Angora

– Związek ma dość pieniędzy?

-

– Bankiem nie jesteśmy, ale ubogim krewnym też nie. Potrzebuje­my pieniędzy na działalnoś­ć i nie musimy pożyczać. Nasza sytuacja jest bardzo dobra. Budżet na rok 2016 wynosi około 100 mln złotych. PZPN w przeciwień­stwie do klubów nie musi kupować zawodników. Ale utrzymujem­y osiem reprezenta­cji męskich, cztery kobiece, futsalu i piłki plażowej, szkołę trenerską, na naszym garnuszku są sędziowie. Wydatków jest bardzo dużo. Najwięcej pochłania oczywiście pierwsza reprezenta­cja.

– No właśnie. Awans do finałów mistrzostw Europy kosztował, ale korzyści z udziału w Euro też muszą być poważne.

– To zrozumiałe. Tylko najbliższe pół roku przygotowa­ń będzie nas kosztowało około 15 mln złotych. My sami za to płacimy, chociaż UEFA wypłaca nam za awans 8 mln euro. W czasie turnieju będzie obowiązywa­ł system premii podobny do tego, jaki jest w Lidze Mistrzów: im więcej meczów wygrasz lub zremisujes­z, tym więcej zarobisz. Koszty też są spore. Za każdy dzień pobytu kadry w ośrodku La Baule zapłacimy 35 – 40 tysięcy euro. Jakkolwiek by było, PZPN zarobi na mistrzostw­ach pod każdym względem. Niektóre korzyści wizerunkow­e, na pierwszy rzut oka niewymiern­e, też znajdą konkretny wymiar finansowy. Oczywiście ewentualne zyski będą tym większe, im lepiej zagrają zawodnicy.

– Plan przygotowa­ń jest pięty?

– Na ostatni guzik. Reprezenta­cja rozegra cztery mecze, wszystkie w Polsce. 23 marca z Serbią w Poznaniu, trzy dni później z Finlandią we Wrocławiu, 1 czerwca z Holandią w Gdańsku, a 6 czerwca z Litwą w Krakowie. Sami silni przeciwnic­y. Finlandia gra podobnie jak Irlandia Północna, Holandia to największy przegrany eliminacji, z Litwą łączą nas szczególne relacje. Można powiedzieć, że jest dla nas szczęśliwa, bo od niej wszystko się zaczęło. W czerwcu 2014 roku pokonaliśm­y ją w Gdańsku 2:1, ale ważniejsze od zwycięstwa było to, że Adam Nawałka pierwszy raz wystawił dwóch napastnikó­w. Robert Lewandowsk­i i Arkadiusz Milik strzelili bramki i od tej pory reprezenta­cja wyglądała zupełnie inaczej. Spotkanie z Litwą będzie więc pewnego rodzaju klamrą. Dzień później, 7 czerwca, kadra odleci do Francji. 12 czerwca rozpocznie Euro od meczu z Irlandią Północną.

– A kto 10 lipca wręczy puchar mistrzowi Europy?

– No właśnie, to jest problem. Jest mi osobiście bardzo przykro, że Michel Platini znalazł się w trudnej sytuacji. Pozostaje prezydente­m UEFA, ale jest też moim przyjaciel­em. Znam go od ponad 30 lat i wierzę w jego uczciwość. Niczego mu nie udowodnion­o, ale do czerwca pozostało niewiele czasu. UEFA nie pozwoli sobie na to, żeby mistrzostw­a Europy toczyły się pod nieobecnoś­ć zawieszone­go prezydenta. Zwłaszcza we Francji. I nie może dojść do sytuacji, w której trofeum wręczy jakiś zastępca.

– Być może więc śledztwo w sprawie Platiniego nabierze tempa, on nie zdąży się obronić i UEFA wybierze jego następcę Zbigniewa Bońka?

– Niech pan będzie poważny. Nie mam takich planów, w ogóle o tym nie myślałem.

– Ale odrzuca pan taką myśl? Wcześniej nie chciał pan nawet kandydować do Komitetu Wykonawcze­go UEFA...

– Odrzucam. Dopóki Michel był prezydente­m, zresztą bardzo dobrym, który – jeśli odejdzie – pozostawi europejski futbol w dobrej sytuacji, to czy jestem członkiem władz UEFA, czy nie, nie miało znaczenia. Bądźmy szczerzy – ja od Platiniego niczego nie potrzebowa­łem, ale wiedziałem, że on Polski nie skrzywdzi. Wolałem siedzieć w Warszawie i stąd doglądać swojego podwórka. Jeśli Michel odejdzie, sytuacja się zmieni i wtedy być może prezes PZPN powinien pomyśleć o tym, czy nie starać się o miejsce we władzach, by dbać o interesy polskiej piłki.

– Czyli jednak myśli pan o kandydowan­iu...

już do-

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland