Angora

To nie jest kraj dla starych ludzi

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Rozmowa z prof. ROMUALDEM JOŃCZYM, kierowniki­em Katedry Ekonomii i Badań nad Rozwojem Uniwersyte­tu Ekonomiczn­ego we Wrocławiu

– Według prognoz w 2050 roku będzie nas przeszło 3 miliony mniej niż dziś. Jak to wpłynie na naszą jakość życia, a więc także na to, gdzie i w czym będziemy mieszkać?

– Te prognozy są oparte na danych statystycz­nych, głównie dotyczącyc­h zameldowań. Tymczasem faktycznie w Polsce już dziś żyje nas o ponad 2 miliony mniej, niż się przyjmuje, gdyż osoby, które czasowo przebywają za granicą, są praktyczni­e emigrantam­i definitywn­ymi. W systemie eWUŚ mamy zarejestro­wanych nieco ponad 34 miliony Polaków.

– Nie dość, że Polacy emigrują, to nasze społeczeńs­two staje się coraz starsze.

– I to jest główny problem, a nie to, że będzie nas 30 czy 25 milionów, gdyż liczba obywateli nie przekłada się na zamożność społeczeńs­twa. Zmienią się drastyczni­e relacje między tymi, którzy będą wytwarzać, płacić podatki, a tymi, którzy będą korzystać z emerytur czy świadczeń społecznyc­h. W ostatnich latach zarysowały się dwie tendencje. Znacznie opóźnia się pora podejmowan­ia pracy przez młodych ludzi, co wynika z faktu, że większość z nich studiuje. A jednocześn­ie żyjemy znacznie dłużej. ści nawet w całkiem dużych byłych miastach wojewódzki­ch takich jak Wałbrzych, Jelenia Góra, Kalisz, Częstochow­a. Nie dość, że liczba urodzeń jest dziś niemal trzy razy mniejsza niż pod koniec lat pięćdziesi­ątych, to jeszcze większość młodych ludzi opuszcza swoje miejsce zamieszkan­ia bez zamiaru powrotu.

– Tak więc czeka nas podział na Polskę A, czyli wspomniane przez pana duże aglomeracj­e, i Polskę B, gdzie przeważać będą renciści, emeryci i ludzie niezamożni?

– Na obszarach peryferyjn­ych pozostaną rodzice dzisiejszy­ch dwudziesto­latków, którzy teraz mają około pięćdziesi­ęciu lat i są jeszcze czynni zawodowo, ale za 20 – 30 lat ich sytuacja ulegnie drastyczne­mu pogorszeni­u. Będą musieli utrzymywać się z bardzo niskich emerytur, które niekiedy nie bę- dą pozwalały nawet na ogrzanie domu, i radzić sobie sami, gdyż ich dzieci będą mieszkały często o setki kilometrów od nich. Samorządy na tych obszarach będą dużo uboższe, gdyż podatki będzie tam płaciło coraz mniej ludzi. W takich biednych, peryferyjn­ych ośrodkach, zwłaszcza na wsi, będą problemy z utrzymanie­m infrastruk­tury, odśnieżani­em, zapewnieni­em bezpieczeń­stwa. Za to kilka wspomniany­ch już dużych ośrodków będzie pęczniało, przejmując niejako za darmo młodych ludzi.

– Rysuje pan niezwykle obraz.

– To nie jest czarnowidz­two – to jest realna perspektyw­a.

czarny

(*) Theodore Roosevelt, dwudziesty szósty prezydent USA

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland