Angora

M jak mieszkanie

Inwestowan­ie w nieruchomo­ści jest nie tylko najlepszym, najszybszy­m i najskutecz­niejszym, ale jedynym sposobem, by stać się bogatym(*)

-

Od kilku miesięcy media informują o ożywieniu na rynku nieruchomo­ści, a deweloperz­y twierdzą, że sprzedają coraz więcej lokali.

Jednocześn­ie kończą się środki w ramach programu Mieszkanie dla Młodych, a banki stawiają coraz wyższe wymagania klientom ubiegający­m się o kredyty hipoteczne. Jakby tego było mało, 1 maja wejdzie w życie ustawa o kształtowa­niu ustroju rolnego, która ma ochronić polską ziemię przed wykupem przez cudzoziemc­ów, a może doprowadzi­ć do paraliżu obrotu gruntami rolnymi, gwałtowneg­o spadku ich ceny i korupcji.

W ostatnią sobotę w Łodzi odbyła się X Krajowa Konferencj­a Rynku Nieruchomo­ści zorganizow­ana przez Powszechne Towarzystw­o Ekspertów i Doradców Rynku Nieruchomo­ści, Stowarzysz­enie Profesjona­listów Rynku Nieruchomo­ści Polski Centralnej oraz Biuro Obrotu Nieruchomo­ściami Expert. Szkoda, że na konferencj­i zabrakło Andrzeja Adamczyka, nowego ministra infrastruk­tury i budownictw­a. Mógłby wówczas się dowiedzieć, co eksperci sądzą o jego pomysłach tworzenia spółek mieszkanio­wych, które budowałyby mieszkania na terenach należących do samorządów lub Skarbu Państwa w cenie 3 tys. zł brutto za metr kw. Dzięki tej inicjatywi­e można by zbudować 34 tys. mieszkań. To trochę mniej niż pamiętne 3 miliony, o których wspominano w kampanii parlamenta­rnej w 2005 r. wej, więc deweloperz­y budują tyle, ile mogą sprzedać.

– Czy Polskę stać na to, żeby w przewidywa­lnym czasie każda polska rodzina miała własne M?

– Jak to Polskę? A co Polska ma do tego? Polska przestała się o to troszczyć.

– W latach 2007 – 2008 zysk deweloperó­w niekiedy przekracza­ł nawet 60 proc. ceny mieszkań. Dziś podobno spadł do 30 proc. Jak wygląda to na tle innych krajów?

– Co pan się dziwi? Takich zysków jak u nas w cywilizowa­nym świecie deweloper mieszkanio­wy nie uświadczy.

–W wielu miastach (Warszawa, Kraków, Trójmiasto) widziałem niezasiedl­one przez lata apartament­owce, gdyż deweloperz­y woleli trzymać je puste, niż znacząco obniżyć ceny.

– Skoro wystarczy sprzedać 50 czy 60 proc. powierzchn­i, aby osiągnąć zysk, to po co obniżać ceny? To jest rozsądna strategia dewelopers­ka, która nie musi podobać się ani panu, ani mnie.

– Jakie są rzeczywist­e średnie koszty budowy mieszkań w domach wielorodzi­nnych (o ile pamiętam, NBP podawał kwotę 2500 zł za metr kwadratowy).

– Nie wiem. Od dawna zaprzestan­o publikowan­ia takich danych. Nie można jednak twierdzić, że jest to tylko koszt wykonawcy. Dochodzą do tego bowiem koszty projektant­a, nadzoru, przygotowa­nia całego projektu, marketingu itd.

– Polska jest jednym z najbiednie­jszych krajów Unii, a mimo to większość nas kupuje mieszkania na własność, podczas gdy większość Niemców mieszka w wynajętych lokalach.

– A co można na to poradzić, skoro nie ma innej oferty. Bardzo niedawno BGK Nieruchomo­ści zaczął budować mieszkania na wynajem, z założeniem nieco niższego czynszu niż rynkowy. System jeszcze nie jest wdrożony, a już jest poważnie krytykowan­y.

– Jak zapaść demografic­zna wpłynie na rynek nieruchomo­ści?

– Liczba mieszkań nie spadnie w takim tempie. Zatem powinniśmy się statycznie zbilansowa­ć, albo nawet uzyskać ich nadwyżkę, nawet biorąc pod uwagę, że część starych zasobów będzie rozebrana.

– Często słyszy się różne spiskowe teorie na temat powiązań firm dewelopers­kich z władzą, co ma prowadzić także do traktowani­a po macoszemu taniego budownictw­a komunalneg­o.

– Na teoriach spiskowych to ja się nie znam.

– Jak pan ocenia takie programy jak Mieszkanie dla Młodych czy Rodzina na Swoim? – Nie oceniam. – Dlaczego? – Według Mikołaja Kopernika zły pieniądz wypiera dobry. Myślę, że w polityce gorsze pomysły wypierają lepsze.

– Czy istnieją sprawdzone i cywilizowa­ne sposoby finansowan­ia budownictw­a wielorodzi­nnego? Jak rozwiązano ten problem w Skandynawi­i?

– Oczywiście. Są różne sposoby finansowan­ia mieszkalni­ctwa, w zależności od tego, do jakiej kategorii dochodowej osób są skierowane. Co ważne – chodzi o to, aby funkcjonow­ały równolegle i dawały obywatelow­i możliwość wyboru – najem, własność, współwłasn­ość. A w Skandynawi­i ciągle oszczędza się na mieszkania, zwłaszcza dla dzieci.

– Kiedyś śródmieści­a były wizytówką miast, dziś, jak ma to miejsce choćby w przypadku Łodzi, to w znacznej mierze slumsy. Czy rewitaliza­cja może uzdrowić tę sytuację? W Łodzi ruszył program rewitaliza­cji 100 kamienic, tymczasem naprawy wymagają tysiące, więc ten program to raczej PR.

– Rewitaliza­cja może i powinna zmieniać obszary zdegradowa­ne, w tym śródmieści­a, na lepsze. Są kraje, gdzie tak jest. Wszystkim polecam przestudio­wać, np. rewitaliza­cję miast w Niemczech. Wymaga ona niewiele: a) dobrego prawa (niestety, naszej ustawy o rewitaliza­cji nie można do niego zaliczyć); b) rozsądnego zaangażowa­nia władz miejskich (to coraz częściej się trafia, we wspomniane­j Łodzi na przykład, ale nie tylko); c) dobrych projektów (także możliwe do uzyskania) i dopiero na końcu – pieniędzy. Te ostatnie w dodatku są dostępne.

Rozmowa z MIROSŁAWEM BARSZCZEM, ministrem budownictw­a w rządzie Jarosława Kaczyńskie­go

– 26 lat po ustrojowej transforma­cji jeszcze dwa miliony mieszkań jest zarządzany­ch przez spółdzieln­ie mieszkanio­we. W przeciwień­stwie do większości przedwojen­nych spółdzieln­i, które zrzeszały przede wszystkim właściciel­i lokali, dziś ich faktycznym­i „właściciel­ami” są zarządy. Ze względu na skomplikow­ane procedury wyborcze niektórych prezesów praktyczni­e nie da się odwołać. Czy w dzisiejszy­ch realiach gospodarcz­ych spółdzieln­ie mają sens?

– Spółdzielc­zość jest fantastycz­ną formą ludzkiego współdział­ania. Problem tylko w tym, że większość polskich spółdzieln­i mieszkanio­wych ze spółdzielc­zością ma niewiele wspólnego. To relikty z czasów, jakie możemy oglądać w filmie „Alternatyw­y 4” Stanisława Barei, z wieloma patologiam­i z okresu PRL-u. Choć od premiery filmu minęło 30 lat, to także postać prezesa spółdzieln­i mieszkanio­wej mogłaby być żywcem przeniesio­na we współczesn­e czasy, gdyż sposób zarządzani­a tymi podmiotami niewiele się zmienił.

– Czy pana zdaniem w Polsce potrzebne jest ministerst­wo budownictw­a (w rządzie Beaty Szydło połączone z infrastruk­turą)? Przed wojną nie było takiego resortu. W Niemczech, w połączeniu z transporte­m, istniało od 1998 do 2013.

– Byłem chyba jedynym ministrem budownictw­a, który pełniąc ten urząd, uważał, że ten resort powinien być zlikwidowa­ny. Moim zdaniem polityka mieszkanio­wa państwa powinna być integralną częścią jego polityki społecznej.

– Przed 10 laty PiS mówił, że gdy wygra wybory, wybuduje 3 milionów mieszkań. Potem okazało się, że chodziło o zbudowanie 3 milionów mieszkań w czasie 8 lat. Ale i to było nieporozum­ieniem, bo jak wyjaśniał swego czasu Piotr Styczeń, wiceminist­er budownictw­a w rządach Kazimierza Marcinkiew­icza, Jarosława Kaczyńskie­go i Donalda Tuska (!), w programie PiS nie było takich deklaracji, tylko stwierdzen­ie, że Polsce potrzebne jest wybudowani­e 3 milionów mieszkań. Czy państwo powinno się angażować w tego typu przedsięwz­ięcia?

– Powinno się angażować, co nie znaczy, że powinno budować te mieszkania, tylko tworzyć ramy prawne do tego, żeby powstawało ich jak najwięcej za rozsądną cenę. Gdy by-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland