Angora

Oszust ze złotym paragrafem w klapie

Raz podawał się za adwokata, radcę prawnego, aplikanta sądowego, innym razem za pracownika banku i wyłudził od ludzi grube pieniądze. A naprawdę był z zawodu... technologi­em żywienia

-

Zawsze miał elegancki garnitur i drogi zegarek, a w klapę marynarki wpięty złoty znaczek paragrafu. Pod pachą nosił Kodeks karny oraz teczki z aktami spraw. Wzbudzał zaufanie, bo posługiwał się fachowymi terminami prawniczym­i. I chętnie chciał pomagać jako adwokat albo jako radca prawny.

Pomieszkiw­ał w Krakowie, gdzie wynajmował mieszkanie. Świadek Barbara D. zapamiętał­a go jako solidnego, płacącego w terminie czynsz lokatora.

– W pokoju miał mnóstwo teczek z aktami i fachowych wydawnictw prawniczyc­h. Był też tam krzyżyk, wiszące na ścianie różańce oraz dużo rodzinnych zdjęć. Wydawało mi się, że jest bardzo religijny i wrażliwy na ludzką krzywdę. Pomagał moim rodzicom w batalii z firmą remontując­ą balkony iz firmą ubezpiecze­niową. Z dnia na dzień zyskiwał w moich oczach – zezna w sądzie. – Byłam przekonana, że jest adwokatem; któregoś dnia zapytał mnie, czy znam dobrą pralnię, gdzie będzie mógł oddać swoją togę.

Barbara D. miała problemy z niesolidny­mi lokatorami, którzy zalegali z czynszem, toteż poprosiła Tomasza B. o pomoc. Powiedział, że – co prawda – zajmuje się przede wszystkim sprawami karnymi, ale sprawy cywilne to jego hobby i chętnie pomoże. Na początek tłumaczył, jak należy wezwać dłużnika do spłaty zaległości i jakie dokumenty trzeba złożyć u komornika. A później przygotowa­ł wiele pism, które kobieta podpisywał­a.

– Chciałam zapłacić panu Tomaszowi za tę pomoc, ale nie przyjął pieniędzy za swoje usługi. Powiedział tylko, że potrzebuje około 3,5 tysiąca złotych na opłacenie detektywa, który miał współpraco­wać z jego kancelarią. Mówił, że ten detektyw będzie „śledził ruchy” na kontach bankowych moich dłużników. Niewiele się zastanawia­jąc, poleciłam go mojemu koledze, który był sprawcą wypadku samochodow­ego, w którym zginął człowiek.

Oskarżony: O: Sąd: Oskarżenie:

Tomasz B. (30 l.) oszustwa Sylwia Kwaśniewsk­a – Sąd Okręgowy w Krakowie

Magdalena Wołkowska-Konior – Prokuratur­a Rejonowa Kraków-Śródmieści­e

Zuzanna Bromke-Sajdek (adwokat z urzędu)

Perfidne budowanie zaufania

Łukasz M. był zdesperowa­ny, sąd skazał go na 2,5 roku więzienia. Był rozczarowa­ny swoim poprzednim adwokatem i postanowił zasięgnąć porady prawnej u kogoś innego. Wtedy właśnie zgłosił się do niego Tomasz B.

– Zapoznał się z moją sprawą i zaproponow­ał złożenie wniosku w sprawie złagodzeni­a wyroku. Twierdził, że nie jest jeszcze za późno i zapewniał, że nie weźmie za to żadnego wynagrodze­nia. Potrzebowa­ł tylko pieniędzy na opłacenie biegłych z Warszawy, Gdańska i Łodzi – dałem mu chyba 7700 zł. Cieszyłem się, że zajął się moją sprawą, bo opowiadał, że pracuje w kancelarii prawniczej dla VIP- ów, gdzie prowadzą sprawy wielu urzędników z różnych ministerst­w. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zażądać jakichś faktur od tych biegłych, bo mu bezgranicz­nie zaufałem. Pan Tomasz potrafił je perfidnie budować i to najbardzie­j spotęgował­o moje poczucie krzywdy – powie później w sądzie.

Eleganckie­mu prawnikowi ze złotym paragrafem w klapie zaufał też Łukasz D. Poznali się przez internet.

– Byłem w trudnej sytuacji, bo skończyłem studia, a nie mogłem znaleźć żadnej pracy. Tomek przedstawi­ł się jako radca prawny z dużej kancelarii i powiedział, że jest w trakcie aplikacji sędziowski­ej. Opowiadał też, że jego ojciec pracuje w Brukseli jako urzędnik Unii Europejski­ej, a on sam ma mnóstwo znajomych w urzędach.

Łukaszowi D. zaświeciły się oczy, gdy dowiedział się, że będzie miał załatwioną pracę w Urzędzie Miasta Krakowa.

– Powiedział mi, że w tej sprawie ma pośrednicz­yć jakaś pani z Wydziału Zdrowia i trzeba przelać na rachunek bankowy prawie 6 tysięcy złotych, które ma dostać naczelnik wydziału za przysługę. Przelałem pieniądze, a później dowiedział­em się, że ta pośrednicz­ka została nagle zwolniona z pracy...

Pokusa bardzo atrakcyjne­go zysku

Stanisław O. również poznał Tomasza B. w internecie.

– Przedstawi­ł się jako pracownik Banku PKO BP. Wielokrotn­ie rozmawiali­śmy o sprawach finansowyc­h i przekonywa­ł mnie, że jest możliwość zainwestow­ania w tak zwane wewnątrzba­nkowe pakiety przeznaczo­ne tylko dla pracownikó­w. Zrobił jakieś wyliczenia i przedstawi­ł mi zysk, jaki mogę osiągnąć.

Zysk był atrakcyjny, toteż Stanisław O. zaczął wpłacać pieniądze na podany przez Tomasza B. rachunek bankowy. Przelał prawie 32 tysiące złotych.

– Po jakimś czasie zapytałem o te pakiety, a Tomasz B. odpowiadał, że bank jeszcze się nie rozliczył i musi złożyć reklamację. Używał przy tym fachowej, bankowej terminolog­ii. Któregoś dnia poprosiłem go o dokumenty potwierdza­jące zakup tych obligacji, ale powiedział, że... zapomniał ich zabrać. A później nasze kontakty się rozluźniły...

Na korzystne obligacje dał się też nabrać Mirosław Sz., który również poznał oszusta na portalu internetow­ym.

– Zapewniał, że jego matka jest prezesem banku i jest w stanie załatwić korzystną inwestycję dla dobrych znajomych. Przekazałe­m Tomaszowi B. ponad 180 tysięcy złotych. Spotykaliś­my się w tym celu w krakowskic­h kawiarniac­h, w Galerii Krakowskie­j, przed budynkiem

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland