– Jakie znaczenie miała dla pani ta współpraca?
– Ogromne. Napisał większość moich piosenek. Początkowo przywoził teksty odrzucone przez innych artystów, potem swoje tomiki wierszy, z których mogłam wybierać coś dla siebie w sposób nieskrępowany. Mogłam też kompilować jego wiersze. Powstało wiele utworów dla mnie i o mnie. Pewne tematy prowokowałam.
– Nie była to tylko zawodowa współpraca, lecz związek dwojga ludzi. Dlaczego się zakończył?
– Ludzie rozwijają się w różny sposób i w pewnym momencie te drogi rozwoju myślenia i hierarchii wartości zaczynają się różnić, i się rozchodzą. To było głównym powodem naszego rozstania. Ale dalej współpracowaliśmy, wydaliśmy płytę „Bez udziału gwiazd” i wciąż są płaszczyzny, na których współpracujemy.
– Co było powodem rozstania z pierwszym mężem, modnym wówczas aktorem Grzegorzem Matysikiem, synem znanego aktora Ferdynanda Matysika?
– Poznaliśmy się, zafascynowaliśmy się sobą. Po miesiącu znajomości pojechaliśmy do Włoch i Grzegorz mi się oświadczył. Przez czas narzeczeństwa nie zdążyliśmy się poznać w sposób wnikliwy; on pracował jako aktor w Salzburgu, ja byłam w Krakowie. Nasza znajomość opierała się na rzadkich wizytach i długich rozmowach telefonicznych. Po roku już był ślub, zdecydowanie za szybko, i związek nie przetrwał próby czasu. Grzegorz stworzył nową rodzinę.
– Pewnie wie już pani, na czym polegają nieporozumienia między kobietą a mężczyzną...
– Co jest stów?
– Wszystko, co nas otacza, zachwyt nad światem i jego zjawiskami, także takimi, których nie akceptuję i z którymi muszę się rozprawić. Ludzi zawsze interesowało to, co najważniejsze, czyli śmierć, miłość i strach.
– Jest pani znana z miłości do zwierząt. Czy opowiada pani o nich w którejś piosence?
– To „Zbłąkany list”, do której tekst napisał dla mnie Tomasz Adamski. Znalazł się tam wers o mojej kochanej kotce Sznupce, z którą przeżyłam osiemnaście lat. Sznupka została też uwieczniona na obrazie mojej przyjaciółki malarki Celiny Kędziery. Jest też utwór „O wyższości kota nad psem”, z tekstem Franciszka Klimka, którą napisałam na koncert „Zaczarowane Radio Kraków”, organizowany przez Fundację Anny Dymnej.
– Czy nadal uczestniczy pani w akcjach pomocy dla zwierząt?
– Jak tylko mogę, staram się pomagać zdobywać pieniądze na leczenie i operacje. Mój dom bywał
dla
pani
inspiracją do
pisania
tek-