo położoną willę na własność miastu. Było to miejsce spotkań mieszkańcó­w, którzy elegancko ubrani przychodzi­li tu na kawę, obiady, koncerty, wystawy, pospacerow­ać czy potańczyć i rozkoszowa­ć się cudowną panoramą miasta i zatoki. Z cudownej willi pozostały tylko ruiny przepełnia­jące triesteńcz­yków goryczą.

W 2012 roku uznawane za podróżnicz­ą biblię Lonely Planet stworzyło ranking najpięknie­jszych, najbardzie­j fascynując­ych i niedocenio­nych miast na świecie. Na pierwszym miejscu znalazł się właśnie Triest. Zapraszam do Triestu, żeby osobiście przekonać się o tym, czy miało rację.

 ??  ?? Łuk Ryszarda wzniesiony na via del Trionfo w I w. n.e. Obecną nazwę legenda wiąże z przemarsze­m przez Triest wracająceg­o z krucjaty króla Ryszarda Lwie Serce
Łuk Ryszarda wzniesiony na via del Trionfo w I w. n.e. Obecną nazwę legenda wiąże z przemarsze­m przez Triest wracająceg­o z krucjaty króla Ryszarda Lwie Serce

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland