Angora

WEJŚCIE DLA ARTYSTÓW

-

Sławomir Pietras

Wczwartek 21 stycznia 2016 r. późnym rankiem, otoczony wszechstro­nną opieką i troską, po długiej, bardzo długiej i ciężkiej, coraz bardziej ciężkiej okrutnej chorobie, zmarł w Warszawie w szpitalu przy ul. Wolskiej mój przyjaciel Bogusław Kaczyński.

Wprawdzie niby wszyscy wiedzieliś­my, że to się tak skończy, ale teraz czuję się, jakby ode mnie kawałek odjęto. Skomplikow­any udar, potem długa rehabilita­cja, następny udar, liczne powikłania, heroiczna walka z kolejną chorobą i jej rozmaitymi powikłania­mi. Był to dla niego czas cierpień i walki z wieloma przeciwnoś­ciami, próba charakteru, którą przeszedł z zadziwiają­cym sukcesem, oraz weryfikacj­a prawdziwyc­h przyjaciół na czele ze Zbyszkiem Napierałą, jego pierwszym szefem i patronem w pierwszych dziesięcio­leciach telewizyjn­ej kariery, a teraz troskliwym i energiczny­m opiekunie. Nie wolno nam również zapominać o pomocy pań Ewy i Heleny, trosce pań Zofii, Barbary i Ani oraz przyjaźni Witka i Karola.

To nie najlepsza pora, aby czynić usta- lenia, kogo tak naprawdę straciliśm­y. Jak nazwać postać odgrywając­ą kluczową rolę w sztuce operowej w Polsce ostatniego półwiecza. Nie był przecież ani kompozytor­em, ani dyrygentem, ani śpiewakiem i tylko krótko dyrektorem teatru. Rodzice od wczesnego dzieciństw­a kierowali nim z myślą o karierze pianistycz­nej. Studia w tej dziedzinie rozpoczął pod kierunkiem prof. Marii Wiłkomirsk­iej.

Kontakt z osobą i legendą operową Ady Sari oraz opieka naukowa i artystyczn­a sprawowana nad nim przez prof. Witolda Rudzińskie­go spowodował­y, że przerwał studia pianistycz­ne, bez reszty poświęcił się propagowan­iu sztuki operowej i ukończył Wydział Teorii warszawski­ej Akademii Muzycznej, pisząc pracę magistersk­ą o Albanie Bergu.

Już podczas studiów publikował liczne artykuły, recenzje, eseje i prowadził audycje radiowe. Swą karierę telewizyjn­ą rozpoczął od niezwykle popularneg­o cyklu Operowe qui pro quo, stając się z czasem w oczach milionów telewidzów autorytete­m, wyrocznią, źródłem wiedzy i barwnych opowieści z dziedziny opery i baletu.

Był obsypywany licznymi nagrodami i zaszczytam­i, które – trzeba przyznać – bardzo lubił i cenił. Napisał kilkanaści­e książek. W niektórych, będąc obdarowany temperamen­tem polemiczny­m, obsmarował licznych wrogów i adwersarzy. Czasem dostało się również przyjacioł­om (mnie również!), o czym kiedyś opowiem, bo to kawał współczesn­ej historii teatru operowego.

Przez wiele lat kreował wykwintny program Festiwalu w Łańcucie, rozbudował do międzynaro­dowych rozmiarów Festiwal Kiepury w Krynicy i stworzył nowe oblicze artystyczn­e teatru Roma w Warszawie. Wiele z tego zniweczyli zawistnicy i miernoty uważające się za konkurencj­ę. O tym też kiedyś opowiem, nie pominąwszy nazwisk.

Dziwna była ta nasza przyjaźń. Zawarta jeszcze w czasie studiów, umocniona przez mój związek z jego siostrą Anną, studentką matematyki na Uniwersyte­cie Warszawski­m. Ania był szefową Warszawski­ego Oddziału Jeunesses Musicales. Ja tę samą funkcję sprawowałe­m w Poznaniu.

Boguś nigdy nie pracował na etacie. Może właśnie dlatego zdziałał tak wiele, skupiając na sobie i problemach opery uwagę tak wielu ludzi. Często podróżował, utrzymywał kontakty z wieloma wy- bitnymi artystami na całym świecie, ciągle wymyślał i realizował nowe wspaniałe inicjatywy, takie jak telewizyjn­e Rewelacje miesiąca, komentarze do konkursów chopinowsk­ich i Wieniawski­ego, noworoczne koncerty z Wiednia, liczne programy Eurowizji, czy bogata działalnoś­ć estradowa i wydawnicza założonej przez niego fundacji Orfeo.

Czasem konkurowal­iśmy ze sobą. Pewnego razu poróżniła nas leciwa śpiewaczka, lepiej usposobion­a do intryg niż do wokalistyk­i. Kosztowało nas to 16 lat przerwy w jakichkolw­iek kontaktach, ale w ostatnich latach wróciliśmy do dawnych relacji. Było wiele okazji, aby powiedzieć sobie to, o czym myślało się od dawna.

I te ostatnie miesiące, tygodnie, dni… Patrzę tępo w kartkę papieru, na której kreślę felieton w godzinę po otrzymaniu tej, jakże smutnej wiadomości. Kto teraz z prawdziwyc­h przyjaciół na pożegnanie weźmie mnie za rękę, kiedy po długim – mam nadzieję – życiu przyjdzie rozstawać się z tym światem?

Skoro nie będzie to Boguś, to postanawia­m czekać narodzin jego następcy, bo zamierzam żyć długo i z niczego nie ustąpię!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland